22 czerwiec 2008 r. XII Niedziela Zwykła

 
  Nie bójcie się.

Moi Drodzy!

Jeremiasz doznaje prześladowania za panowania króla Jojakima (609 – 598}: donoszą nań, oczerniają go, wystawiają na wzgardę publiczną, chcą spowodować jego upadek. Prorok jednak nie traci otuchy: „Pan jest przy mnie jako potężny mocarz!” I my jesteśmy czasem tymi prześladowanymi „biedakami Jahwe”, i nas On nigdy nie opuści. „Patrzcie i cieszcie się ubodzy, niech ożyje serce szukających Boga!”.
A dlaczego doznajemy prześladowania? Bo jesteśmy Jezusowi. „Uczeń nie przewyższa nauczyciela ani sługa swego pana. Jeśli Pana domu przezwali Belzebubem, o ileż bardziej Jego domowników tak nazwą. Więc się nie bójcie!”. Jesteśmy ważniejsi niż wiele wróbli… Jeśli cierpimy jako chrześcijanie z powodu imienia Chrystusa, a nie za złodziejstwo czy nieumiejętną gospodarkę,   wtedy tym cierpieniem przyznajemy się do Chrystusa, wyznajemy Go bez słowa, dajemy Mu najpiękniejsze świadectwo, a On się nas także nie wyprze: „Do każdego, który się przyzna do mnie przed ludźmi, przyznam się i ja przed moim Ojcem”. Moja solidarność z Chrystusem  i Jego ze mną. Ale Jego solidarność Emmanuela jest pierwsza. On jest zawsze pierwszy ze swoją miłością i wiernością.
Muszę o tym pamiętać, kiedy mnie paraliżuje lęk. Lęk przed cierpieniem i śmiercią, lęk przed samotnością i klęską, lęk przed zaangażowaniem i śmiesz­nością… Lęk, który nie pozwala mi być sobą, odbiera mi wolność i fantazję. Jezus każe mi się nie bać, ale nie daje recepty na strach. Po prostu jest ze mną, ze mną się boi, ze mną zwycięża lęk. „Ja jestem z wami po wszystkie dni”. Dlatego „chociażbym przechodził przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną”.
On jest ze mną w mojej wspólnocie. Nie jestem sam, bo ze mną jest też wspólnota chrześcijańska. Jesteśmy przecież solidarni nie tylko w grzechu i śmierci przez pierwszego Adama, ale i w darze łaski Bożej przez Jezusa Chrystusa, Zbawiciela wszystkich. Dzielimy nie tylko chleb eucharystyczny, ale i nasze troski, i radości, i odpowiedzialności. Podczas Najświętszej Eucharystii w rodzinie chrześcijańskiej zawiązuje się nasza najgłębsza i najtrwalsza solidarność i odtąd zaprawdę „nie jesteśmy nigdy sami, rzuconymi kamieniami…” Ale jeśli solidarność, to i ja muszę brzemiona innych dźwigać, jak Chrystus i bracia dźwigają moje brzemiona, moje lęki, moją małość…

Szczęść Boże.