20 XI 2005 r. XXXIV Niedziela Zwykła. Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata.

I zgromadzą   się przed Nim   wszystkie   narody (Mt 25,32).

Moi Drodzy!

Myśl przewodnia.

Przy końcu roku kościelnego wypada nam dziś skupić się przy Chrystusie Królu. Przy królu, którego korony ani tronu nikt Mu nie zazdrości. Przy Królu, który nie kazał umierać za siebie, ale sam umarł za nas, a zasadą panującą w Jego królestwie była i jest miłość.

Do Tego Króla wszyscy zmierzamy i z Nim się spotkamy. Od Niego wyszliśmy i do Niego dążymy. On jest „pierworodnym wobec każdego stworzenia, bo w Nim zostało wszystko stworzone. […] Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone. On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie”. On jest centralną postacią wszech­świata, sensem życia doczesnego i wiecznego. „On jest Głową Ciała – Kościoła. On jest Początkiem, Pierworodnym spośród umarłych, aby sam zyskał pierwszeństwo we wszystkim”.

Do Niego też wszystko zmierza na tym świecie. By nam to przy­pomnieć Kościół ustanowił święto Chrystusa Króla. Papież Pius XI ustanawiając to święto w ostatnią niedzielę października pragnął zwrócić uwagę ludzkości na godność i hołd należny Królowi królów. Obecnie po soborze, Kościół przesunął to święto na ostatnią niedzielę roku koś­cielnego, by przypomnieć i uwypuklić prawdę, że On jest naszym celem; On Panem i Sędzią, „Alfą i Omegą” – Początkiem i Końcem wszy­stkiego.

Chrystus Pasterzem i Sędzią.

Oddajmy głos na chwilę autorom dzisiejszych czytań liturgicznych. Prorok Ezechiel, powołany w czasie niewoli babilońskiej, pragnie w imieniu Boga pocieszyć swój naród. Niewola ta była karą za sprze­niewierzenie się ludu wybranego wobec Boga, a zwłaszcza jego ducho­wych przywódców. Bóg pragnie pocieszyć zgubione owce bez pasterzy. Sam będzie ich Pasterzem. „Albowiem tak mówi Jahwe Pan: Oto Ja sam będę szukał moich owiec i będę miał o nie pieczę. […] Ja sam będę pasł moje owce i Ja sam będę je układał na legowisko. […] Zagubioną odszukam, zabłąkaną sprowadzę z powrotem, skaleczoną opatrzę, chorą umocnię, a tłustą i mocną będę ochraniał. Będę pasł sprawiedliwie. […] Oto Ja osądzę poszczególne owce, barany, i kozły”. Naród wrócił z nie­woli. Nastały rządy teokratyczne. Ale proroctwo to spełniło się po przeszło pięciuset latach, kiedy pojawił się „Dobry Pasterz” – Chry­stus. „Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje. […] Życie moje oddaję za owce”

Autor drugiego czytania, św. Paweł, pragnie sprostować mylne pojęcia Koryntian odnośnie do zmartwychwstania wszystkich ludzi wraz z ciałem. Zawiniła tam bowiem filozofia grecka – platonizm. Apostoł mówi wyraźnie: „Ponieważ bowiem przez człowieka przyszła śmierć, przez człowieka też dokona się zmartwychwstanie. I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni”.

Obok tej myśli uwypukla apostoł powrót wszystkiego i wszystkich do Chrystusa Króla. „Wszystko bowiem rzucił pod stopy Jego. […] A gdy już wszystko zostanie Mu poddane, wtedy i sam Syn zostanie pod­dany Temu, który Synowi poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkim”.

W Ewangelii Chrystus sam przedstawia się jako Pasterz i Sędzia jednocześnie. Ukaże się On już nie jako poniżony i wzgardzony; nie jako Pasterz poszukujący zgubionych owiec, ale jako Pasterz – Sędzia, który „oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie”. Owczarnia otrzyma odpowiednią nagrodę i karę, zależnie od życia i postępowania. Sprawdzianem i kryterium będzie mi­łość. Miłość, która jest zasadą Jego królestwa.

W drodze do Króla

Tymczasem jesteśmy w drodze do Króla i Sędziego, do Chrystusa. Należymy do Jego owczarni. Tymczasem On jest jeszcze tym Pasterzem poszukującym zgubionych owiec na tej ziemi. Szuka i puka nieustannie do serc jednostek i narodów.

Malarz amerykański Harry Anderson przedstawił na płótnie postać Chrystusa pukającego do gmachu Organizacji Narodów Zjednoczonych. Postać Zbawiciela widnieje na tle wysokiego gmachu. U dołu ruch ulic z pędzącymi samochodami. Powiewają setki flag, ale nikt nie słyszy pukania Chrystusa, nikt Go nie zauważa i nie otwiera Mu.

Widzieliśmy może inny obraz: Chrystusa pukającego do drzwi domu. Też Mu nikt nie otwiera, sam nie może wejść, bo klamka jest od wewnątrz. Czeka daremnie, aż Mu ktoś otworzy.

Tymczasem mamy zostawioną szansę. Piszemy dzieło swego życia. Tytuł podał nam On sam. On też dokona „spisu rzeczy” i wyda „recen­zję”. Treść do zapisania zostawiona jest nam. I piszemy ją dzień po dniu, rok po roku. Piszemy ją nie piórem, ale życiem, nie słowem, ale czynem, nie dobrymi chęciami tylko, ale ofiarą i poświęceniem. Piszemy przede wszystkim miłością. I według tej miłości sądzić nas będzie Ten, który jest „Alfą i Omegą”, Początkiem i Końcem wszystkiego — Chry­stus Król.

SZCZĘŚĆ BOŻE.