29 styczeń 2006 r. IV Niedziela Zwykła

Nowa nauka z mocą.

Moi Drodzy

Doskonale rozróżniamy uczenie od pouczania.
Chętnie poddajemy się procesowi uczenia  czy nauczania. Wielu chce się czegoś nauczyć, coś zdobyć, być mądrym. Rozumiemy dobrze, że nauka nas wzbogaca, a  bogacić się każdy lubi. Jeżeli jeszcze nauka łączy się z przyjemnością lub przysparza korzyści materialnych, to gotowiśmy dużo poświęcić, by słuchać takiej nauki.
Gorzej z pouczeniem. Samo słowo brzmi nieprzyjemnie, bo zaraz czujemy za tym autorytet, który będzie próbował wkraczać w nasze prywatne życie, będzie nam wypominał błędy, żądał zmiany postępowania. Nie lubimy być pouczani. Nie zawsze jednak to co lubimy służy naszemu dobru.
Bóg bezwzględnie chce naszego dobra, dlatego kieruje do nas słowo pouczenia, niezależnie czy się nam to podoba czy nie. Człowiek próbuje nawet nieraz wyzwolić się spod wpływu Boga, zejść z oczu wychowującemu go Panu.
Bóg jakby idzie na kompromis i mówi: dobrze, nie chcecie, abym do was mówił bezpośrednio, dam proroka, ale to będzie tylko prorok, mówiący moje słowa i biada mu, gdyby nie mówił słów pouczenia, słów stawiających przed człowiekiem wymagań, nieraz bardzo twardych.
Chrystus,  jako Słowo Ojca,  przyjdzie z tą samą nauką, z mocą, jako władzę mający, bo chce dobra człowieka, chce wyzwolić go spod władzy ducha złego, chce na pewno zło zgubić.
Tak musimy patrzeć na słowo, które dociera do nas w liturgii, którym Bóg przez Kościół z nami się dzieli. Nie jest to spotkanie z poezją, choć i poezję słyszymy, nie jest to wykład naukowy, który ma wzbogacić nasz intelekt i poszerzyć naszą wiedzę, choć i to może się zdarzyć, ale przede wszystkim jest to spotkanie z Mocą Bożą zamkniętą w słowie, która chce nas zbawić, wyzwolić od zła, chce naszego pożytku, byśmy „godnie i z upodobaniem trwali przy Panu”.
W tym naświetleniu jaśniejsza wydaje się obecność wśród dzisiejszych pouczeń tekstu św. Pawła o wyższości celibatu od małżeństwa. Człowiek wolny może swobodniej odpowiedzieć na wymagania mocnego Słowa Pana, może całkowicie oddać się do dyspozycji Boga, nie doznaje rozterki. Małżeństwo bowiem jest związaniem serca, a Bóg przemawia do naszych serc, nie zaś do uszu.
Sami napominamy się w śpiewie między czytaniami: „Słysząc głos Pana serc nie zatwardzajcie”, abyśmy dziś usłyszeli głos Jego,  niechby wreszcie nowa nauka stała się początkiem naszego „nowego życia”.

SZCZĘŚĆ BOŻE.