15 sierpień 2004 r. XX Niedziela Zwykła Uroczystość Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny.

Moi Drodzy!

Kiedy papież Pius XII w roku 1950 ogłosił jako dogmat, że Najświętsza  Maryja Panna została wzięta do nieba, w środowiskach protestanckich podniosły się glosy sprzeciwu:
– po co mnożyć cuda ?
– po co jeszcze ten jeden cud ?
– po co odstręczać od wiary niewierzących ?
– po co nasuwać wątpliwości i pytać w jaki sposób ciało Maryi zostało przeniesione do nieba ?
A jednak cud Wniebowzięcia, jest prostym, logicznym nakazem konsekwentnej wiary. Wiara uczy nas, że śmierć i pośmiertny rozkład ciała jest wynikiem grzechu.
Święty Paweł wyraźnie naucza, że w Adamie wszyscy umierają. Że zapłatą za grzech jest śmierć.
Lecz Maryja, powołana przez Boga do współuczestnictwa w dziele odkupienia, została uwolniona od wszelkiego grzechu, także pierworodnego. Za cóż więc miała być karana. Ona pełna łaski ?
Łaska jest zaczątkiem chwały. Chwała jest spełnieniem łaski !
Oczywiście Maryja przeszła przez śmierć, skoro przeszedł przez nią Jej Syn, Bóg Człowiek. Przeszła przez śmierć, ale tylko przeszła, gdyż ciało Jej nie uległo rozkładowi.
Dla Maryi śmierć była zdarzeniem, a nie następstwem. Bo śmierć, będąca następstwem grzechu, pociąga za sobą rozkład ciała. W Litanii Loretańskiej nazywamy Maryję Arką Przymierza.
Arka Starego Przymierza zawiera tablice z Przykazaniami oraz naczynie z Manną.
Arka Nowego Przymierza, Maryja, nosiła w sobie Tego który jest prawdziwą Manną Nowego Testamentu.
W Starym Testamencie Bóg nakazał, aby Arkę Przymierza zbudowano z drewna cedrowego.
Arka Nowego Przymierza, która nosiła w sobie ludzkie ciało Syna Bożego, również miała pozostać wolna od grobowego zniszczenia. Chociaż rozum protestuje przeciw cudowi przeniesienia ciała Maryi do nieba, to jednak również rozum, domaga się tego wniebowzięcia.
Rozum domaga się, aby Ta która była wyjęta, spod winy została również wyjęta spod kary.
Określa się Wniebowzięcie jako ostateczny tryumf Maryi. Ale tryumf musi być poprzedzony walką, nie ma tryumfu bez walki! Teksty biblijne mówią o tej walce w wyraźnych a nawet dramatycznych sformułowaniach. Autor Apokalipsy widzi, jak  wielki smok barwy ognia … chce pożreć Jej dziecko.
Smok jest tutaj symbolem szatana, czyhającego na Mesjasza. Lecz dziecię niewiasty odniesie zwycięstwo. Pisze Apostoł, że „Chrystus … pokona wszelką zwierzchność, Władzę i Moc … aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy”. Chrystus mocą swojej łaski odniesie zwycięstwo nad szatanem w sercach ludzkich.
Najwspanialsze zaś zwycięstwo odniosła Jego łaska w sercu i życiu Jego Matki. Również w Jej pieśni dochodzi do głosu ta nuta walki i zwycięstwa: On przejawia moc ramienia swego, rozprasza pyszniących się zamysłami serc swoich. Strąca władców z tronu.
Pierwszym pyszniącym się władcą był duch ciemności, nad którym zwycięstwo przepowiedziano Niewieście po upadku pierwszego człowieka.
Wniebowzięcie Maryi jest spełnieniem owej obietnicy.
Już pogański myśliciel Seneka powiedział, że żyć, to znaczy walczyć. Jest to walka przede wszystkim z nieuporządkowanymi odruchami własnej natury. Każde serce jest terenem tej walki, walki dobrej wali z przerostami namiętności, ze ślepymi popędami, z potęgą uczuć, które występują nieraz przeciw rozsądkowi i przeciw przyjętym normom moralnym.
Święty Augustyn napisał: Choćbyście nie wiem jakiego szczęścia zażywali na ziemi, nie możecie jednego dnia spędzić bez stoczenia walki z sobą samym.
Pycha, chciwość, zmysłowość, lenistwo, samolubstwo, to są te złowrogie zwierzchności, władze i moce, o których pisze Apostoł, że należy je poznać i podporządkować Chrystusowi.
Święty Paweł pisze: „Ciało do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało, stąd nie ma między nimi zgody, tak że nie czynicie tego co chcecie.
Nie czynię dobra, którego chcę, ale czynię zło, którego nie chcę. W członkach moich spostrzegam prawo inne, które toczy  walkę z prawem mojego umysłu”.

Nie wymawiajmy się więc od walki ze złem, tkwiącym w naszej naturze, w naszym wnętrzu. Każda walka oczyszcza, rozgrzewa, hartuje i wzbogaca serce. Wszystko, co w duszy tkwi dobrego, tylko przez walkę dochodzi do głosu. Nie powinno człowieka załamywać nawet to, co pozornie jest klęską – grzech. Grzechy, to rany, których nie ustrzeże się żołnierz frontowy.
Bóg pilniej, aniżeli grzechy; rachuje te ciężkie walki, które staŹcza z sobą serce  ludzkie.

Dzisiejsze święto jest pamiątką ostatecznego zwycięstwa jakie Maryja odniosła w chwili Wniebowzięcia. Jej zwycięstwo wskazuje również kierunek naszemu przezwyciężaniu tego co, przyziemne, egoistyczne, nie Boże. Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć.
Z ufnością i nadzieją patrzymy dziś na Maryję wstępującą w niebo, bo wiemy, że Ona jest naszą najlepszą Matką i nie zapomni o nas, gdy stanie u boku swego Syna, gdy na Jej skroniach zabłyśnie korona Królowej Nieba i Ziemi, jaką ozdobiona zostanie przez samą Trójcę Przenajświętszą.
Święto Wniebowzięcia lud nazywa Matką Bożą Zielną. W tym dniu wierni przynoszą do poświęcenia w Kościele zioła. Jest to symbol wzruszający:
– to co wiosna zasiewa, a w pełni lata dojrzało,
– serce wierzące niesie w ofierze Pani, Królowej Nieba i Ziemi,
– cześć i pokłon Jej składając z owocem pracy swojej.
Gdy Maryja w czasie przejścia swego do nieba rzucała ostatnie spojrzenie na naszą Ziemię, widziała jak cała ziemia Jej się poleca.
Widziała, jak ziemia w hołdzie kładzie się Jej do stóp, jak na kwiecistych polach wyrosną kapliczki i figury, po wioskach skromne kościoły pod Jej wezwaniem, w dużych miastach wspaniałe świątynie, budowane nieraz przez kilka wieków, wzrokiem ogarniała kwitnące ogrody, barwne łąki i kwiaty, które zdobić będą Jej ołtarze.
Maryja unosząc się w niebo, widziała również wiele zła i mocno nad tym bolała.
Raz po raz ukazuje się ze łzami w oczach i nawołuje do pokuty i w Lourdes i w Fatami, a szczególnie w Syrakuzach, ostatnio w Medżugorie.

SZCZĘŚĆ BOŻE.