09.09.2007 r. XXIII Niedziela Zwykła.

  

Moi Drodzy!

Kilka lat temu, pewien biedny mężczyzna w New Jersey, miał w starej rodzinnej Biblii kilka tysięcy dolarów.

Przed laty zmarła jego ciotka i w testamencie ofiarowała bratankowi tę książkę wraz z jej zawartością. Rozczarowany, odłożył ją na bok. Nigdy do niej nie zajrzał. Żył w nędzy. Będąc już staruszkiem zaczął pakować swoje drobiazgi, by przenieść się do syna. Wziął do ręki zakurzoną biblię, otworzył i ku swemu zdumieniu, ujrzał 100 dolarowy banknot. Zaczął dalej przerzucać karty i wyciągał z poza nich taki sam banknot. Trzydzieści pięć lat żył w nędzy, choć miał majątek tuż obok siebie.

Myśmy też otrzymali Biblię i zawarty w niej skarb. Skarbem tym jest najwyższa mądrość Boża. Gdyby Chrystus nic więcej nam nie pozostawił w testamencie tylko słowa dzisiejszej Ewangelii, dokonałby większego dobrodziejstwa niż niejeden mędrzec tego. świata.

Chrystus zostawił nam najlepszą ze wszystkich dobrych nowin świata. Jest nią Ewangelia, a w niej zawarta Dobra Nowina dla całej ludzkości.

Dobrą Nowiną jest:
Jego Imię;
jest to, że stał się człowiekiem;
że jesteśmy dziećmi najlepszego Ojca i braćmi Chrystusa;
że On żyjąc na ziemi, zna nasze życie, bóle i tęsknoty; i wszystko to uświęcił;
że wszystko jest nasze, a my Chrystusowi, a Chrystus Boży, że Chrystus nadal żyje z nami, kocha nas, służy nam i nas zbawia;

że ukazał nam sens i cel życia, wskazał drogę i nadał jej istotny sens;
że nauczył nas budować i wykańczać dzieło naszego zbawienia.

Prawdziwa mądrość.

Różni myśliciele dawali w ciągu wieków recepty życiowe. Lud ujmował je często w przysłowia Zawierają one przede wszystkim ziemską i doczesną mądrość życiową. Prawdziwą mądrość przekazał nam Chrystus.

Któż bowiem z ludzi rozezna zamysł Boży albo któż pojmie wolę Pana? Nieśmiałe są myśli śmiertelników i przewidywania nasze zawodne. Mozolnie odkrywamy rzeczy tej ziemi… a któż wyśledzi to, co jest na niebie?

Najwyższą mądrością jest znać cel i sens swego życia tu na ziemi i w przyszłości, umieć ustosunkować się do różnych wartości względnych i tych, które nie ulegają żadnej dewaluacji.

Tą najwyższą wartością – wcieloną jest Jezus. Stąd Jego słowa: Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. Stąd też kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem. Wszystko bowiem jest wasze, wy zaś Chrystusa, a Chrystus – Boga. (1 Kor 3,22-23). Nic doczesnego nie może nam zasłonić najwyższego celu.

Dlatego, nie jest sztuką zacząć budowanie swego szczęścia i królestwa Bożego, ale jest sztuką obliczyć, rozważyć i wykończyć.

Wielu dobrze zaczęło, ale niewielu dobrze ukończyło. Dobrze zaczął Judasz, ale skończył źle. Dobrze zaczęło wielu innych, ale nie wytrwali do końca.

Dokonujmy wkładów.

Z każdym dniem i godziną, dokonujemy wkładów na swoje duchowe konto. Zachęca nas do tego Chrystus, zachęcają święci. Nakłania do tego samo życie. Nieraz robimy wszystko; by z każdym rokiem, a nawet tygodniem czy dniem powiększać konto bankowe, ostatecznie, w tym celu, by po naszej śmierci wzbogacili się inni.

Nie żałujemy na te operacje finansowe czasu, zdrowia, życia. Nie myślimy natomiast o innym, duchowym koncie. To konto nie wymaga dewiz, dolarów czy papierów wartościowych. Wymaga jednak stanu łaski uświęcającej, byśmy mieli prawo dokonywać tych wkładów.

Wkłady na duchowe konto mogą być rozmaite: modlitwa i praca, rozrywka i cierpienie, nasze myśli i słowa, akty wiary, nadziei i miłości.

Mogą i powinny być uczynki miłości bliźniego. Bo po tym poznają, żeście uczniami moimi… – mówi Chrystus.

Życie doczesne jest szansą na życie wieczne.

Życie doczesne – to droga i przygotowanie; to możliwość i rzeczywistość; to czas próby i zasługi; to czas zasiewów i uprawy; to czas dokonywania wkładów na wieczność; to los wygrany na niebo.

Szczęść Boże.