22.02.2004r. VII Niedziela Zwykła.

Moi Drodzy
Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie (Łk 6,31).
Ludzie nie umieją żyć. Stwierdzają to lekarze i dziennikarze, pisarze i socjologowie. Stwierdzają to zarówno starzy i młodzi. Nie umieją żyć, bo skracają sobie życie niewłaściwym odżywianiem, piciem, paleniem, nerwami, smutkiem, nienawiścią.
Stąd coraz częściej słyszy się pytanie:
Jak żyć, by być szczęśliwym, zadowolonym ?
Ukazuje się wiele książek, artykułów na ten temat. Na dnie wszystkich dążeń, u młodych i starszych, przebija się właśnie to pragnienie i pytanie. Pogoń za sztuką życia kryje się również w dzisiejszych ruchach społecznych i religijnych. Ludzie szukają wzorów, przykładów, od których mogliby się nauczyć sztuki życia. Nie chodzi tu nawet o pełnię życia katolickiego, ale o zwykłe, normalne, ludzkie życie na co dzień. Wszyscy szukają cudownego lekarstwa na szczęście.
Zapominamy jednak wszyscy, że taki cudowny lek życia zostawił nam Chrystus. Przecież i On zetknął się z tym pytaniem. On również patrzył na ludzi, którzy pytali o sztukę życia.
Kazanie na górze jest złotą regułą szczęścia i życia dla wszystkich ludzi wszystkich czasów. Zbawiciel podaje nam sposób, złoty środek prowadzący nas do tego celu. Streszcza się on w jednym zdaniu: Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie. Nasze polskie przysłowie mówi: Nie czyń drugiemu tego, co tobie niemiłe.
Najwięcej kłopotów sprawia nam w życiu wypełnianie przykazania miłości. Uwolnić się jednak od tego nie możemy i nie powinniśmy. Jesteśmy istotami społecznymi, zależnymi od siebie, czy chcemy czy nie chcemy. Tej współzależności jednego od drugiego nie uda się rozwiązać przy pomocy ludzkiego wyrachowania ani ziemskiej kalkulacji. Okazuje się, że Chrystus miał na celu nie tylko nasze szczęście w niebie, ale i tu na ziemi. Tajemnica uszczęśliwiania siebie, mieści się w uszczęśliwianiu drugich. Mieści się w zasadzie miłości bliźniego. Im więcej dajemy z siebie – tym więcej otrzymujemy. Im lepsi jesteśmy wobec innych, tym sami stajemy się lepszymi. Tę prawdę potwierdza życie.
Sławny fizyk Amper powiedział: szczęście, to dziwny artykuł, im więcej się go daje, tym więcej się go posiada. Współczesny psychiatra austriacki, Viktor Frankl mówi, że ludzkość współczesną można by podzielić na dwie grupy. Jedna wciąż pyta: Co jeszcze życie może mi zaoferować ?  A druga pyta: Czego życie oczekuje jeszcze ode mnie ? Pierwsi chcą tylko brać i są nieszczęśliwi; drudzy chcą jak najwięcej dawać z siebie i czują się szczęśliwi.
Nie pytajmy, co kraj może dla nas jeszcze zrobić, ale raczej co my możemy dla kraju uczynić – to słowa John`a Kennedy`ego.  Szukanie i czekanie od życia i ludzi zadowolenia własnego „JA”, zaspokojenia przyjemności, sprowadza w najlepszym razie frustrację, zniechęcenie. Wysiłek w służbie innym prowadzi nie tylko do pełni  człowieczeństwa i osobowości, ale daje radość, zadowolenie, poczucie spełnionego obowiązku, wypełnienie przykazania miłości bliźniego jest sztuką życia !
Najdoskonalszym wzorem jest nam Chrystus. Obok Niego staje Maryja. Służyła Bogu poprzez służbę ludziom.
Dziś ukazuje nam Kościół postać Dawida. Był ścigany przez Saula. Znalazł się w jego obozie. Mógł pozbawić go życia. Nie zrobił tego. Do towarzysza mówi: Nie zabijaj go !  Któż bowiem podniósłby rękę na pomazańca Jahwe, a nie doznał kary. Wzorem nam bliskim, naszych czasów, jest ten, który chciał podbić cały świat dla Boga przez Niepokalaną – św. Maksymilian Kolbe. Znalazł on sztukę życia i przypieczętował ją swą ofiarną miłością bliźniego. Uszczęśliwił na zawsze siebie i podbił serca innych, bo był przekonany o tym, że miłość jest tylko twórcza.

DOBRANOC.