10.06.2007 r. X Niedziela Zwykła.

    

Chrystus – Dawcą życia

Moi Drodzy!

Kto uważnie czyta i wsłuchuje się w treść niedzielnych czytań z Ewangelii, może się przekonać, że kryje się w nich logiczna i psychologiczna metoda Chrystusa. Kazanie na górze jest niejako ogólnym i zasadniczym programem. Z kolei od ideałów Zbawiciel przechodzi do konkretów życiowych, które obejmują nie tylko życie ziemskie, lecz również nadprzyrodzone. Stopniowo i powoli wdrażał Chrystus swoich słuchaczy w bogactwa duchowego królestwa.

Niedawno uzdrowił Chrystus sługę setnika, dziś wskrzesza syna jedynaka wdowy z Naim. Setnik Go prosił. Matka zmarłego nie prosiła. Cudowne uzdrowienie sługi mógłby ktoś zakwestionować, wskrzeszenia zmarłego – nie można. Cudowne uzdrowienia były zachętą do wiary w Chrystusa; wskrzeszenie zmarłego – zmuszało niejako do pójścia za Nim – Dawcą życia.

Eliasz też przywrócił życie synowi wdowy z Sarepty. Ale jest wielka różnica między jednym a drugim wskrzeszeniem. Różnica jest widoczna nawet w słowach. „O Jahwe, Boże mój! – modlił się prorok – Błagam Cię, niech dusza dziecka wróci do niego!” Z ust Chrystusa padają słowa: „Młodzieńcze, tobie mówię, wstań”. Chrystus jest sam Dawcą życia. On jest samym życiem. Jest dawcą życia doczesnego i nadprzyrodzonego.

„Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie” (J 11,25). „Ja jestem drogą i prawdą i życiem” (J 14,6). „W Nim było życie, a życie było światłością ludzi” (J 1,4). „Bóg dał nam życie wieczne – mówi św. Jan – a to życie jest w Jego Synu. Ten kto ma Syna, ma życie, a kto nie ma Syna Bożego, nie ma też i życia” (1 J 5,11-12).

Życie zarówno fizyczne jak i nadprzyrodzone wciąż się rozwija. Chrystus wciąż pozostaje źródłem i dawcą życia.

Paradoksy życiowe

Świat jest pełen kontrastów i paradoksów, również w dziedzinie ludzkiego życia. Z jednej strony można zauważyć wielkie umiłowanie życia, z drugiej natomiast – niszczenie go. Robi się wszystko, by przedłużyć życie ludzkie, lecz także morduje się miliony istot żyjących. Ubolewa się nad śmiercią jednej czy kilku osób, ale pomija milczeniem miliony zabójstw nienarodzonych dzieci…

W 1962 roku jedna z kobiet w U.S.A. udała się do Szwecji, celem usunięcia „legalnie” ciąży. Obawiała się, że dziecko może być kaleką. Wkrótce otrzymuje list od rodziców ośmiorga dzieci, chcących zaadoptować jej dziecko. „To nic, że ono nie będzie miało nawet rąk czy nóg, ale będzie mogło jeszcze śmiać się, mówić, uczyć się, kochać i modlić się”.

Rozwijajmy życie w sobie

Każdy człowiek się rozwija, począwszy od pierwszej komórki, która w ciągu 20 lat rozmnaża się do 60 miliardów razy. Ale już ta początkowa komórka zawiera cały „plan” danego człowieka wraz z ponad stu tysiącami specyfikacji skodyfikowanych w genach chromosomów, które wyróż­niają człowieka od miliardów innych ludzi.

Rozwój ten odbywa się w sposób naturalny, bez naszego świadomego udziału. Życie duchowe rozwija się z naszą świadomością. Rozwój jego też może być nieograniczony, skoro człowiek wykorzystuje zaledwie część swych zdolności.

Ale mamy również w sobie życie nadprzyrodzone z chwilą otrzymania chrztu świętego. Ono też się w nas rozwija i wzrasta. Powiększa się ono wraz ze wzrostem łaski i wiary, a przede wszystkim miłości. O stopniu osiągnięcia tego życia dowiemy się kiedyś, ale tu na ziemi możemy łączyć się z dawcą tego życia – z Chrystusem.

Ceńmy życie nadprzyrodzone

Ceńmy sobie dar życia w ogóle. Życie doczesne – to podstawa życia duchowego i nadprzyrodzonego. To podstawa innych darów. Bez życia na ziemi – nie ma życia w niebie. Życie jest dla człowieka zaszczytem, bo może uczestniczyć w działalności stwórczej samego Boga. Życie przynosi radość i szczęście. W życiu tkwi miłość. „Bóg jest miłością”.

Jeżeli największą wartością na ziemi jest życie naturalne, o ileż większą wartością jest życie nadprzyrodzone. Jeżeli występkiem jest każdy najmniejszy nawet atak na życie doczesne – to o ileż większym przestępstwem jest atak na życie nadprzyrodzone. Śmierć przerywa życie doczesne, ale grzech ciężki niweczy w nas życie duszy.
Szczęść Boże.