19 marzec 2006 r. III Niedziela Wielkiego Postu


„Gorliwość o dom Twój pożera Mnie” (J 2,17).
Moi Drodzy
Scena z dzisiejszej Ewangelii jest dość wyjątkowa. Wyjątkowe jest też zachowanie i postępowanie Chrystusa. Zbawiciel, zawsze łagodny i cierpliwy, jawi się z biczami w ręku, wypędza bydło i wywraca stoły…
Świątynia jerozolimska była chlubą narodu wybranego. Miejsce „Święte świętych” otoczone było trzema dziedzińcami i portykami. Scena opisana w dzisiejszym fragmencie Ewangelii działa się na zewnętrznym dziedzińcu, przeznaczonym również dla pogan.
Tu byli kupcy sprzedający zwierzęta ofiarne i bankierzy wymieniający monety rzymskie na monety ofiarne, a przy tym pobierający duży procent zysku. Słowem, był to prawdziwy jarmark.
Zbliżały się święta Paschy, więc zgiełk był większy niż zwykle.
Chrystus wykorzystał tę sytuację. Uniesiony słusznym gniewem i gorliwością o dom Boży uplótł bicz i zaczął wypędzać zwierzęta. „…porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał”. A do zdziwionych handlarzy powiedział: „…Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu Ojca mego targowiska…”
Rozumiemy oburzenie Mistrza. Świątynia, którą tak się chlubili Izraelici, którą tyle razy odbudowywano, za którą zawsze tęsknił naród wybrany, będąc w niewoli; ta świątynia, która symbolizowała obecność Jahwe wśród Izraelitów, a zarazem mówiła o przyjściu Mesjasza – teraz, gdy On się wreszcie zjawa, stała się targowiskiem.
Fakt ten stał się okazją dla Chrystusa do objawienia znaku, w imię którego działał. Znakiem tym i mocą jest On sam. On, który jest nie tylko świątynią, ale świętością, Bogiem samym. „…Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo…” – powiedział.
Nie pojęli tych słów, bo „…mówił o świątyni swego ciała…”. Mówił o swoim Zmartwychwstaniu.
Zdarzenie to nasuwa nam inny, współczesny fakt, jaki dokonał się i dokonuje na oczach współczesnego świata; fakt odnowy posoborowej Kościoła,
Papież Jan XXIII powiedział takie słowa: „…Znaki czasu wśród tak licznych ciemności zdają się zapowiadać lepsze czasy Kościołowi i ludzkości…”
Zwróćmy więc uwagę na te  –  Znaki czasu
Oto jesteśmy świadkami wielkich przemian społecznych i politycznych. Zmieniła się mapa świata. Te przemiany wpływają na religię, światopogląd i życie.
Zmianie uległ również w związku z wzrostem urbanizacji, industrializacji życia, model naszej cywilizacji. Skończył się okres kolonizacji. Monolit wyznaniowy Europy uległ przeobrażeniu. Na arenę dziejową wkraczają nowe narody, kraje i kontynenty. Katolicy, a nawet chrześcijanie nie stanowią już większości. Znajdują się oni w diasporze. Stanowią zaledwie około 1/6 ludzkości.
W samym chrześcijaństwie też się wiele zmieniło. Wobec powszechnej laicyzacji religia stała się sprawą osobistego i świadomego wyboru. Wartości humanistyczne często zastępują wartości religijno-moralne. Wielkim zgrzytem w harmonii świata jest wzrost demograficzny i „lęk przed przeludnieniem”. Obok tego lęk przed samounicestwieniem.
Są to cienie. Ale są i światła.
Nowym i pożytecznym zjawiskiem jest uniwersalizm w wielu dziedzinach życia. Ludzkość czuje się coraz bardziej jedną, wielką rodziną. Jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni. Sprzyjają temu wynalazki oraz środki masowego przekazu myśli. Wzrasta pragnienie powszechnego pokoju, poczucie ludzkiej godności, wolności i sprawiedliwości. Przesyt zaś i nuda oraz rozczarowanie spowodowane technizacją, postępem i stawianiem na doczesność, rodzi tęsknotę za prawdą, za dobrem, za Bogiem i Kościołem.
Sobór Watykański II stanął wobec problemu oczyszczenia Kościoła z różnych naleciałości i wobec sprawy odnowy duchowej.
Sobór więc, ze swym hasłem  „accommodata renovatio” otworzył szeroko drzwi, wyszedł na spotkanie świata ze wszystkimi zdobyczami i problemami. Wyszedł na spotkanie z wierzącymi i niewierzącymi, z wyznawcami różnych religii, wyznań, przekonań, ze wszystkimi ludźmi dobrej woli. Pragnie „szukać tego co nas łączy, a nie co dzieli”.
Szansę rozwoju są wielkie. Uniwersalizm świata, szukanie stałych wartości, opartych na naturze ludzkiej i godności człowieka, są właśnie tymi szansami. Wyłania się potrzeba makropokoju czy makrosprawiedliwości, a przede wszystkim miłości. Świat znalazł się w impasie, z którego pragnie się wydostać i spodziewa się od Kościoła pomocy.
To prawda, że Kościół przeżywa dziś kryzys. Widoczny jest kryzys wiary, czy powołań. Nie dziwmy się jednak, cały świat przeżywa dziś wielki kryzys pod każdym względem. Kościół nie jest od tego wolny. Może jeszcze dużo czasu upłynie zanim wielkie idee pukające do wrót czasu znajdą całkowite przyjęcie i zastosowanie w życiu…
Jednak „wszyscy katolicy powinni dążyć do chrześcijańskiej doskonałości, a każdy – zależnie od swego stanu – ma dokładać starań, by Kościół […] oczyszczał się z dnia na dzień i odnawiał, aż stanie się dla „Chrystusa pełen chwały, bez skazy i bez zmarszczki” (DE 4).
W to dzieło „oczyszczenia” i „odnowy Kościoła” włączeni jesteśmy i my.

SZCZĘŚĆ BOŻE.