12.11.2006 r. 32 Niedziela Zwykła.

 ,,Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich,
którzy  wkładali do skarbony”. (Mk 2,43)

Moi Drodzy!
Różny punkt widzenia
Inaczej patrzy na kroplę wody sprzątaczka – a inaczej uczony biolog w laboratorium.
Inaczej parzył na atom J. Dalton z początku 19 wieku – a inaczej Einstein.
Inaczej widzi się wszystko przez czystą krystaliczną szybę – a inaczej przez lustro.
Inaczej patrzy na wszystko Bóg – a inaczej człowiek.
Inaczej patrzy na świat ateista i materialista – a inaczej chrze­ścijanin.
Inaczej patrzył na faryzeuszów i biedną wdowę Chrystus – a inaczej tłum…


Wdowi grosz

Chrystus podobnie jak wszyscy inni miał często okazję obserwować faryzeuszów. Widział ich na ulicach i w świątyni, na bankietach i na rynku. Widział też ich obłudę i podziw tłumu dla nich. Znał ich fałszywy pogląd na religijność oraz praktykowaną moralność. Dlatego przyjął ostrą postawę wobec tych, którzy „na katedrze Mojżesza zasiedli. […] Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać” (Mt 23,2-5).
Chrystus niejeden raz wyrażał swój stosunek wobec faryzeuszów. Jedną z tych scen ukazuje nam dziś św. Marek. „Strzeżcie się uczonych w Piśmie”. Mówił to w świątyni jerozolimskiej wobec tłumu i faryzeuszów, wyliczając ich obłudne czyny. Ale tłum – jak zawsze – urzeczony był pozorami. Według wyglądu i zewnętrznych czynów oceniał wewnętrz­ną wartość, religijność i moralność. Należało ten pogląd sprostować. Usiadł więc Chrystus naprzeciw skarbony i przypatrywał się składającym ofiary. Lud wrzucał „drobne pieniądze do skarbony”. Ale „wielu bogatych wrzucało wiele”. „Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz”. Wrzuciła, prawdopodobnie ze wstydem, całe swoje dzienne utrzymanie, ale „włożyła wszystko, co miała”.
Z pewnością nikt oprócz Jezusa z podziwem na nią nie patrzył. On tylko wiedział, co ona dała. „Przywołał swoich uczniów i rzekł do nich : Zaprawdę powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony”. Ludzie patrzą na pozory, a Bóg patrzy na serce. Ludzie tacy sami.
Choć świat zmienił się bardzo od czasów Chrystusa, ale ludzie pozostali tacy sami. Wartościowanie ludzi, ich czynów i postępowania, nie zmieniło się nawet u katolików.
Bo – według czego ocenia się wartość człowieka ?
Według wyglądu, ubioru, pieniędzy, stanowiska, pochodzenia, słów, opinii, reklamy itp.
Według czego ocenia się katolika ?
Często według ilości ofiar składanych w kościele, na cele dobroczynne, według częstotliwości przystę­powania do spowiedzi czy Komunii.
A czy nie brak „wzorowych katolików”, dla których najważniejszą rzeczą jest umieszczenie ich nazwiska w biuletynie ? Przykłady, fakty i opinie można by mnożyć bez końca. Nie o to jednak chodzi.
Chodzi o Chrystusowe spojrzenie – na wszystko:
na rzeczy wielkie i małe, na Boga i ludzi, na sprawy doczesne i wieczne, materialne i duchowe. Chodzi o właściwy, Boży i Chrystusowy punkt widzenia.
Dla Boga i dla Chrystusa nic nie było niskie czy podłe, godne pogardy i lekceważenia. Przecież wszystko od Niego pochodzi. Pogardzany osiołek był chyba najbardziej uprzywilejowanym zwierzęciem, bo nosił na sobie Zbawcę świata. Ziarna pszeniczne, starte na mąkę stają się Jego Ciałem, a jagody winne przemieniają się w Jego Krew. Ciało zaś, tak często upodlone’ przez człowieka przez zbytni kult lub brak szacunku, stało się dla Chrystusa środkiem zbawienia ludzkości na krzyżu i dostąpiło chwały zmartwychwstania i wniebowstąpienia.
Każda rzecz, wypadek, chwila naszego życia, ma swoje zaplanowane miejsce w dziele zbawienia. Jest znakiem Bożego zaproszenia wobec człowieka w dziele stworzenia i Odkupienia. W Eucharystii Chrystus zaprasza nas do przyjęcia Jego Ciała. W liturgii słowa – zaprasza do przyjęcia Jego Słowa. A we wszystkich wypadkach i chwilach życia – zaprasza nas do współudziału w Jego nieznanym nam działaniu w świecie.
By umieć patrzeć na wszystko oczyma Chrystusa, by umieć oceniać siebie i ludzi według Jego oceny, by umieć należycie odpowiedzieć na te codzienne Boże zaproszenia, trzeba przede wszystkim wyjść z getta własnych myśli. Trzeba widzieć wszystko oczyma wiary. Wiara głęboka i prawdziwa pozwoli nam nie tylko wyjść z matni własnego „ja”, ale patrzeć szerzej i głębiej na wszystko. Pozwoli nam odpowiedzieć miłością na miłość Bożą i miłością na oziębłość czy złość ludzką; zrozumieć sens życia i każdej chwili. Pozwoli nadać wielką i prawdziwą wartość moralną naszym czynom, choćby najmniejszym.

SZCZĘŚĆ BOŻE.