20 luty 2005 r. II Niedziela Wielkiego Postu.

Moi Drodzy

Chrystusa i nasze.
Przemienienie Zbrodniarza.
Na cmentarzu Saint-Germain w Paryżu jest grób chuligana-mordercy, Fecha. Zginął on na gilotynie 1 października 1957 roku, w 27-ym roku swego życia. Życie jego to pasmo występków, kradzieży i używania. Pomogli mu w tym bogaci rodzice. Napad na bank, zabicie policjanta w ucieczce oraz zranienie kilku osób – to plon jego ostatniego „wyczynu” chuligańskiego.
Dostał się do więzienia. Czekał trzy i pół roku na wyrok. Czas ten, to okres wielkiej przemiany wewnętrznej. Była to zasługa jego adwokata, pana Baudet oraz wielu osób, które modliły się i cierpiały w jego intencji. Nie uratowali jego głowy przed gilotyną, ale uratowali jego duszę. Po paru miesiącach poszedł na Mszę św., poprosił o mszalik, ewangelię i zaczął się modlić. Nie obeszło się bez załamań wewnętrznych, ale w końcu pogodził się ze wszystkim. „Oddaję swój los i życie w ręce Boga” – pisał. „Drogi Boże są cudowne… To już naprawdę nie ja żyję – bo Chrystus raczył mnie wybrać i uczynić mieszkanie w mojej nędznej duszy bez żadnej mojej zasługi”. Noc przed egzekucją spędził przed krucyfiksem. Umierał spokojnie, z godnością, w cierpieniu, z prostotą i wiarą dziecięcą jak łotr XX wieku, słysząc słowa Zbawiciela : „Dziś będziesz ze mną w raju”. Zmarnował swe młode życie, ale zdołał wygrać wieczność.
Podobnych przypadków mamy wiele, począwszy od Marii Magdaleny i łotra na krzyżu aż do św. Pawła i Augustyna.
Przemienienie Chrystusa.
Opis Przemienienia Pańskiego poprzedzony jest historią powołania Abrahama przez Boga. „Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej […] do kraju, który ci ukażę. Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię, staniesz się błogosławieństwem”. Abraham posłuchał Boga i mimo, że „miał siedemdziesiąt pięć lat […] wyszedł z Charanu”.
Scena na górze Tabor przedstawiona jest jasno i prosto. „Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego, Jana i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich”. Piotr miał być Jego następcą na ziemi. On też chciał chwały Chrystusa bez krzyża. Dwaj inni marzyli o najbliższym miejscu przy Chrystusie w Jego królestwie, ale nie będą mogli zdobyć się nawet na czuwanie wraz z Mistrzem w Getsemani. Teraz na górze są świadkami wielkiego spotkania: spotkania przedstawicieli dwóch Testamentów. „A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim”, Mojżesz – autor Prawa i Eliasz – pierwszy z proroków. Pomiędzy nimi Chrystus – Przedstawiciel Nowego Testamentu, a obok Niego apostołowie.
Nie wiemy dokładnie, co było tematem rozmów przy tym wyjątkowym spotkaniu. Prawdopodobnie dzieło Zbawienia. Nie słyszał tego Piotr. Zachwycony tylko tą wyjątkową wizją zawołał: „Panie, dobrze, że tu jesteśmy”. W swym naiwnym zapale pragnie zbudować na miejscu trzy namioty i pozostać tam na zawsze. Zapomniał znowu, że nie ma i nie może być stałej chwały bez krzyża. Nie ma góry Przemienienia bez Kalwarii, nie ma Taboru bez góry Synaj.
Ten monolog Piotra przerwał sam Bóg. Bo „gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich; a z obłoku odezwał się głos: To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie !” Słowa te skierowane były do wybranych apostołów. Już nie Mojżesz – przedstawiciel Prawa, ani nie Eliasz – przedstawiciel Proroków, mają być tematem i treścią nauki, ale „Syn umiłowany” Boga – Chrystus. Jego mają słuchać. „Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli”. Uspokoił ich dopiero sam Zbawiciel, mówiąc: „Wstańcie, nie lękajcie się”. Przykazał im też milczenie odnośnie do tego widzenia, „aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie”.
Nasze przemienienie.
Głęboki i wymowny jest sens dzisiejszej Ewangelii. Wymowny, gdyż nie ma prawdziwego życia bez przemiany. Każde życie związane jest z procesem przemiany wewnętrznej i zewnętrznej. A każda przemiana pociąga za sobą ofiarę i częściowe zamieranie na korzyść powstawania czegoś nowego. W życiu duchowym również obowiązuje to prawo. Jeżeli przeznaczeni jesteśmy do życia nadprzyrodzonego z Chrystusem, w Chrystusie i przez Chrystusa, musimy „porzucić dawnego człowieka, który uległ zepsuciu, na skutek zwodniczych żądz, odnawiać się duchem w waszym myśleniu i przyoblec człowieka nowego, stworzonego według Boga, w sprawiedliwości i prawdziwej świętości” (Ef 4,22-24).
Czy to możliwe? Możliwe i konieczne. Pierwszym krokiem jest „odnawianie się duchem w waszym myśleniu”. Postawa myślowa kształtuje człowieka. Trzeba zrewidować swój sposób myślenia o Bogu i ludziach; o sobie i świecie. Zrewidować swoją „wizję zbawienia” i dostosować ją do Chrystusa. Zamiast myśli negatywnych, niskich, złych czy przyziemnych, budzić w sobie myśli pozytywne, dobre i szlachetne, wzniosłe i święte. Sposób myślenia wpływać będzie na sposób postępowania, na życie całe. Nie może być jednak prawdziwej przemiany bez łaski Bożej. „Ponieważ beze mnie nic nie możecie uczynić” (J 15,5); „Bóg sprzeciŹwia się pysznym, pokornym zaś daje łaskę” (Jk 4,6).
Ta przemiana i odnowa wewnętrzna konieczna jest w naszych czaŹsach. „Wszelkie przemiany społeczne, jeśli mają być doniosłe i wielkie, muszą się poczynać od reformy dusz ludzkich – inaczej będą tylko mechanicznym przemieszczaniem wartości ludzkich lub przywilejów” (H. Sienkiewicz).
„Nowy sposób myślenia jest dzisiaj niezbędny, jeżeli ludzkość ma nadal trwać” (Einstein).
Okres Wielkiego Postu – to najlepszy czas odnowy wewnętrznej i przemiany ducha.

SZCZĘŚĆ BOŻE.