02 styczeń 2005 r. 2 Niedziela po Bożym Narodzeniu.

MOI DRODZY!

Kim będzie to Dziecię ?
Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym (J 1,34).
Oto dzień, który Jahwe uczynił, radujmy się zeń i weselmy (Ps 118,24).
Tak modlił się i wołał niegdyś psalmista Pański i dodał: O Jahwe, wybaw! O Jahwe daj pomyślność! (Ps 118,25).
Podobnie i my możemy zawołać: Oto dzień, który Pan uczynił, wybawienie już tylko od nas zależy. Doczekaliśmy tego radosnego dnia, o którym marzyły pokolenia, który przepowiadali prorocy, za którym tęsknił naród wybrany.
Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas (J 1,14).
Już od dwu tysięcy lat ludzkość przypomina  sobie tę radosną Noc Bożego Narodzenia, noc przyjścia Boga na świat. Już od dwu tysięcy lat spływają nieustannie strumienie Jego łask i dobrodziejstw.
Jesteśmy pod urokiem Bożego Narodzenia. Oczy nasze zwrócone są, w zadumie i refleksji, w stronę Bożej Dzieciny. Nic też dziwnego, że cisną się nam na usta słowa :
Kimże będzie to dziecię ? (Łk 1,66).
Tak pytali sąsiedzi  –  po narodzeniu Jana Chrzciciela.
Tak pytają współcześni i tak pytały całe pokolenia.  Kimże będzie to Dziecię .
Przenieśmy się myślą wstecz. Na podstawie Ewangelii możemy stwierdzić, co różni ludzie myśleli o Chrystusie.
Posłuchajmy faryzeuszów, co oni mówią.
Wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami  (Mt 9-11).
Spytajmy Kajfasza, najwyższego kapłana. Zapytał i on Chrystusa, kim jest: Poprzysięgam cię na Boga żywego, powiedz nam: Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży? Jezus mu odpowiedział: Tak, Ja Nim jestem. (…)
Wtedy najwyższy kapłan rozdarł swoje szaty i rzekł: Zbluźnił. Na cóż nam jeszcze potrzeba świadków? Oto słyszeliście bluźnierstwo (Mt 26,63. 65).
A co mówił namiestnik rzymski Piłat? Nie znajduję żadnej winy w tym człowieku (Łk 23,4). Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego.

Radujmy się zeń i weselmy. Bo skończył się mrok adwentowy trwający tysiące lat; bo wśród nas zamieszkał i pozostał Bóg – Chrystus. Od chwili Narodzenia realizuje się wspaniałe „Dominus vobiscum” na naszej ziemi i w naszych duszach. I radujemy się składając sobie życzenia i śpiewając kolędy. Radujemy się radością dzieci Bożych. Radujemy się przede wszystkim dlatego, że noc przeminęła, a dzień się przybliżył. Przeminęła noc grzechu i odrzucenia od Boga; a przybliżył się dzień zbawienia. (Mt 27,24)
 A co myślał i mówił tłum, który On nauczał, karmił, uzdrawiał ?
Jego opinie były różne i zmienne.
Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak ten człowiek przemawia. Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat. […]
Mieli przyjść i porwać Go, aby Go ogłosić królem (J 6,14-15).
A potem? Ten sam tłum wołał: Na krzyż z Nim! (Mt 27,22).
Krew Jego na nas i na dzieci nasze (Mt 27,25).

Spytajmy uczniów Chrystusa. Oddajmy im głos.
Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego (Mt 16,16) – mówi Piotr.
Pan mój i Bóg mój! – zawołał Tomasz niewierny ujrzawszy Chrystusa zmartwychwstałego.
Zgrzeszyłem, wydawszy krew niewinną (Mt 27,4) – zawołał Judasz wobec arcykapłanów.
Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata – zawołał wobec tłumu Jan Chrzciciel na widok nadchodzącego Chrystusa.
Spytajmy obcych, co oni mówią o Chrystusie ?
Czyż On nie jest Mesjaszem? (J 4,29) – głosiła swym ziomkom Samarytanka.
Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa (Łk 23,42) – modlił się łotr na krzyżu.
Prawdziwie, ten był Synem Bożym (Mt 27,54) – zawołał setnik rzymski.

Spytajmy jeszcze Boga samego:
Tyś jest mój Syn umiłowany w Tobie mam upodobanie – słyszymy słowa Boga w czasie chrztu Jezusa.
A w ciągu wieków i pokoleń?
Jedni powtarzali za św. Pawłem: Wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim (Flp 3,8).
Tak wołali i powtarzali Augustyn i Franciszek z Asyżu, a za nimi całe zastępy.
Dla innych  – winien był śmierci…
Kim On jest dla nas?
Kim Chrystus jest dla nas po dwóch tysiącach lat?
Czy tylko Dzieciątkiem w żłóbku ?
Czy tylko postacią historyczną, której zawdzięczamy święta, kolędy, nabożeństwa i uroczystości kościelne ?
A może reliktem z dawnych czasów, niegodnym nowoczesnego człowieka, lub kimś zapomnianym i nieznanym ?
Czy patrzymy na Niego oczyma ciała czy wiary, z pozycji korzyści materialnej czy miłości ?
Czy zbliżamy się do Niego jak pasterze, celnicy i grzesznicy, czy też łączymy się z żołnierzami Heroda, faryzeuszami ?
Czy stać nas na to, by za św. Janem Chrzcicielem składać świadectwo, że On jest Synem Bożym ?
Świadectwo wyrażane nie słowem tylko, ale wiarą, życiem, miłością, ofiarą i służbą ?
Jeśli tak, to jest On i będzie nie tylko Synem Bożym, ale i Zbawicielem.

SZCZĘŚĆ BOŻE.