27 XI 2005 r. I Niedziela Adwentu

Moi Drodzy!         

Czuwajcie!           

Słowo to wiele razy powtarza się w dzisiejszej Ewangelii. Słowo czuwać można różnie rozumieć.

Między innymi: czuwać znaczy nie spać, kogoś oczekiwać, modlić się. Sam P. Jezus daje nam tu piękny przykład. Na Taborze uczniowie zasnęli, a On czuwał, prze­mienił się i rozmawiał z Mojżeszem i Eliaszem. W Ogrodzie Oliwnym uczniowie także śpią, a On czuwa i modli się. Św. Mateusz mówi w swojej Ewangelii, że nieprzyjaciel nasiał kąkolu między pszenicę, gdy ludzie spali.

Ale to słowo „czuwać” ma inną także treść. Czuwać musimy wszyscy, aby ktoś wiary nam nie odebrał, do grzechu nie namówił, do złego towarzystwa nie wciągnął. Trzeba czuwać nad wzrokiem, nad myślami, nad językiem, nad słowami, które wypowiadamy, nad książkami, które bierzemy do rąk, nad doborem przyjaciół.
Wielu, nawet chrześcijan, machnie ręką – to mnie nie tyczy! Mam swój rozum. Nie potrzebuję żadnych rad, wiem, co robię… Los takiego człowieka może być tragiczny. Bo jaką wartość przedstawia człowiek, u którego wiara, sumienie i całe duchowe­ życie, pozostają w stanie długotrwałego snu i głębo­kiego letargu? Winniśmy powtarzać sobie często, słowa wierzącego mocno pisarza: „Ku Tobie Panie oczy moje zawsze zwrócone, a gdy za­wołasz, natychmiast odpowiem”.

Czuwania uczyć się trzeba od najmłodszych lat. W Ameryce działał bardzo groźny przestępca. Policja ścigała go, jednak nieskutecznie Zawsze zdołał wymknąć się z obławy. Nie miał jednak nigdzie bezpiecznego schronienia. Wszędzie był znany. Żadne państwo nie chce go przyjąć, mimo oferowanych za udzieloną pomoc milionów dolarów. Próbował w Izraelu, w Szwecji, w Szwajcarii, w Argentynie, w Brazylii, w Peru, w Haiti – na nic zdały się miliony, żadne państwo nie udzieliło mu azylu. Co mu pozostaje? Wrócić do Ameryki? Tam go zaaresztują, skażą na śmierć, lub dożywotnie więzienie…

Otóż pytanie: Dlaczego ten człowiek przez tyle lat żył z dala od Boga, nie respektował przykazania miłości bliźniego, dlaczego kradł, zabijał? Zabrakło mu kochających go rodziców i przyjaznych ludzi, którzy nauczyli by go czuwać i przypominać, że ma duszę nieśmiertelną,   że ma koniecznie tę duszę zbawić, dobrze czyniąc.

A gdy czytamy w prasie, że nieletni popełniają zbrodnie, wyrządzają krzywdę ludziom starszym i są skazywani przez sądy dla nieletnich, to nasuwa się pytanie: Kto tu zawinił? Taki chłopiec powinien już wiedzieć, co to znaczy: czuwać nad sobą!   Kto miał obowiązek nauczyć tego, to biedne dziecko? W czasie rozprawy sądowej i po niej słyszy się często pytanie: Gdzie byli rodzice?

Inna rzeczywistość: Nowo wyświęcony kapłan przyjechał do swej rodzinnej parafii, aby odprawić Mszę św. prymicyjną. Matka tego kapłana była bardzo szczęśliwa… Syn tak o niej napisał: „Otrzymała błogosławieństwo kapłańskie od syna, który nieraz jako chłopiec otrzymał od niej dotkliwą karę, gdy na to zasłużył”. Syn – kapłan wyznaje: To karcenie było wielkim dobrodziej­stwem. Syn nauczył się czuwać nad sobą. Doszedł do kapłaństwa i dał w nagrodę błogosławieństwo dobrej matce, która nauczyła syna czuwać nad sobą.

Rodzice muszą dać dzieciom dobre wychowanie. I myślę, że pracują w tym kierunku. Czy zawsze widzą dobre owoce swych wysiłków? Mówi się: Jaki ojciec, taki syn. Jaka matka, taka córka. To nie zawsze się sprawdza. Czasem rodzice są najlepsi, a wśród dzieci rozdwojenie. Kain i Abel – bracia. Jeden był dobry, a drugi bratobójca. Dlaczego taki odmienny skutek? Trzeba pamiętać o tym, że każdy człowiek ma podwójne wychowanie: jedno które otrzymuje, drugie, które sam sobie daje. I w jednym i w drugim wypadku może być pomyłka, albo nawet zła wola. Kwestia wychowania to rzecz ważna i zawsze aktualna. Pierwsze pytanie: Kto wychowuje?

Rodzice zasadniczo mają dobrą wolę. Ale czy zawsze mają wiarę? Czy pamiętają, jakie jest powołanie czło­wieka? Czy wiedzą, że Bóg dał im dziecko, aby je wychować dla nieba?

A obok rodziców stoi jakiś pan, do którego syn stale ucieka. Tam się już dużo ciekawych rzeczy dowiedział. Ostat­nio mu mówił, że Boga nie ma. A piekło wymyślili księża.

A szkoła jak wychowuje? Czy prócz czytania, pisania, geografii jest także godzina religii?

Są szkoły tzw. laickie. O Bogu nic się tam nie mówi. Ani o niebie, ani o zbawieniu duszy. Nic. To niepotrzebne! Byle nauka szła. Byle głowa była umeblowana! A że dusza jest dzika i serce drapieżne, tym się szkoła laicka nie martwi, właśnie dlatego, że jest laicka. Czy tam myśli kto o słowach Jezusa: „Czuwajcie?”

Po wychowaniu, które się daje, trzeba patrzeć, czy wy­chowanek dobre wychowanie przyjmuje! Pan Jezus powiedział: „Czuwajcie”, bo chciał przypomnieć, że każdy człowiek ma duszę, której nie widzi i dlatego rzadko o niej myśli. A powinien sobie powiedzieć: Mam duszę, która dziś jest moją i zawsze moją będzie, bo jest moją własnością na wieki. Ubranie mogę zmienić, kupić nowe. Auto mogę wymienić na inne. Dom w którym mieszkam, mogę sprzedać i nowy sobie zbudować.

Ale dusza jest moją własnością dziś i własno­ścią moją pozostanie na wieki. Ani sprzedać, ani spalić, ani wymienić jej nie mogę.

Co dla niej zrobię – to dla siebie buduję. Bo moja dusza to ja! Gdy moja dusza jest piękna, czysta, Bogu miła i Bóg ją wynagrodzi, to ja będę wynagrodzony. Gdy moja dusza będzie splamiona grzechem i Bóg ją odrzuci, to ja będę odrzucony!

Przez Boga stworzony, przez Boga odku­piony i do życia wiecznego z Bogiem przeznaczony, teraz miałbym być odrzucony na wieki?

Muszę sobie powiedzieć Nigdy!

Pewien oficer armii włoskiej mówi do swego syna: „Wiesz ty mały, ja bym sobie życzył, byś ty kiedyś był gene­rałem”. „O nie, tatusiu. Ja będę księdzem.”

Ojciec nic nie powiedział. Ale przy okazji rzekł do żony: „Wiesz co mi syn powiedział? Ja chcę być księdzem”. – „To dobrze! Zamiast generałem, będzie Papieżem”.

I rzeczywiście, syn skierował swoje młodzieńcze kroki do seminarium, został kapłanem i na tronie św. Piotra, rządził Kościołem przez 25 lat, jako papież Leon XIII.

 

Kto naprawdę czuwa, trwa przy Chrystusie, nigdy nie będzie zawiedzony. Amen.

SZCZĘŚĆ BOŻE.