11.06.2006 r. Uroczystość Trójcy Przenajświętszej

ALLELUJA  ALLELUJA
Tajemnica pełna światła

BÓG  TRÓJJEDYNY

Moi Drodzy
Łatwo jest mówić o człowieku. Łatwo jest mówić o ziemi, o doczesności, o sprawach, które znamy, z którymi spotykamy się na co dzień, które może sami tworzymy,   które nas cieszą, bolą, denerwują, napawają lękiem lub nadzieją.
Łatwo mówić o nas. A tak trudno o Bogu. Gadatliwy ludzki język milknie onieśmielony, gdy tylko przyjdzie dotknąć tego tematu. Objawienie o Bogu, o Jego niepojętym życiu i przekraczających ludzkie doświadczenie przymiotach najchętniej zostawiamy innym. Poetom i teologom.
Pierwszych zdaje się upoważniać do mówienia o Bogu przedziwnie wyczulone serce i im tylko dana intuicja, drugich – fachowe wykształcenie i misja.
I mówią. Mówią dużo i pięknie. Ale zarówno poeci, jak i teologowie milkną pokornie, gdy tylko stanąć im przyjdzie przed najbardziej przewyższającą ludzkie rozumienie Bożą tajemnicą – tajemnicą Trójcy Przenajświętszej.
A przecież mówić o niej trzeba. Jest to bowiem podstawowa prawda naszej wiary, kamień węgielny całego chrześcijaństwa, a zarazem najbardziej promienna i niesłychanie nas bogacąca nowina z całego Bożego objawienia.
Musi więc ona znaleźć godne siebie miejsce i w naszym przepowiadaniu. Takie zresztą polecenie otrzymaliśmy od Chrystusa. Odchodząc z Ziemi, rozkazał On swoim uczniom iść na cały świat, głosić wszystkim ludziom ewangelię i chrzcić ich w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Trzeba więc o Trójcy Świętej mówić, trzeba Ją ukazywać światu, trzeba w Jej imię próbować ten świat nawrócić.
Tylko jak mówić o tajemnicy, której rozum ludzki nie zgłębi? Otóż co innego jest zgłębić jakąś rzeczywistość, przejrzeć ją na wylot, rozświetlić wszystkie spowijające ją cienie, a co innego brać z tej rzeczywistości dostępne dla naszego poznania okruchy prawdy i tymi prawdami bogacić swoje życie. Przecież i pewne zjawiska czysto naturalne, niektóre właściwości fizyczne materii czy zachodzące w przyrodzie procesy chemiczne nie są nam dostatecznie znane i długo jeszcze znane nie będą. A pomimo to wciągamy je w służbę człowieka i wykorzystujemy na tyle, na ile wykorzystać się dadzą.
Spróbujmy w analogiczny sposób podejść również do przerastającej nasze zrozumienie  Trójcy Przenajświętszej. I ona – choć osłonięta tajemnicą – powiedzieć może człowiekowi wiele. I ona – odpowiednio, z wiarą i miłością przyjęta – stać się może ożywczym źródłem dla całej chrześcijańskiej religijności.
Przejdźmy od razu do konkretów i na jednym lub drugim przykładzie przypatrzmy się, o czym to pouczyć nas może ta wielka tajemnica, w którą zanurza nas w dniu dzisiejszym liturgia Kościoła.
Tajemnica Trójcy Przenajświętszej pozwala nam najprzód lepiej poznać Boga. Ludzie, nawet ci, których rozum i objawienie Boże pouczyły, że Bóg istnieje, że jest jeden, niewidzialny, wszechmocny, wszędzie obecny, stwórca świata i człowieka, byliby bez przyjęcia przyniesionej przez Jezusa prawdy o Trójcy Przenajświętszej ciągle narażeni na zupełnie fałszywe o tym Bogu pojęcie.
Jak świadczy historia, takie fałszywe pojęcia o Bogu miały niejednokrotnie miejsce, owszem, wchodziły nawet w skład pewnych teorii filozoficznych czy utworów literackich. I tak na przykład niektórzy autorzy XIX w. rozpisywali się szeroko o rzekomej „samotności Boga”, przerażającej samotności, z którą nic nie da się porównać.
Ich rozumowanie wydaje się na pierwszy rzut oka zupełnie poprawne. Bóg z istoty swojej jest największym samotnikiem, ponieważ nigdy i przez nikogo nie może być ani zrozumiany.  Jest nie zrozumiany,  ponieważ nieskończenie przewyższa  każdy  stworzony umysł. Nie jest zdolny do zakosztowania miłości, bo żadne ze stworzeń, choćby nawet chciało, nie potrafi pojąć bicia Bożego serca i obdarzyć je godną Boga miłością.
To wyrzeczenie się kochania przez całą, niewyobrażalnie długą, monotonnie się wlokącą wieczność. O ileż szczęśliwsze w porównaniu z takim Bogiem są stworzenia, które zawsze znajdą kogoś, kto je zrozumie i pokocha.
Dopóki nie znaliśmy tajemnicy Trójcy Przenajświętszej, człowiek mógł tak myśleć o Bogu. Mógł Mu niejako współczuć i nad Nim się litować. Odkąd jednak Jezus objawił światu tajemnicę Trójcy Przenajświętszej, całe tamto gadanie nie ma sensu.  Jest błędem. Jest herezją.
Bóg nie jest samotny. Jest jeden wprawdzie, ale w niepojętej społeczności trzech osób: Ojca, Syna i Ducha Świętego.
To prawda, że Boga nie pojmie żadne ze stworzeń. Ale On sam pojmuje siebie najdoskonalej, poznaje najpełniej. I to niewyrażalnie doskonałe i pełne poznanie siebie jest odrębną osobą, jest Bogiem-Synem. Ojciec i Syn, poznając się miłują się równocześnie bezgraniczną, uszczęśliwiającą miłością, i ta tajemnicza, przewyższająca wszelkie ludzkie wyobrażenia miłość stanowi nową, trzecią osobę w jednej istocie Bożej: Boga-Ducha Świętego.
Tak więc w Bogu istnieje pełnia życia, istnieje przedziwna, nadprzyrodzona społeczność, istnieje ciągłe dawanie się i branie, poznawanie i kochanie, sprawiające, że Bóg posiada niewypowiedziane, od wieków trwające i nie mające nigdy kresu szczęście.
Najgłębszą zaś treścią tego wspaniałego życia, przekraczającego zdolności poznawcze naszego umysłu, jest miłość. „Bóg jest miłością”,  powie kiedyś apostoł Jan. dając tym samym najgłębszą i najbardziej bogatą w treść definicję Boga.
SZCZĘŚĆ BOŻE.