07.10.2007 r. XXVII Niedziela Zwykła.

 
„Panie przymnóż nam wiary”.

Moi Drodzy!

Wejście w świat wiary, to wejście w świat łaski. Ze strony człowieka jest to możliwe wyłącznie wówczas, gdy Bóg sam go zaprosi, gdy poda mu rękę.
Odpowiedź na wezwanie Boga wcale nie jest taka łatwa. Człowiek może w pewnej mierze dostrzegać, a raczej przeczuwać istnienie wielkich wartości świata łaski, lecz droga dotarcia do nich jest trudna i pełna obaw. Stąd też każdy, kto stanie u początków tej drogi, a zależy mu na jej pokonaniu, wcześniej czy później zwróci się do Boga z prośbą: ” Panie, przymnóż mi wiary „.

W naszym życiu często zachowujemy się podobnie jak prorok Habakuk. Na widok krzywd, ucisku jakiego doznają sprawiedliwi; a z drugiej strony bałwochwalstwa i zepsucia, prorok ten podenerwował się trochę i zawołał:
„Dokądże Jahwe, wzywać Cię będę, a Ty nie wysłuchujesz ? Czemu każesz mi patrzeć na nieprawość i na zło spoglądasz bezczynnie” ?

Wielu ludzi i dziś, na widok cierpień własnych i cudzych na widok krzywd i niesprawiedliwości buntuje się przeciw Bogu. Trudno jest to zrozumieć w kontekście naszej wiary. Bo czymże jest wiara? Moja wiara!
Różnie poszczególni ludzie rozumieją swoją wiarę. Wielu ogranicza ją do znajomości paru formułek katechizmowych, modlitw czy praktyk religijnych. Inni przypominają sobie z trudem główne prawdy wiary przy pewnych okazjach religijnych, jak chrzest, ślub czy misje. Często katolicy, ludzie wierzący zadają księdzu dziwne pytania i przedstawiają, kłopotliwe dla księdza, swoje życzenia:
Proszę księdza, czy w czasie rekolekcji wielkopostnych będą przeżycia estetyczne?…?
Inna przychodzi, by zamówić nabożeństwo majowe i usiłuje, przy tym, wręczyć ofiarę. Gdy ksiądz tłumaczy jej, że odprawi Mszę świętą, ona upiera się, że chce zamówić w maju nabożeństwo majowe.
Nie brak też katolików, którzy chcą wykreślić i unieważnić swój chrzest, przez wykreślenie ich nazwisk z ksiąg parafialnych!?!
Wydaje się, że ci ludzie, nie zawsze kierują się złą wolą. Jest to raczej przejaw niewiedzy religijnej, skutek zatrzymania się na jakimś początkowym punkcie w rozwoju religijnym. Wszyscy jednak winniśmy każdego dnia prosić słowami apostołów: „Panie przymnóż nam wiary”.
Skąd ta nagła prośba apostołów o wiarę? Apostołowie czuli, że ich wiara jest słaba. Wiedzieli jednak do kogo zwrócić się o jej przymnożenie. Chcieli wzrastać i dojrzewać duchowo, lecz czuli swą słabość. I słusznie, bo człowiek uczy się przez całe życie. Fizycznie rozwija się do pewnych lat, psychicznie dłużej, a rozwój duchowy chyba się nie kończy póki żyjemy.
Jednym z przejawów życia jest wzrost. Przejawem życia duchowego również jest wzrost w wierze, nadziei i miłości. Wiara to nie tylko uznanie za prawdę tego wszystkiego co Bóg objawił. Święty Paweł poucza nas: „Wiara jest odpowiedzią człowieka w dialogu z Bogiem, odpowiedzią na Jego słowo, na Jego objawienie. Jest to „tak” pozwalające myśli Bożej przeniknąć do naszej myśli; jest to przylgnięcie całej osoby rozumem i wolą do jakiejś prawdy, która nie jest dla nas bezpośrednio oczywista, ale przewyższa wszystko powaga prawdziwego i pewnego świadectwa”.
Pięknie wyraża to Michel Q u o i s t, który mówi:
„Mieć wiarę to nie tylko wznosić swe oczy w stronę Boga, by Go kontemplować; to także umieć patrzeć na świat oczyma Chrystusa”. Potrzeba nam takiej wiary, która pozwoliłaby wznieść się wysoko ponad czas i przestrzeń, ponad nasze myśli i uprzedzenia, ponad ludzkość i jej historię, by widzieć wszystko tak, jak widzi Bóg. Wierzyć, to widzieć wszystko oczyma Chrystusa„, zarówno sprawy wielkie jak i małe, rzeczy i zdarzenia, ludzi i ich problemy, życie i śmierć. Ujrzeć i uwierzyć, oznacza uznać, że wszystko jest i powinno być „uświęcone” przez człowieka. Wierzyć, to ujrzeć w tym wszystkim i siebie, swój wielki cel i sens życia. A potem upaść na kolana, by podziwiać i uwielbiać Boga we wszystkim. Nie jest to chyba niemożliwe. Może z początku wydaje się trudne. Podobnie jak trudno było ludziom: przed Kopernikiem uznać, że Ziemia obiega wokół Słońca po orbicie. Jak niepojętym wydawało się naszym dziadkom lądowanie człowieka na Księżycu, a nawet tak oczywiste dzisiaj wynalazki jak radio czy telewizja. Aby zobaczyć nowe możliwości trzeba zmienić kąt patrzenia, zmienić pozycję.

Do Boga i spraw wiary należy podchodzić z pozycji pokory, z pozycji stworzenia wobec Stwórcy, dziecka wobec Ojca, sługi wobec Pana. Postawa prokuratorska zawodzi tu zupełnie. Gdy ustawiamy się wobec Boga w pozycji sędziego, zawsze znajdziemy powód, by Go oskarżyć. Zawsze będziemy mieli do Niego pretensję: jak może dopuszczać zło, cierpienie, dlaczego w ten właśnie sposób kieruje On losami świata.

Konwertyta Brandstaetter mówi:
” Ludzka głupoto, ślepa i bezduszna,
Widząca tylko koniec swego nosa,
Wiedz, że istnieje inna rzeczywistość,
Która nie ma granic czasu i przestrzeni „.

Do tej pokornej postawy wobec Boga nawiązuje Chrystus w dzisiejszej Ewangelii, mówiąc słudze wykonującemu polecenia pana:
” Czy pan dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy wykonacie wszystko, co wam polecono: słudzy nieużyteczni jesteśmy, wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać „.

Wtedy też wzrastać będziemy w łasce i miłości, w życiu duchowym i w wierze.

Szczęść Boże.