12 grudnia 2004 r. III Niedziela Adwentu.

Moi  Drodzy !

Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać ? (Mt 11,3).
Posypywałem kiedyś w kościele głowy popiołem w Środę Popielcową. Niektórzy z wiernych brali z sobą popiół do domu. Pewna kobieta, nie mając książeczki, wyciągnęła z torebki dowód osobisty, bym wrzucił szczyptę popiołu. Dowód osobisty i szczypta popiołu! Dziwne i wymowne zestawienie. Podwójny dowód osobisty!
Ta osoba nieświadomie wylegitymowała się przed Bogiem, wyznając, że człowiek prochem jest i w proch się obróci i że nie mamy tutaj trwałego miasta, ale szukamy tego, które ma przyjść (Hbr 13,14).
Każdy niemal człowiek musi się w życiu legitymować przy różnych okazjach. Musi mieć dowód tożsamości, a gdy wyjeżdża za granicę, nieodzowny jest paszport. Gdy obejmuje odpowiedzialne stanowisko w kraju czy zagranicą, konieczna jest wtedy nominacja czy listy uwierzytelniające. O to go pytają, tym musi się legitymować. Legitymować się też nieraz musi wiedzą, doświadczeniem, życiem.
Dziś zresztą wszyscy wszystkich legitymują. Nie zawsze wprost, często pośrednio. Pytają jedni drugich o zawód, pochodzenie, o wartość moralną, jakim jest człowiekiem. Nic też dziwnego, że i Chrystusa pytano. Wielu bowiem fałszywych proroków pojawiało się w Palestynie, podając się za posłańców Boga.
Chrystus był legitymowany.
Legitymowany był Zbawiciel wielokrotnie. Pytali Go uczniowie i wrogowie, Piłat i faryzeusze. Pytał i Jan Chrzciciel przez uczniów, w swoim i ich imieniu. Widocznie szeroko rozeszła się już o Nim sława, o Jego cudach i nauce, skoro wysłał Jan swych uczniów już z więzienia z zapytaniem Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać? Może chciał się na dobre sam upewnić przed śmiercią? Może miał wątpliwości co do Mesjasza, który zaczął swą działalność nie od wymierzania kar, lecz od łask, cudów i dobrodziejstw? A może chciał tylko upewnić swych uczniów i skierować ich do Chrystusa? Bądź co bądź, sługa legitymował swego Pana, człowiek Boga, uczeń Mistrza, poprzednik Następcę. Nie bierzmy mu jednak tego za złe. Miał do tego prawo i kierował się najlepszą intencją. Pytać będą i legitymować Chrystusa ludzie wszystkich czasów.

Chrystus wypowiedział się.
Wypowiedział się Chrystus nie wprost, ale pośrednio, powołując się na swe czyny i dzieła mesjańskie, zapowiedziane przez proroków, szczególnie przez Izajasza.
On sam przychodzi, by zbawić was. Wtedy przejrzą oczy ślepych i uszy głuchych się otworzą – mówił prorok. Ale nie tylko cuda będą Jego darem, lecz przede wszystkim łaski duchowe. Mówił też o nich: Duch Jahwe, Pana, nade mną, bo Jahwe mię namaścił. Posłał mię, by głosić dobrą nowinę ubogim, […] aby obwieszczać rok łaski u Jahwe i dzień pomsty dla naszego Boga.
Zbawiciel odwołuje się do tego proroctwa znanego powszechnie i mówi uczniom Jana: Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie : niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. Główną misją i zadaniem Jego jest głosić Dobrą Nowinę, miłosierdzie, a nie karę, zbawienie, a nie sąd. Sąd i sprawiedliwość, nagroda i kara, będą związane z Jego powtórnym przyjściem, przy końcu świata. Ono jest równie pewne jak pierwsze, choć nieznana jego godzina.
Świadectwo o Janie.
Widocznie podobało się Chrystusowi legitymowanie Go przez uczniów Jana, skoro wydał tak piękne świadectwo moralności o swoim heroldzie. Herold ten przecież przepowiadał Go, przygotowywał drogę Jemu do ludzkich serc i umysłów, dał o Nim świadectwo przy chrzcie w Jordanie, a teraz dla Niego przebywa w więzieniu.
Dlatego po odejściu delegacji Jana mówi do rzeszy: Coście wyszli oglądać na pustyni ? Trzcinę kołyszącą się na wietrze ? […] Człowieka w miękkie szaty ubranego ? Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą. Po coście więc wyszli ? Proroka zobaczyć ? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. […] Zaprawdę powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy nad Jana Chrzciciela.
O nikim Chrystus tak pięknie się nie wyraził. Nie wychwalał publicznie swej Matki ani Opiekuna, Piotra czy Jana apostoła, a o Janie Chrzcicielu tyle pięknych słów powiedział. Było to chyba najpiękniejsze świadectwo moralności wystawione przez Boga człowiekowi, uczniowi przez Mistrza, słudze przez Pana.
W naszym życiowym adwencie tu na ziemi my też często pytamy o Chrystusa, legitymujemy Go nadal w różny sposób i przy różnych okazjach, jeśli nie wprost, to pośrednio. Nie wystarczają nam Jego cuda, nauka, krzyż i dzieło zbawienia. Chcemy czegoś więcej; nieraz może cudu na zawołanie – jak Herod. Innym razem – kary dla drugich, a specjalnej nagrody dla siebie… Oczekujemy i my pochwały publicznej z Jego ust już tu na ziemi, jaką otrzymał św. Jan.
Ale – Czy torujemy Chrystusowi drogę do naszych i ludzkich serc jak Jan ?
      – Czy choć w części upodabniamy się do Jana w naszym życiu, postępowaniu i świadczeniu o Mesjaszu ?

SZCZĘŚĆ BOŻE.