12 październik 2008 r. XXVIII Niedziela Zwykła

 

Moi Drodzy!

Zaproszeni na ucztę.
Jest ich wielu; razem z królem zapraszającym i wysyłanymi sługami tworzą grupę ludzi, która w tej przypowieści jest wyjątkowo bogata i spełnia wyjątkowe rozmaite role. Można się w tym fragmencie ewangelii nawet dopatrzeć alegorii z przypisaniem poszczególnym fragmentom tekstu osobnej treści
Jest więc: król – Ojciec niebieski, słudzy – to prorocy i apostołowie, osobno zaproszeni – to starotestamentowi Izraelici, ludzie z ulicy – to narody, które weszły później do Kościoła… można by bardzo szczegółowo omówić każdy z elementów tej alegorii, Chrystus jednak akcentuje tylko zachowanie się zaproszonych i to tych, którzy wzgardzili Gospodarzem.
Pierwsi nie przyszli wcale. Zlekceważyli tak ważne dla Króla przyjęcie, jak wesele syna. Powodem były rzeczy zwykłe sprawdzenie swego pola czy obrotów w sklepie, codziennie powtarzane zajęcia. Inni niewdzięczność swoją posunęli do granic niewyobrażalnej samowoli – pozabijali wysłańców króla. Inaczej objawił swoje lekceważenie człowiek bez szaty weselnej. Zapraszany usilnie wszedł, może z nadzieją na dobry posiłek. Nie zadbał jednak o swój strój zewnętrzny, nie uszanował zapraszającego. Miał ku temu z pewnością okazję, bo wschodnim zwyczajem każdemu z gości obmywano nogi, namaszczano wonnym olejkiem głowę. Warunki klimatyczne wymagały bezpośredniego odświeżania na dworze królewskim podano z pewnością zaproszonym osobne szaty. Przyszedł się najeść, nie przyszedł dla gospodarza, przyszedł jak do baru szybkiej obsługi, nie traktował zaproszenia jako okazji do spotkania się z królem.
Nie krępuje nas kasjerka, która sprzedaje kwit na potrawy w barze, nie pamiętamy twarzy pracownicy kuchni, która przez okienko wysuwa nam zakupioną potrawę; inaczej jest na przyjęciu. Tu spożywanie staje się tylko elementem spotkania, tu osoby i o ich obecność zabiegamy. Dlatego Biblia wybiera właśnie obraz uczty, specjalnej, weselnej dla podkreślenia kim jest dla nas Bóg Ojciec. Mesjańska uczta z Izajaszowego tekstu, w której Jahwe Bóg zastawia obfitość pożywienia dla zaznaczenia swojej przychylności, uczta z przypowieści notowanej przez Mateusza, na którą król zaprasza wszystkich, wreszcie fakt końcowy,  uczta paschalna, ostatnia Wieczerza, w której znika chleb symbol łączności, a jawi się Chleb znak realnej obecności. Na takie zaproszenie trzeba odpowiedzieć.
Lekceważenie wyciągniętej ręki przyjaciela boli, lekceważenie wyciągniętej przyjacielsko ręki osoby wyżej od nas postawionej może być równocześnie znakiem całkowitego braku szacunku do jakiejkolwiek wartości, lekceważenie zaproszenia Boga jest grzechem przeciwko Jego miłości. Dlatego ten gniew sprawiedliwości na końcu.
Takie są prawidła funkcjonowania religii w naszym życiu, jest to zaproszenie do spotkania z Bogiem, zaproszenie do odpowiedzi. Nie zmusza nas Bóg koniecznością pierwszej potrzeby, tak jak wstąpienie do baru jest wymogiem zaspokojenia głodu. Bez Boga można żyć, można nawet wytworzyć atmosferę sytości, jeżeli tylko pokarmu szukamy. Zaproszenie ze strony Boga jest apelem do naszych głębszych wymagań, do poszukiwania osób, do poszerzenia programu naszego życia poza pierwsze potrzeby; zaproszenie na ucztę weselną określa ten poszerzony program.
Bez naszej odpowiedzi, bez naszej zgody, bez przybrania na siebie szaty własnej chęci, Boże wezwanie zostanie niespełnioną możliwością.

Szczęść Boże.