14.10.2007 r. XXVIII Niedziela Zwykła.

    
„Wstań i idź … „.

Moi Drodzy!

W uroczystej modlitwie, jaką jest Prefacja, Kościół śpiewa: ” zawsze godne to i sprawiedliwe, byśmy Tobie dzięki czynili”. To znaczy – okazywali wdzięczność!
Dzisiejsze czytania liturgiczne o tym obowiązku nam przypominają.
I czytanie – Naaman. Piękna i bogato opisana historia wdzięczności. Minister wojny króla Syrii, „bohater wojenny”, powie Biblia, wybawiciel narodu. Cieszy się osobistymi względami króla; cóż to jednak wszystko znaczy, wobec zasadniczego braku: zdrowia. Żadne możliwości nie cieszą człowieka chorego i to jeszcze nieuleczalnie. Dziś straszy nas rak, wtedy zmorą człowieka był trąd.
Naaman, martwi się chorobą, ale dobry Bóg zaczyna już Naamana szukać. Z niewolników izraelskich wybiera zwycięski wódz służącą, dla swej żony,  wierzącą w jedynego Boga. Ona informuje swoją panią o uzdrawiającym proroku Elizeuszu w jej ojczyźnie. Naaman nie wierzy w Boga Izraela, razem ze swoim królem kłania się bożkowi Rimmonowi. Ale w tym miejscu zaczyna postępować, jak każdy człowiek poważnie zagrożony.  Można przecież  spróbować, wybrać się do Izraela, cóż szkodzi, a może prorok uzdrowi. Chce być lojalny wobec króla,  radzi się go, ten okazuje się prawdziwym przyjacielem nie tylko pochwala zamiar, ale daje jeszcze listy polecające. Po wielu przygodach i poszukiwaniach dociera do proroka. Naaman jest wierzącym racjonalistą, człowiekiem trzeźwym, nie widzi różnicy między bogiem swoim, a izraelskim. Dochodzi jeszcze do głosu, jakaś duma, prorok nie pofatygował się sam do niego, ministra – bohatera, przez posłańca kazał mu się obmyć w wodach Jordanu. Odzywa się  znów nuta patriotyzmu, ,,czyż rzeki Damaszku nie są lepsze od wszystkich wód Izraela?”.
Dopiero wiara ludzi prostych, jego sług, którzy często lepiej wyczuwają sposób działania łaski, przekonuje go do spełnienia zwyczajnej, prostej czynności, kąpieli w Jordanie. Sama z siebie ta czynność nie mogła mieć tej mocy, która się okazała. Tysiące ludzi kąpało się w rzece i nie otrzymało zdrowia. Dlaczego on, teraz, kiedy prorok to zalecił został oczyszczony.
W tej chwili racjonalizm Naamana idzie dalej, nie zatrzymuje się, jest konsekwentny. „Oto przekonałem się, że nie ma nigdzie, takiego Boga”. Chce z wdzięczności obdarować proroka, to byłoby jednak spłycenie całej sprawy, prorok nie przyjmuje zapłaty, każe mu dalej myśleć i uzyskuje odezwanie się właściwej postawy wdzięczności – wiary w prawdziwego Boga.
Czy dziś dzieją się takie cuda? Tak. Stosunkowo często słyszymy od znajomych, lub sami stwierdzamy. „Proszę księdza, ja żyję już zupełnie na kredyt, właściwie powinienem być na tamtym świecie”. „To prawdziwy cud Boski, że żyję”, że ja wyszedłem z tej choroby, to tylko łaska Boża”.
Bóg działa z nami tak samo zwyczajnie jak z Naamanem. Nie uzdrawia w czasie nabożeństwa, czy Mszy św., ale pozwala nam „przypadkowo” poznać dobrego lekarza „nie wiadomo czym kierowani odchodzimy z miejsca, w którym zdarza się katastrofa. Tylko czy my jesteśmy dalej tak konsekwentni jak Naaman, czy wyciągamy wnioski z własnych stwierdzeń o cudownych doświadczeniach, czy jesteśmy wdzięczni? Czy wzmacnia się nasza wiara?
Zdarzenie z Ewangelii poucza nas, że zawsze, tak było i jest,  jeden na dziesięciu pamięta o wdzięczności i to jeszcze ten niby najgorszy – samarytanin. Wrócił „chwaląc Boga”.  Podobnie  cudzoziemiec, jak Naaman.
Najlepszym wyrazem wdzięczności jest pogłębienie wiary, konsekwencja w wyznawanej wierze, a wraz z tym dostrzeżenie coraz większych cudów Bożych: to, że w ogóle żyjemy, że żyjemy w takich a nie innych warunkach, że mamy tyle okazji do dobrego.

Szczęść Boże.