3 sierpnia 2003 r. XVIII Niedziela Zwykła

Moi Drodzy!

Zawiedli się i rozczarowali świadkowie cudownego rozmnożenia chleba na pustkowiu. Chcieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, a Chrystus poznał to i usunął się znów na górę. Może przypomnieli sobie historię na pustyni, kiedy to ojcowie ich szemrali przeciw Bogu i Mojżeszowi i mówili: Obyśmy pomarli z ręki Jahwe w ziemi egipskiej, gdzieśmy zasiadali przed garnkami mięsa i jadali chleb do sytości! Wyprowadziliście nas na pustynię, aby głodem umorzyć całą tę rzeszę. I wówczas to przemówił Jahwe do Mojżesza tymi słowami: Słyszałem szemranie synów Izraela …
I zesłał im przepiórki i mannę.
Opis ewangeliczny ukazuje nam zjawienie się kogoś większego od Mojżesza, bowiem ani Mojżesz, ani Dawid, ani Salomon nie dokonali rozmnożenia chleba. Któż mógłby być odpowiedniejszy na władcę i króla Izraela aniżeli On ?
Ale zawiedli się na Tym kandydacie, który był Królem królów od wieków, a nie z ich wyboru. Zawiedli się na tym, który chciał być podniesiony na swój tron krzyżowy, a nie na ten, który chciano Mu ofiarować w chwili rozmnożenia chleba. Nie udało im się obwołać  Królem Tego, który dobrze wiedział, że grzeszne ich ręce mogą nałożyć Mu  tylko cierniową koronę.
I nie pomylił się.
Ziemską koronę zaproponował Chrystusowi już szatan. Dam ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon. Teraz zaproponowali mu ją ludzie. Zaproponowali koronę królewską, a włożą cieniową. Widocznie w ten sposób odpłacili Mu się za zawód i rozczarowanie, jakie im sprawił, odrzucając ich propozycję. Tłum nie lubi sprzeciwu. Tłum lubi, gdy kandydaci ubiegają się o jego względy, dużo im obiecują, nie żałują złota na propagandę. Tłum nie potrafi zapomnieć, darować. I dlatego zemścił  się na Nim.
Tłum nie zrezygnował jednak ze swych aspiracji. Zasmakował w nasyceniu głodu chleba, ale nie w zaspokojeniu głodu duszy. Podniecił się, ogarnął go entuzjazm. Niestety, entuzjazm nie jest jeszcze wiarą i religią. Spotkano Go na drugim brzegu. Teraz Chrystus wystąpił ze swoją propozycją. Wyjawia ich skryte zamiary, mówiąc: Szukacie mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości. Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy. Zaciekawieni, pytają: Cóż mamy czynić, abyśmy wykonali dzieła Boże ?  – Abyście uwierzyli w Tego, którego On (Bóg) posłał.
Domagają się znaku szczególnego. Za mało ich mieli … bo ojcom ich Bóg dał do jedzenia chleb z nieba.
Zbawiciel prostuje ich pojęcia. Zaprawdę, mówię wam, nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Ten chleb dopiero życie daje światu. Zapragnęli tego chleba. Panie, dawaj nam zawsze tego chleba i słyszą odpowiedź:
Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął, a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.
Nie spodziewali się takiej odpowiedzi i ta propozycja nie przypadła im do gustu, nie trafiła do serc i dusz. Nie mogli zdobyć się na dobrą wolę, by uwierzyć.
Bowiem Boga czy religię przyjmuje się, a nie samemu tworzy. Przyjmuje się Go takim jaki  jest oraz wszystko to, co z sobą niesie.
Prawdziwe życie też się przyjmuje, a nie jest się jego twórcą.
Bez wiary Słowo Boże w człowieku jest bezowocne, martwe.

DOBRANOC.