28.03.2004 r. V Niedziela Wielkiego Postu

Moi Drodzy

Miłość za miłość.
Nikt cię nie potępił ? I ja ciebie nie potępiam.
Dzieje Objawienia są dziejami Bożego miłosierdzia. Przewija się ono, niby złota nić, poprzez karty Pisma świętego. Sprawiedliwym okazał się Stwórca wobec zbuntowanych aniołów, natomiast miłosiernym wobec rodzaju ludzkiego. Choć pierwsi rodzice zgrzeszyli  Bóg ukazuje im wizję Zbawiciela. Z tą wizją i obietnicą opuścili raj. A gdy w ciągu wieków naród wybrany zapomniał o tej wizji, Bóg poprzez proroków przypominał im ją nieustannie. Gdy odstępowali od Niego, oddając  się bałwochwalstwu i łączyli się z poganami, zsyłał na nich kary, upominał, dopuszczał nawet niewolę; ale zawsze,  niby jasny płomień ukazywał im wybawienie, powrót do ojczyzny i  do wyzwolenia.
W Nowym Testamencie nie są to już promienie czy strumyki, ale potok Bożej miłości. Miłości wcielonej w osobie samego Zbawcy. Każde Jego słowo, cud, czy przypowieść nabrzmiewa miłością.
Wymownym dowodem Bożego miłosierdzia jest ewangeliczna scena z jawnogrzesznicą. Nie wiadomo co więcej podziwiać: jej słabości i upadki czy przewrotność faryzeuszów ? Roztropność czy miłosierdzie Zbawiciela?  To miłosierdzie przypieczętuje On i potwierdzi własną krwią w Wielki Piątek na krzyżu.
Właśnie tam na krzyżu, w ostatniej chwili życia otworzy On niebo nie Janowi, nie płaczącej Magdalenie, ale łotrowi i powie mu: Dziś będziesz ze mną w raju. Historia każdego człowieka i historia każdego z nas, jest dalszym ciągiem tej miłości …  Miłość Boża nie ogranicza się do kart Ewangelii, nie poprzestaje na krzyżu, nie ogranicza się tylko do kościelnych murów i bogatych tabernakulów. Nie poprzestała na sakramentach. Ona nieustannie ściga każdego człowieka poprzez życie.
Brandstaetter powie: „… Bóg co ściga duszę, jest Nieskończoną Miłością, która nie zaniecha pościgu, dopóki albo nie zdobędzie duszy, albo nie zostanie od niej ostateczne odepchnięta…”
Prawdę tę potwierdza wielki uciekinier przed Bogiem – święty Augustyn, który wyznaje:
Szedłem wszystkimi drogami, na które mnie prowadziły skażone namiętności. Jednak gdziekolwiek byłem w swym zaślepieniu, szło za mną Miłosierdzie Twoje. Co dzień zwiększały się me błędy i co dzień zwiększała się Twa troskliwość i już nie słodko i łagodnie, już to gniewnie i surowo zamykała mi wszystkie drogi ucieczki.
Czego nie dokonały łzy stroskanej matki, zdziałało nieskończone Miłosierdzie Twoje, wlewając żółć w moje grzeszne słodycze. Biegłem od grzechu do grzechu, a jednak Miłosierdzie Twoje nie wyczerpało się i nie odeszło ode mnie.
Czy historia Augustyna nie jest historią Szawła? Czy nie jest powtórzeniem przypowieści o zagubionej owcy i synu marnotrawnym? Czyż nie dopatrujemy się w niej historii każdego z nas?
Miłość Boża może być przyjęta lub odrzucona. Reakcja, na wezwanie czy pościg Chrystusa, może być różna. Możemy zestawić niektóre:  Apostołowie – faryzeusze; dobry łotr i zły; Konwertyci  –  ateusze.
Są różne postawy ludzi, wynikające z ich wolnej woli.
W roku 1914 z okazji śmierci znanego przeciwnika Kościoła we Francji – Jaures`a, jeden z dzienników przypomniał historię powołania jego córki do zakonu.
Było to w dniu, kiedy jej ojciec w parlamencie wygłosił antykościelną mowę. Wieczorem córka weszła do pokoju ojca z prośbą o pozwolenie wstąpienia do zakonu. Na pytanie ojca skąd jej ta myśl przyszła, Germana odpowiedziała: Przed czterema laty poszłam z panią Verdelot na przechadzkę. W jednej z odludnych uliczek Paryża znalazłyśmy na ziemi potrzaskaną figurę Chrystusa. Nie wiem dlaczego, ale zabrałam się do składania jej w całość. Kiedy skończyłam, pani Verdelot podeszła i podeptała ją z gniewem. Nic na to nie odrzeklam, ale od tego czasu obraz podeptanego i zbezczeszczonego Chrystusa mnie prześladuje. Czuję niepohamowane pragnienie zadośćuczynienia za te zniewagi i chcę dzielić z Nim Jego upokorzenia i nagradzać Mu za swoje i twoje ojcze, grzechy.
Święty Paweł powie: Dla Chrystusa wyzułem się ze wszystkiego, byle bym Go pozyskał i znalazł się w Nim. Ileż cierpiał od swoich i obcych. Był bity i więziony, kamienowany na koniec ścięty mieczem. Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby w ogóle ocalić przynajmniej niektórych.
Nas również ta miłość wzywa. Nas również ściga bez przerwy. My także z tą Miłością spotykamy się każdego dnia, w każdej sytuacji.
Najważniejsze jednak żeby tej Miłości nie odepchnąć, nie odrzucić, ale pójść za nią i oddać miłość za miłość.

DOBRANOC.