21.08.2005 r. XXI Niedziela Zwykła

Ty jesteś Piotr, czyli Skała, i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. (Mt 16,18).

Moi Drodzy!

W jednym z czasopism amerykańskich ukazał się artykuł zatytułowany Men of Style. Zamieszczone były fotografie trzech wybit­nych ludzi, znanych wszystkim. Wycisnęli oni szczególne piętno w his­torii drugiej połowy ubiegłego wieku.

Ludzie ci, to generał De Gaulle, John Kennedy prezydent Stanów Zjednoczonych i papież Jan XXIII.

Każdy z nich był inny, ale mieli coś wspólnego, co ich wyróżniało a zarazem łączyło z sobą i przeniosło do historii. Była to ich osobowość. Łączyły się z tym ich przekonania i wiara, charakter i postępowanie. Byli takimi nie tylko na swych wysokich stanowiskach, ale zawsze i we wszystkich sytuacjach. Byli to ludzie silnych przekonań, wielkich idea­łów, za które gotowi byli ponieść śmierć. Takich i podobnych postaci historia zna więcej.

Ankiety i wypowiedzi ogółu potwierdzają opinię historyków.

 Chry­stus też postawił apostołom – Egzaminacyjne pytanie

Sam był egzaminatorem i tematem egzaminu.

Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? – pyta ich.

Widocznie różne już zdania i opinie krążyły pośród tłumów na temat Syna Bożego. Wiedział o tym, ale chciał przede wszystkim wysondować ich opinię i przekonać się o ich wierze.

Dla każdego obserwatora Chrystus był pytaniem, zagadką. Bo oto urodził się w małej mieścinie i wzrastał w innej, jeszcze bardziej pogar­dzanej. Był synem cieśli i sam był cieślą z Nazaretu. Nie chodził do żadnej szkoły, nie słuchał żadnych ówczesnych mistrzów Prawa, a znał je lepiej niż oni. Nie pisał nic tylko nauczał, a uczył jak mający władzę Nauczał w różnych miejscach i przy różnych okazjach i choć zaledwie trzy lata nauczał, nauką swą poruszył całą Judeę i Galileę.

Wiedzieli o tym i apostołowie. Zmuszeni byli teraz wypowiedzieć się. Wprawdzie znali już dobrze swego Mistrza. Patrzyli na różne cuda. Ostatnio byli świadkami cudownego nakarmienia rzeszy, uciszenia burzy na morzu, chodzenia po falach jeziora. Słyszeli z ust wielu, że jest Synem Dawida. Sam siebie nazywał Synem Człowieczym i Synem Bożym. Ale tytuł ten nosili również i królowie czy prorocy w Starym Testamencie. Czy tylko takim synem Bożym, jak wielu innych, jest Chrystus? Chyba nie. Nie ma kto poddać im właściwej odpowiedzi w tej decydującej chwili egzaminu. Lecz odpowiedź właściwa przyszła z góry, od Boga. Oto Piotr w imieniu własnym i apostołów, odpowiada: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego.. .

Piotr wyznał, że Chrystus ma Boską naturę. Takie wyznanie wiary nie mogło być oparte na rozumie czy na zmysłach, oparte było jednak na pokorze i na wierze. Egzamin zatem wypadł celująco. O taką odpowiedź chodziło Chrystusowi. Cho­dziło Mu przede wszystkim o wiarę apostołów w Jego Bóstwo.

Odpowiedź została nagrodzona Piotr słyszy słowa pochwały.

Błogosławiony jesteś Szymonie, synu Jony. Albowiem ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Po słowach pochwały i wyróżnienia nastąpiła nominacja i awans. Pierwszym symbolem tego była zmiana imienia. Podobnie jak niegdyś nadanie nowego imienia Abrahamowi czy Jakubowi zwią­zane było ze specjalną misją w dziele zbawienia ludzkości, szczególnie Izraela, tak też i teraz nadanie nowego imienia pierwszemu z apostołów oznacza jego specjalną misję.

Wsłuchajmy się tylko w te słowa. Otóż i Ja tobie powiadam:

Ty jesteś Piotr (czyli Skała), i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.

Z pewnością ani Piotr, ani apostołowie nie zdawali sobie w pełni sprawy z treści tych słów. Zrozumieli tylko jedno, że Mesjasz pragnie założyć widzialną instytucję, której opoką — fundamentem będzie Piotr. Cieszyć się on będzie najwyższym autorytetem.

Świadczy o tym władza kluczy, jaką otrzyma od Chrystusa; władza nakładania obowiązków i zwalniania z nich, sankcjonowana przez samego Boga.

To była nominacja i zapowiedź wyniesienia Piotra. Sam fakt nastąpi później, po Zmartwychwstaniu Pana. Piotr i apostołowie muszą do tego czasu jeszcze dojrzeć duchowo. Piotr szczególnie będzie musiał przejść jeszcze nie tylko przez egzamin wiary, ale i miłości. Zda go też celująco, mimo zaparcia się Mistrza.

Ciśnie się może nam pytanie: Dlaczego Piotr został wybrany na opokę Kościoła ? Czemu nie niewinny Jan, Jakub czy cichy Andrzej, ale tchórzliwy Piotr? Czy nie za słaba ta opoka? Z punktu widzenia ludzkiego – bardzo słaba. Ale siłą tej opoki jest właśnie wiara w Chrys­tusa, a nie w siebie. Piotr bez Chrystusa może być tylko miernym ryba­kiem. Opoką właściwą, niewidoczną będzie On – Mesjasz. Jest nią i dziś i będzie zawsze.

Kiedyś u brzegów Anglii rozbił się statek. Cała grupa ludzi znalazła się na dnie morza. Uratował się tylko mały chłopiec, którego fala wyrzu­ciła na skałę i tam się zatrzymał. Nazajutrz znaleziono go tam.

Chłop­cze, czy nie drżałeś ze strachu na tej skale przez całą noc? – padło pytanie. Oczywiście, że trząsłem się, ale skała ani razu nie zadrżała przez całą noc!

Drżeć ze strachu i lękać się może Piotr i Jego następcy wraz z wiernymi, ale nigdy właściwa Opoka – Chrystus…

SZCZĘŚĆ BOŻE.