7.12.03r. II Niedziela Adwentu.

Moi Drodzy!

           Chrystus jest jedynym zapowiadanym Władcą.
Historia zna wiele imion królów i władców, twórców religii, filozofów i wielkich postaci . Wystarczy wspomnieć: Buddę, Konfucjusza, Lao Tse, Mahometa, Platona czy Arystotelesa, Aleksandra Wielkiego czy Napoleona. Nie ma jednak nigdzie przepowiedni o ich przyjściu na świat, o czasie ich narodzenia, o życiu  i  ich śmierci.

Jedynie Chrystus był zapowiadany przez wielu proroków, a  nawet pogan. Przepowiadano Jego narodzenie, życie, dzieło i śmierć. Wg św. Łukasza, Jezus sam wykładał im co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego, aby przekonać uczniów  w drodze do Emaus, że On jest naprawdę Chrystusem zapowiadanym przez  proroków.
Rzeczywiście Księgi Starego Testamentu przetrwały wiele wieków w swoim pierwotnym, oryginalnym brzmieniu. Nikt nie zdołał udowodnić, że proroctwa mesjańskie były kiedykolwiek manipulowane, dostosowywane przez kogoś do własnych celów.
W roku 1947 w grocie Qumran tuż obok Jerycha w pobliżu Morza Martwego odkryto pełny tekst, jednego z największych proroków, Izajasza.
Tekst ten powstał na pewno  przynajmniej sto lat przed narodzeniem Chrystusa. Ten, ponad dwa tysiące lat liczący papirus, jest identyczny z tekstem, jaki każdy może nabyć dzisiaj w księgarni.
Taka  j e s t  d o k ł a d n o ś ć  tekstów  biblijnych.

Jezusa Mesjasza zapowiadano już od samego początku dziejów. Niezwykła osobliwość chrześcijaństwa na tym polega, że jest to religia oddająca cześć Mesjaszowi, oparta na religii zapowiadającej tegoż Mesjasza.
Właśnie Jezus, jak zauważa Pascal, jest racją bytu i sercem, zarówno Starego jak i Nowego Testamentu, Jezus, w którego patrzą oba testamenty:
            Stary  –  jako na swoje oczekiwanie,
            Nowy   jako na swoje odkupienie.
Obydwa testamenty, w Jezusie widzą swoje  c e n t r u m.  Od samego początku dziejów, Jezusa głoszono i czczono. Budda, Konfucjusz, Lao Tse, Mahomet, wszyscy założyciele swoich religii są historycznie osamotnieni, to znaczy, że pojawiają się, choć wcześniejsza tradycja religijna nie zapowiadała ich przyjścia. Nikt nigdy nie czekał na Buddę czy Mahometa, a Chrystusa oczekiwali wszyscy. Zapowiadali Go również poganie: Grecy, Rzymianie, Chińczycy,  mieszkańcy Wschodu.
Tacyt (55–120) między innymi pisze: „Ludzie trzymali się uparcie wiary w dawne przepowiednie, że na wschodzie największa potęga  i z Judei przyjdzie nauczyciel i Pan świata”.
Dlatego rzymski poeta Wergiliusz wołał: „ Przybywaj !
Wszystko drży z radości, oto świat na twój widok chwieje się w posadach … wszystko drży z radości na widok nowej ery, która się otwiera ”.
Oczekiwali go poganie, a tęsknotę swą zamykali w mitach o Prometeuszu czy Syzyfie, w micie Pandory i wielu innych. Oczekiwali Go jako zbawcy.

Adwent, który przeżywamy co roku, to również czas tęsknoty i oczekiwania. Całe nasze życie jest tęsknotą  i  oczekiwaniem. Składa się zresztą z wielu oczekiwań  i  tęsknot.
Religia nasza chrześcijańska też jest religią tęsknoty i oczekiwania – za spotkaniem się z Chrystusem.
Bądźmy gotowi na przyjęcie Go. Gotowość w wielu dziedzinach  jest  dziś  nieodzowna.
W stanie nieustannego pogotowia, na wypadek ewentualnej wojny czy inwazji są dziś państwa i mocarstwa ze swoimi bazami, wyrzutniami, samolotami  i  pociskami międzykonentalnymi.
W stanie gotowości muszą być szpitale i pogotowia ratunkowe, lekarze i straż pożarna, policja i wojsko. W przeciwnym bowiem razie może być klęska, katastrofa  i  śmierć.

W stanie gotowości duchowej powinniśmy być wszyscy.
Bo też nie znamy dnia ani godziny. „ Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”. A przyjdzie już nie jako dziecię w żłóbku, jak kiedyś, gdy  „świat Go nie poznał, a swoi Go nie przyjęli”. Ale przyjdzie jako Sędzia najwyższy i wtedy każdy musi Go poznać, czy chce czy nie chce, czy mu się będzie podobać czy też nie.
Słusznie więc upomina św. Paweł: „Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas”.
Z każdym rokiem, dniem i godziną, jesteśmy bliżej ostatecznego przyjścia Chrystusa. Trzeba więc iść drogą pewną, prawą, właściwą chrześcijaninowi, którą wytyczył nam Jezus Chrystus, by nie rozminąć się z Nim, wpatrując się tylko w to co ziemskie.

Niech tych kilka myśli, które poruszyłem i przypomniałem, pomoże nam głębiej przeżyć czas adwentowy i dobrze przygotować się na przyjęcie Pana w świętą  Noc Pasterską, gdy śpiewać będziemy:  Bóg się rodzi,  moc truchleje …
DOBRANOC.