30 styczeń 2005 r. IV Niedziela Zwykła.

Moi Drodzy

Chrystusowa deklaracja praw człowieka.

„Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie”.

„Deklaracja Praw Człowieka”

Dnia 10 grudnia 1948 roku Ogólne Zgromadzenie Organizacji Narodów Zjednoczonych ogłosiło „Powszechną Deklarację Praw Człowieka”. Nazwano Ją „Wielką Kartą Wolności” ludzkiej w XX-tym wieku.
Proklamując ją podkreślono, że jest ona „wspólnym ideałem dla wszystkich narodów”.
Czytamy w niej między innymi takie słowa :
 – „Każdy człowiek ma prawo do życia, wolności i do bezpieczeństwa osobistego” (art. 3).
–  „Wszystkie istoty ludzkie rodzą się wolne i równe w godności i prawach. Będąc obdarzone rozumem i sumieniem powinny odnosić się do siebie w duchu braterstwa” (art. 1).
–  „Każda osoba ludzka ma prawo do wolności myśli, sumienia, […] religii” (art. 18).
Wiele wieków minęło, wiele krwi przelano, zanim te prawa ogłoszono. I jeszcze wiele pokoleń minie, wiele krwi niewinnej się przeleje, zanim te prawa wejdą w życie wszystkich społeczeństw i jednostek.
Mimo wszystko chlubimy się tą Deklaracją. Podobne „orędzia wolności” ogłoszono w konstytucjach wielu krajów. Zapominamy jednak, że właściwie nie jest to nic nowego.
Myśli te bowiem i hasła zawarte są na tablicach Dekalogu. Przypominał już św. Paweł: „Oddajcie każdemu to, co się mu należy” (Rz 13,7), a w liście do Galatów pisał: „Nie ma już żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie” (Gal 3,28). Ale i nie on pierwszy to powiedział. Bo jest to właściwie
Chrystusowe orędzie. Jest to Chrystusowa „Deklaracja praw człowieka”. Jak Mojżesz niegdyś pod górą Synaj podał Izraelitom Boże przykazania; tak Chrystus – niby drugi Mojżesz – wygłosił swoje orędzie i objawienie na górze Błogosławieństw. Takiego orędzia nie wygłosił żaden prezydent, takiej deklaracji nie przekazał nikt ludzkości. W tym swoim orędziu Zbawiciel podważył to, co uważane było za najważniejsze, a wyniósł to; co było w pogardzie. Chrystus zdyskredytował wartości doczesne z bogactwami materialnymi włącznie. Rozważmy je pokrótce.
– „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo  niebieskie”.
Błogosławieni i zarazem szczęśliwi są ci, co są a dala od dóbr materialnych i związanych z nimi pokus. Bo ci, co się chcą bogacić, wpadają w pokusę i w zasadzkę oraz w liczne nierozumne i szkodliwe pożądania. One to pogrążają ludzi w zgubę i zatracenie.
Chrystus sam powie też: „Zaprawdę powiadam wam, bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego”.  Oczywiście, chodzi przede wszystkim nie o nędzę, ale o ubóstwo w duchu, o nie przywiązywanie się do bogactw.
„Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni”. Największym i właściwie jedynym powodem do smutku i płaczu jest grzech. Płacz z tego powodu, poparty żalem jest zapowiedzią radości i pociechy.
„Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię”. Udziałem ludzi cichych, skromnych i pokornych jest „Ziemia obiecana” – niebo.
 „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”. To błogosławieństwo i następne dotyczą własnego ludzkiego „ja”. Wzorem i przykładem miłosierdzia jest sam Bóg i Chrystus.
„Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać. będą”. Zbawiciel przeciwstawia tu wewnętrzną czystość i szczerość w postępowaniu pozornej czystości, jaką odznaczali się i z jakiej chlubili się faryzeusze. Dzięki czystości wewnętrznej ludzie już tu na ziemi żyją w zażyłości z Bogiem.
„Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi”. Błogosławieni są nie ci, którzy głośno mówią o pokoju a przygotowują i szerzą wojnę, żądają pokoju od innych, a sami wprowadzają zamęt; ale ci, którzy wprowadzają pokój wszędzie: we własnym sercu i rodzinie, w życiu prywatnym i publicznym.
„Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie”. „Sługa nie jest większy od swego pana. Jeśli mnie prześladowali, to i was będą prześladować” (J 15,20). Nie dziwmy się temu. Prześladowania są dowodem żywotności i prawdziwości chrześcijaństwa. Ale nie dla prześladowców przeznaczone jest królestwo niebieskie.

Osiem błogosławieństw Chrystusa nazwano „kodeksem doskonałości”. Ułożył go sam Chrystus i On też zapewnił nas o nagrodzie za realizowanie go w życiu. Wystawił nam niejako „czek” na życie wieczne. Ten „czek” został przez Niego samego podpisany i przypieczętowany: Jego krwią, Zmartwychwstaniem i Wniebowstąpieniem.
Wymowę ma też góra Błogosławieństw. Łączy się ściśle z górą Kalwarią. Nie ma pierwszej bez drugiej. Nie ma zbawienia bez krzyża. Kalwaria jest ceną, którą Chrystus zapłacił za „Kazanie na górze”. Ta cena często nas przestrasza. Podziwiamy „kodeks”, ale boimy się „wkładów”. Chcemy być szczęśliwi, ale nie za cenę proponowaną przez Chrystusa. Chcemy radości, ale szukamy jej w przejściowych uczuciach i zmysłach, a nie w głębi ducha. Chcemy pokoju, sprawiedliwości, miłosierdzia, ale na nasz sposób.
I dlatego szukamy i tworzymy tysiące nowych kodeksów bezskutecznie.

SZCZĘŚĆ BOŻE.