01 luty 2009 r. IV Niedziela Zwykła

 
On nas wyzwoli.


Moi Drodzy!

Św. Mateusz mówi, że Kafarnaum było miastem Jezusa. Z relacji Ewangelii wiadomo, że leżało ono na północno-zachodnim brzegu jeziora Genezaret, na pograniczu posiadłości Heroda Antypasa i jego brata Filipa, i stanowiło ruchliwe centrum handlowe, z komorą celną, koszarami rzymskiej jednostki i synagogą włącznie.
Po nieprzyjaznym potraktowaniu Jezusa przez ziomków w Nazaret, Jezus obrał Kafarnaum za centrum swojej działalności w Galilei. Dogodnie położone miasto, sprzyjało szerzeniu ewangelii. W Kafarnaum wygłosi wiele nauk,  zdziała wiele cudów. Ponieważ jednak miasto nie nawróci się, Jezus wypowie nad nim swoje karzące „biada”. Groźba sprawdzi się, choć nie tak szybko jak „biada” rzucone na zabijającą proroków Jerozolimę. Trzęsienie ziemi w VI wieku, a potem najazd Persów w 614 r. wymażą Kafarnaum z mapy Bliskiego Wschodu. Dopiero nasze czasy; odnajdą jego ruiny. Teraz jednak nie obchodzą nas zbytnio archeologiczne szczegóły.
Jest wczesna, słoneczna, galilejska wiosna pierwszego roku publicznej działalności Jezusa. W synagodze w Kafarnaum tłum ludzi. Zafascynowani słowami nowego nauczyciela, który wśród nich stanął pytają jeden drugiego: „Cóż to za nauka?”. Zarówno jej treść, jak i sposób podania różnią się w sposób widoczny od nauczycieli tutejszych uczonych w Piśmie. Ci ograniczali się  wyłącznie do komentowania świętych Ksiąg Starego Przymierza. Ten mówi od siebie. Zwiastuje czas zbawienia, który właśnie się rozpoczął Wzywa do nawrócenia i wiary w swoje słowa. A cóż to są za słowa!
Siepacze, wysłani celem aresztowania Jezusa zastaną Go mówiącego do ludu i wrócą z niczym, a zapytani, dlaczego nie spełnili rozkazu, odpowiedzą arcykapłanom: „Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak ten człowiek przemawia”.  I ci, zebrani w synagodze, zauważają już w pierwszej nauce inność Jezusowego słowa. Podświadomie czują, że przychodzi w nich coś nowego, wyższego i stawiającego takie żądania, przed którymi trudno będzie uciec.
Czy powiedział im Jezus także o tym, o czym niedawno temu mówił swoim ziomkom w Nazarecie, że to właśnie On, ten, który przed nimi stoi, jest spełnieniem mesjańskich nadziei Izraela ? Chyba tak. Z tą misją przyszedł przecież na świat. Tylko że tu poparł to dowodem, którego tamci nie otrzymali.
W synagodze wśród słuchających znalazł się człowiek opętany przez złego ducha. Ten zaczął krzyczeć: „Czego chcesz od nas Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży”. Zanim ludzie odkryli prawdziwą naturę stojącego przed nimi kaznodziei, wykrzyczały to już głośno demony ustami opanowane­go przez siebie człowieka. Bywa, że zło ma ostrzejsze spojrzenie niż dobro i szybciej reaguje. To zło poczuło się tutaj zagrożone przez kogoś mocniejszego niż ono. Stąd ten krzyk, nie wiadomo: szacunku, trwogi, nienawiści? Jezus nie wdaje się w dyskusję z opętanym. Nie rozpoczyna również zwyczajnych w tego rodzaju wypadkach zabiegów: modlitw, gestów, zaklęć w celu uwolnienia człowieka z mocy złego ducha. Jedno krótkie: „Milcz i wyjdź z niego!” wystarcza, by nieszczęśliwa ludzka istota odzyskała wolność.
Jezus traktuje fenomen opętania z całą powagą. Sam wypędza złe duchy, aprobuje praktyki współczesnych sobie egzorcystów żydows­kich, upoważnia swoich uczniów, by w Jego imieniu uzdrawiali opętanych, zostawia wreszcie tę władzę, jako jeden z przywilejów, tym wszystkim, którzy po Jego odejściu z Ziemi uwierzą i przyjmą chrzest. Dla Niego samego uzdrawianie opętanych jest jednym ze znaków czasów mesjańskich. „… jeśli ja mocą Ducha Bożego wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło do was królestwo Boże” – powie faryzeuszom. Takie oświadczenie wypada brać poważnie. Czasy mesjańskie scharakteryzował już przed wiekami Izajasz, między innymi w swoim proroczym widzeniu o Słudze Jahwe, przytoczonym w ewangelii Mateusza. Tekst ukazuje Mesjasza jako uosobienie dobroci i łagodności. Tym bardziej zaskakuje jeden z ostatnich wierszy, w którym powiedziano, że ten wysłaniec Boga, nie łamiący nadłamanej trzciny, ma zwycięsko przeprowadzić sąd. O jakiż sąd tu chodzi? Będzie to sąd nad ludźmi, nie przyjmującymi Dobrej Nowiny. Głównie jednak będzie to sąd nad „księciem tego świata”, pod którym Ewangelia rozumie szatana. Już po pierwszych sukcesach apostolskich swoich uczniów powie do nich Jezus: „Widzia­łem szatana, spadającego z nieba, jak błyskawica”. Sądem nad tym szatanem będzie jednak przede wszystkim męka Chrystusa. „Teraz władca tego świata zostanie precz wyrzucony” – mówi Jezus na kilka dni przed swoim pojmaniem. A w czasie ostatniej wieczerzy oświadczy: „Władca tego świata został osądzony”.
Tę z góry dla siebie zaprogramowaną walkę ze Złym i ze złem poprowadzi Jezus równocześnie na wielu frontach. Będzie to najprzód walka o wyzwolenie umysłu człowieka, w którym to umyśle szatan, kłamca od początku i ojciec kłamstwa jak go nazywa św. Jan, – posiał mrok, zwątpienie i niewiarę. Jezus ukazuje człowiekowi porywającą nowinę o Bogu, który jest Miłością, a prowadząc go do siebie, wcielonej Prawdy, prowadzi tym samym do wyzwolenia i wiecznego cieszenia się Prawdą u Ojca. Stąd tyle czasu i trudu poświęci Jezus, będąc na ziemi – nauczaniu.
Równolegle z wyzwalaniem umysłu człowieka spod zasięgu zła tropi Jezus to zło i zwycięża je w sercu swoich słuchaczy, odpuszczając im ich grzechy. To samo każe czynić założonemu przez siebie Kościołowi. Grzech przecież, bardziej niż cokolwiek innego, wiąże człowieka z mocami ciemności i czyni go niewolnikiem zła. Do mesjańskiej misji Chrystusa należeć więc będzie z natury rzeczy zgładzenie grzechu świata.
Fragmentem Jezusowej walki ze złem stanie się także uzdrawianie chorych i wskrzeszanie umarłych. Przez te spektakularne wydarzenia, budzące zrozumiały podziw, chce On pokazać, że leczące moce Odkupienia zdolne są przezwyciężyć, spowodowane przez grzech, skażenie natury i wynikające stąd choroby i śmierć.
Jakże radosną nowiną otwierają się dla nas te właśnie wydarzenia, które niektórzy próbują dziś za wszelką cenę ośmieszyć, zbagatelizować i zaszeregować do baśni. A przecież mówią one każdemu: Człowieku! Głowa do góry! Nawet gdyby cię diabeł całkowicie zawłaszczył dla siebie, splamił w tobie wszystko, co święte, zniszczył wszystko, co zdrowe, nawet gdyby posiadał twój umysł i twoje ciało, jest jeszcze dla ciebie ratunek i droga w wolność. Trzeba tylko byś przyszedł po nie do Jezusa Chrystusa.
Szczęśliwi, którym ta prawda towarzyszy we wszystkich przygodach życia.

Szczęść Boże.