17 sierpień 2008 r. XX Niedziela Zwykła

Moi Drodzy!

Teksty liturgiczne dzisiejszej niedzieli mówią o wejściu pogan w dziedzictwo synów Abrahama. Bo nie tylko naród izraelski, który na podstawie związków krwi był spadkobiercą obietnic danych Abrahamowi, lecz również inne narody stały się uczestnikami dóbr duchowych patriarchy narodu wybranego.
Proroctwo Izajasza we właściwy sposób, językiem Starego Przymierza, mówi o „cudzoziemcach” jako tych, którzy będą przyprowadzeni na Świętą Górę, znajdą się w świątyni Pańskiej, będą składać ofiary dla Boga. Świątynia jerozolimska, dotychczas należąca jedynie do synów Izraela, stanie się „domem modlitwy dla wszystkich narodów”. Religia żydowska, dotąd religia narodowa, stanie się religią powszechną. Bo wszyscy, również narody pogańskie, służyć będą Bogu, zawierając przymierze z Nim i przestrzegając dni świątecznych. Będzie to „zbawienie”, które niebawem nadejdzie i „sprawiedliwość”, która wkrótce się objawi.
Ewangelia,  fragment Mateuszowskiej ewangelii, opisuje scenę, która w sposób bardzo konkretny ukazuje wejście przedstawiciela, którym jest kobieta kananejska, narodu pogańskiego do „owiec z domu Izraela”. Nie chodzi tu o szabaty ani o przepisy, będące owocem drobiazgowo gorliwej interpretacji starszych i uczonych Izraela. Idzie o coś zasadniczego i fundamentalnego, o wiarę, o pełne i bezwarunkowe zawierzenie Bogu. Opis tego, co można nazwać procesem wejścia w grono dzieci Bożych, jest wspaniały! Oto kobieta, matka nieszczęśliwej  córki, sama wskutek tego nieszczęśliwa,  która ujrzała jedyną ostatnią szansę ratunku swego dziecka. Biegnie i woła. Tu na pogańskiej ziemi, pośród ludzi, którzy nie znają Chrystusa: Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida!  On milczy. Aż apostołowie, których z pewnością zawstydza głośne wołanie kobiety za nimi, spokojnie idącymi, wstawiają się za nią. A może nawet zachęcają Mistrza, żeby kategorycznie zakazał jej krzyczeć za Nim „Boży”.  Proszę więc: Odpraw ją, bo krzyczy za nami. Jezus dalej milczy. A potem stwierdza, że jest posłany tylko do owiec zaginionych z domu Izraela. Ona tymcza­sem przybiegła i zawołała:  Panie, dopomóż mi!  Pan ją upokarza: Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom i rzucić psom.  Upokarza, bo nazywa ją psem, nazwaniem, które bardzo bolało pogan, gdyż było bardzo pogardliwe.
Dzielna kobieta przyjmuje rzuconą jej rękawicę i z całą prostotą perswaduje, że dzieci pańskie, zjadają chleb, porzucają okruchy, którymi cieszą się szczenięta. Niechże więc jej, szczenięciu (trochę złagodziła pogardliwą nazwę, choć szczenię, też jest psem), wolno będzie skorzystać w części z tego, co naród wybrany czerpie pełną ręką. Jezus musiał ulec perswazji. Zawołał więc: O niewiasto wielka jest twoja wiara! Niech ci się stanie, jak chcesz.
Pomyśleć, jak dziwna jest metoda Boga. Milczy. Zdaje się być głuchy na wołanie rozpaczy ludzkiej. Zdaje się nawet odtrącać to wołanie. Upokarza. Ale potem sam kapituluje. Wobec wiary człowieczej Wszechmocny staje się bezsilny…
Paweł, apostoł pogan, chlubi się swoim posługiwaniem wobec tych, którzy są synami Abrahama dzięki wierze. Z dumą jednak podkreśla swoją przynależność do narodu izraelskiego oraz przepowiada czasy bardzo owocne dla Kościoła dzięki nawróceniu wszystkich…
Wiara często jest ostatnim słowem człowieka na ziemi…

Szczęść Boże.