06 lipiec 2008 r. XIV NIEDZIELA ZWYKŁA

   

Moi Drodzy!

„Jestem łagodny i pokorny sercem”. To przecież realizacja proroctwa mesjańskiego Proroka Zachariasza. Oba zwiastowania dokonane są w sposób nader uroczysty, bo  chodzi przecież o ważne sprawy. W obliczu gorących nadziei, że to może Aleksander Wielki, zwycięzca spod Issos (333 r.), jest owym oczekiwanym Mesjaszem Izraela, herold Boży Zachariasz głosi uroczyście i radośnie, wobec zgromadzonego Ludu Bożego, zbliżanie się Zwycięzcy, prawdziwego Mesjasza, ale nie na wierzchowcu triumfatorów, lecz biedaków: na oślątku. Jakże trudno uznać w tym normalnym, prostym człowieku swego Pana i śpiewać całym sercem z psalmistą: „Będę Cię wielbił, Boże mój i Królu!”. Do tej koniecznej korektury Zachariasza odwołał się Jezus, pamiętamy, w Niedzielę Palmową, kiedy wybrał solidarność z najbiedniejszymi i najnieszczęśliwszymi. Zakrólował nad Izraelem i światem ale na krzyżu. Światła i mocy Ducha Bożego potrzebujemy, żeby przyjąć do swego życia Ukrzyżowanego Króla: „Jeżeli mieszka w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa Jezusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha”.
W wielkiej modlitwie eucharystycznej Jezus mówi: „Wysławiam Cię, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom!”
Mądrzy rabini rekrutowali sobie uczniów nakładając na nich jarzmo doktryny i posłuszeństwa. Jezus też zwołuje sobie uczniów, ale Jego „jarzmo” jest słodkie, bo On staje zdecydowanie po stronie tych, których powołuje. Mądrzy rabini rekrutowali sobie elementy najinteligentniejsze, żeby móc się nimi szybko pochwalić; Jezus zbiera prostaczków, jako jeden z nich, bo wszystko co wie, przekazał Mu Ojciec Jego. Mądrzy rabini rekrutowali tylko godnych tego zaszczytu, Jezus zaprasza tych, którzy upadali pod ciężarem Prawa.
„Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a ja was pokrzepię”. Ambroży z Mediolanu pisał w IV wieku: „Pokrzepia więc Pan, a nie wyklucza ani odrzuca, i słusznie wybiera takich uczniów, którzy wiernie tłumacząc wolę Pańską, gromadzą lud Boży, a nie odpychają go. Stąd też wynika, że pomiędzy uczniami Chrystusa nie powinni znajdować się tacy, którzy wybierają twardość zamiast łagodności, pychę zamiast pokory; a że i sami muszą prosić o Boże miłosierdzie, niech go i innym nie odmawiają”
Wysławiam Cię Ojcze.
Widać Jezusa, jak popada w boskoludzki zachwyt. Jak wyciąga ręce w geście dziękczynnej modlitwy, wznosi oczy do Ojca, wypowiadając słowa serdecznej modlitwy:  Wysławiam Cię, Ojcze… Syn uwielbia Ojca i dziękuje Mu za objawienie „prostaczkom” wielkich spraw. Spraw dotyczących tajemnicy Boga; oraz Jego udzielania się ludziom.
Ojciec czyni to przez Syna. Miłość i wdzięczność, a nawet pewna duma widoczna jest w stwierdzeniu:  „Wszystko przekazał mi Ojciec mój”.  A potem myśl o „poznaniu”. Semickie i biblijne „poznanie” obejmuje całą osobowość. Jeżeli Ojciec zna Syna, i tylko On, to oznacza to, że Ojciec obejmuje Go nie tylko swoim intelektem, ale całym Sobą, całą sferą intelektualną. On Go nade wszystko miłuje i stanowi z Nim najbardziej nierozdzielną jedność. Ojciec i Syn w niepojętym i nieskończonym uścisku miłości. Wzajemnej miłości. Do tej miłości może być dopuszczony jedynie ten człowiek, któremu Syn przekaże Swe objawienie. Wtedy to człowiek zostaje wchłonięty przez Boską jedność i miłość, przez „poznanie” Boga i Syna…
Tu jest fundament wezwania Chrystusowego: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię … znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Przyjście do Chrystusa nie jest nagrodzone jakąkolwiek pociechą. Jest wejściem, którego dokonuje Chrystus wobec człowieka, w krąg Osób Boskich, Bożej Jedności i Troistości. Wejście to sprawia, że jarzmo życiowe staje się słodkie, gdyż jest ono jarzmem Syna Bożego, a brzemię traci swój ciężar, gdyż staje się ciężarem Chrystusa. Jarzmo i brzemię staje się znakiem naśladowania Syna.
Paweł apostoł, ukazując walor życia chrześcijańskiego, wskazuje na Ducha Św. On jest w człowieku. W tym właśnie człowieku, któremu Syn objawił Ojca i Siebie. Związek Ducha Bożego z człowiekiem sprawia, że człowiek staje się nieśmiertelny. Nawet to, co jest z natury swej zniszczalne, ciało, staje się niezniszczalne i nieśmiertelne. Prawda o nieśmiertelności, która tak rozpogadza mizerną egzystencję ludzką!…
Zdanie o uśmiercaniu „popędów ciała” jest nie tylko nakazem apostoła. Wyraża on również głębokie pragnienie każdego człowieka, który bezustannie odczuwa bolesne rozdwojenie w swej naturze.
Który doświadczał wzlotów wzwyż i siły ciążenia w dół. Duch Święty właśnie uśmiercać będzie przejawy złej siły, a wreszcie zniweczy również jej korzeń. Wtedy dopiero ukażą się w pełni szerokie horyzonty życia człowieczego w Bogu.
Dlatego właśnie Chrystus zapałał radością i wzniósł ręce do dziękczynnej modlitwy. Dlatego też wcześniej jeszcze prorok Zachariasz wołał w uniesieniu: Raduj się ze wszystkich sił, córo Syjonu, wołaj z radością, córo Jeruzalem, gdyż przychodzi do ciebie król, sprawiedliwy i zwycięski, i pokorny! Przyniesie on pokój dla wszystkich narodów. Odczytując ten entuzjastyczny tekst w świetle Nowego Przymierza, chętnie zapożyczamy jego słów dla wyrażenia osobistej radości z powodu osobistego „poznania” Ojca i Syna, z powodu zjednoczenia z Ich Duchem… Pomyśleć, jak wiele, tak często niedostrzeżonego, radosnego spojrzenia na świat i życie osobiste udziela Dobra Nowina Jezusa Chrystusa…

Szczęść Boże.