28 czerwiec 2009 r. XIII Niedziela Zwykła

  

Moi Drodzy!
Rozważanie o życiu.
Ileż to czasu poświęcili ludzie, by zgłębić tajemnicę prawdy o życiu. To co przeżywamy z dnia na dzień, to co jest utrudzeniem codziennym, zaskakującym nowymi sytuacjami, chwilami ulotnego szczęścia i radości, to wszystko tworzy kształt naszego życia. Potrafimy wspomnieć niepowtarzalne momenty, zapomnieć to co było przykre, a trudno nam uchwycić to czym jest w swej istocie życie ludzkie. Pytanie o życie jawi się z pewnością najmocniej, gdy stajemy wobec kogoś kto umiera, gdy śmierć kończy bieg kolejnych dni, wykreśla człowieka z listy żyjących.
Bóg otoczył życie człowieka obronnym murem piątego przykazania. Zapytamy skąd pochodzi ten niezwykły szacunek, że spośród milionów stworzeń, żadnego Bóg nie ceni tak wysoko, jak człowieka? Odpowiedź daje, po pierwsze Pismo Święte. W Księdze Rodzaju czytamy: „.bo na obraz Boży uczynion jest człowiek”. Życie jest największą tajemnicą świata. Wiedza ludzka dokonała już wielu odkryć, rozwiązała wiele zagadnień, ale ostatecznie nie wiemy jeszcze i może nigdy się nie dowiemy, na czym polega istota życia. Po drugie, ziemskie życie człowieka cenne jest i dlatego, a może przede wszystkim, gdyż bez niego nie byłoby życia wiecznego. Warunkiem życia wiecznego człowieka jest jego życie ziemskie, dlatego ma ono taką wagę w oczach  Boga i dlatego przedstawia tak wielką wartość dla chrześcijanina, jest bowiem terenem zasług na żywot  wieczny. Człowiek musi zaistnieć tu na ziemi, żeby mógł żyć wiecznie.
Dzisiejsza Ewangelia to mocny i dramatyczny opis spotkania Jaira, przełożonego synagogi, z Jezusem, wokół którego zgromadził się tłum ludzi ciekawych tego co będzie do nich mówił i oczekujących nowych niewidzialnych dotąd znaków. W dialogu, dwóch mężczyzn, Jezusa i Jaira, niepodzielnie panuje jedna tylko sprawa. Ukochana córeczka dogorywa. Wszystko się dzieje na oczach tłumu, który jest jak gdyby chórem z antycznych teatrów komentującym wydarzenia. Rozpacz ojca nie ma granic i przybycie do Jezusa traktuje on na pewno jako ostatnią szansę na uratowanie córki. Jak mocno musiało zabić jego serce, gdy zobaczył, że Jezus się nie namyśla a natychmiast idzie z nim. Kolejne napięcie. Oto przychodzą z tragiczną wiadomością, że już za późno, że niepotrzebnie trudzi się Mistrza i odrywa od jego nauczania. Czyżby naprawdę wszystko było skończone? I tylko płacz i żałość mogą zapanować w tym domu, gdzie ona, zmarła dziewczynka, była największą radością dla oczu i serca rodzicielskiego? Jezus też ma coś do powiedzenia. Dialog trwa, teraz z Nim a tłumem. Zaczyna się działanie Boga. Wiara przełożonego synagogi pozwala, by Bóg działał, jest całkowitym zdaniem się na Boga. Tok akcji zaczyna być tworzony konkretnymi działaniami. Z Jezusem zostaje tylko trzech apostołów. Oni to mają być świadkami tego i innych jeszcze objawień Boga w całej mocy. A tłum jak zwykle w takich chwilach pełen szlochu i zgiełku. Śmierć zaskakuje. Nie chce się wierzyć, że tu, już teraz, że to możliwe, nieodwracalne. Skrajnie różne emocje. Pewna zdecydowana i skupiona reakcja Jezusa: „Dziecko nie umarło, ale śpi”. Wzmożenie się zgiełku, gwaru i przekrzykiwań, a nade wszystko śmiech, politowania i kpiny. Jak można mówić takie rzeczy kiedy jest jasne, że ona nie żyje. A jednak stało się coś, co odebrało im mowę, zdumienie ich było całkowite. Dziewczynka żyje. Chodzi.
I nie najważniejszy jest sam cud. Człowiek nie żyje samymi tylko rzeczami nadzwyczajnymi. Człowiek żyje w pełni, gdy dni jego upływają w obecności Boga, gdy trwa na modlitwie, gdy dokonują się w nim drobne, niedostrzegalne czasami, przemiany, owoc działania Słowa Bożego, które przyjął otwartym sercem.

Szczęść Boże.