10.12.2006 r. 2 Niedziela Adwentu

Wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże”  (Łk 3,6)

Moi Drodzy!


Duch nadziei adwentowej.  
Adwent jest nie tylko czasem tęsknoty i oczekiwania, czujności i wiary. To również czas nadziei. W duchu nadziei Izraelici oczekiwali na przyjście Mesjasza. Ten sam duch przyświecał im w drodze do Ziemi Obiecanej i w czasach niewoli. Wyrazem tego nastawienia są słowa proroka Barucha, zachęcającego naród wybrany do ufności. Widział on zburzenie Jerozolimy przez Nabuchodonozora, przeżywał wygnanie i niewolę; i w imieniu Boga, zwraca się ze słowami: „Złóż, Jeruzalem szatę smutku i utrapienia swego, a przywdziej wspaniałe szaty chwały, dane ci na zawsze przez Pana… Albowiem Bóg chce pokazać wspaniałość twoją wszystkiemu co jest pod niebem”.
Nadzieja i ufność były przewodnimi gwiazdami działalności kaznodziei adwentowego – Jana Chrzciciela. Tę postawę znajdujemy również w liście św. Pawła do Filipian. Choć znajdował się w więzieniu – kieruje słowa zachęty do swych wiernych: „Mam właśnie ufność, że Ten, który zapoczątkował w was dobre dzieło, dokończy go do dnia Chrystusa Jezusa”.
Duch nadziei niejednokrotnie pomagał nam przeżyć ciężkie chwile w historii. Jest on obecny i teraz. Budzi się i ożywia w sposób głębszy przed Bożym Narodzeniem. Adwent przecież jest przypomnieniem potrójnego przyjścia Chrystusa: historycznego Jego Narodzenia; przyjścia powtórnego przy końcu świata i przyjścia aktualnego dziś, do poszczególnych dusz i do całej ludzkości. Nadzieja chrześcijańska dotyczy właśnie tego potrójnego przyjścia Zbawcy.
Sfrustrowana nadzieja.
Poeta francuski, Alfred de Musset pisze w wierszu pełnym tęsknoty:


„Skrusz to sklepienie, co kryje cię w niebie
Kędy wzrok ziemski dosięgnąć nie może.
Podnieś zasłonę i pokaż nam siebie –
Ty, sprawiedliwy wiekuisty Boże !
Wtedy zobaczysz, jak ogarnie ziemię
Wiara płomienna miłością rozgrzana.
Wtedy z ufnością całe ludzkie plemię
Padnie przed Tobą, Boże, na kolana !”


Nie miał całkowicie racji poeta wołając w ten sposób do Boga. Bo przecież Bóg „skruszył” sklepienie, kryjące Go w niebie i „pokazał nam siebie”, w najbardziej dostępny dla nas sposób. A jednak nie ogarnęła ziemię „wiara płomienna miłością rozgrzana” i całe ludzkie plemię nie padło na kolana… Przeciwnie! Żyjemy w atmosferze niewiary i nieufności, laicyzacji i lęku. Boimy się panicznie wszystkiego: utraty zdrowia i posady, życia i pieniędzy. Boimy się ludzi i wojny, przeludnienia i głodu. Czarno patrzymy w przyszłość…
Aby wyjść z tej atmosfery przerażenia, jedni nie myślą o przyszłości, żyją dniem dzisiejszym i używają świata. Inni natomiast, szukają nowych i oryginalnych przeżyć.

Nasza nadzieja
Nadzieja ludzka opiera się na człowieku i jego możliwościach. Dlatego, zawiera dużo niewiadomych i jest zawsze bardzo wątpliwa: wiemy doskonale, że nieraz zawiedliśmy się na sobie i na innych, na własnych i cudzych możliwościach.
Nadzieja chrześcijańska opiera się na Bogu. Jest więc czymś więcej niż zwykłym spodziewaniem się. Gdy się czegoś spodziewamy trudno nam wykluczyć niepewność, tymczasem nadzieja chrześcijańska, której fundamentem jest zaufanie w Bogu, daje nam całkowitą pewność. Opiera się bowiem ona na wartościach wiecznych i niezmiennych. Ufność nasza nie wyklucza człowieka, lecz jej źródłem podstawowym jest Bóg.
W tej perspektywie ludzkość może się rozwijać i osiągnąć swe najwyższe cele na ziemi. Została do tego wezwana przez Boga. Każdy z nas nosi w sobie to właśnie powołanie. „Któż zaufał Panu, a został zawstydzony ?” (Syr 2,10). „Kto Jahwe zaufał – szczęśliwy” (Prz 16,20). „Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Jahwe” (Jer 17,7). „Jam zwyciężył świat” – powiedział Zbawiciel (J 16,33). A św. Paweł dodaje: „właśnie o to trudzimy się i walczymy, ponieważ złożyliśmy nadzieję w Bogu żywym, który jest Zbawcą wszystkich ludzi, zwłaszcza wierzących” (1 Tm 4,10).
Nasza nadzieja i ufność opiera się przede wszystkim na Bożej dobroci i wszechmocy oraz na wierności Boga w swych obietnicach w stosunku do nas. Dowodem tej Bożej wierności jest historia Objawienia i dzieje Zbawienia.

Wzrastajmy w ufności
„W tej doczesnej pielgrzymce życia, – mówi Sobór – ukryci z Chrystusem w Bogu, wolni od więzów bogactwa, zwracając się do dóbr wiecznotrwałych, wielkodusznym sercem (świeccy) poświęcają się całkowicie szerzeniu Królestwa Bożego i kształtowaniu oraz doskonaleniu porządku spraw doczesnych w duchu chrześcijańskim. Wśród przeciwności tego życia znajdują siłę w nadziei, żywiąc przekonanie, że „utrapień czasu teraźniejszego nawet porównać nie można z przyszłą chwałą, która się w nas objawi” (Rz 8,18)”. Takiego właśnie ufnego spojrzenia w przyszłość świata uczył „papież dobroci” – Jan XXIII. Podobne nastawienie wzbudza w nas okres adwentowego przygotowania. Skłania nas do tego życie, które jest adwentem i oczekiwaniem. Bez nadziei i ufności – życie nie ma sensu. Jest labiryntem bez wyjścia, jedną wielką niewiadomą, wielkim nieporozumieniem i tragedią. Zatem – Więcej ufności! W życiu codziennym i duchowym. Wobec Boga i wobec ludzi. W radościach i smutkach. W życiu i przy śmierci. Przecież jesteśmy Jego dziećmi. Przecież jesteśmy wszyscy braćmi. Przecież On jest naszym Zbawcą. On jest Jezusem! A Jezus – to więcej niż brat czy siostra, więcej niż przyjaciel, ojciec czy matka…

SZCZĘŚĆ BOŻE.