25 grudzień 2010 r. Uroczystość Bożego Narodzenia.

 

 Moi Drodzy!  


Wsłuchujmy się pilnie i obserwujmy, co się zdarzyło w Betlejem. Bóg się rodzi, aniołowie oznajmiają radosną nowinę. Niestety, nawet gdy samo niebo ogłasza dobrą nowinę, człowiek jest nieufny, nie zawsze jest skłonny dać jej posłuch.
Pochwała należy się pasterzom z Betlejem, że wiadomość o największym wydarzeniu i najradośniejszym w dziejach świata, przyjęli z prostotą dzieci, które wierzą na słowo i ufnie czekają na spełnienie uczynionej im obietnicy! Ludziom XXI wieku niełatwo przychodzi taka wiara. Tyle razy ich oszukano! Tyle ideologii, religii, tyle prądów naukowych, komu wierzyć? Ale Bóg nie zniechęca się nieufnością swoich dzieci.
Każdego roku, od ponad 2000 lat, w jedną, gwieździstą noc budzi nas, jak kiedyś pasterzy, głośne wołanie: ,,Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką”: „ … dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel”, woła wysłannik zaświatów i czarne niebo podpala ognistą łuną, aby blask jej był dla wszystkich drogowskazem do Nowo Narodzonego. Bóg, który do nas dzisiaj przychodzi, to Bóg – Zbawiciel. Zbawiciel, czyli ten, co podnosi, ratuje, wyzwala i zbawia. To ten, który otwiera szeroko okna na inny świat: świat ładu, prawdy, sprawiedliwości i pokoju. Tęsknimy za takim światem. Wyglądamy go od lat. Od lat go budujemy. Nie łudźmy się jednak, że sami potrafimy go stworzyć. Ten świat nie przyjdzie do nas jedynie dzięki wysiłkom polityków i mężów stanu. Ten świat nie rozkwitnie nam wyłącznie na fundamencie jakiegoś cudu gospodarczego czy banków pełnych złota. Tego świata nie wywalczą dla nas uzbrojeni po zęby żołnierze.
Ten świat przychodzi zawsze tylko razem z Nim. Z tym Maleńkim, leżącym w żłobie! Właściwie to nawet nie razem z Nim. To On sam jest tym wspaniałym światem!
Gdy zacznie głosić swoją naukę, nazwie siebie wobec ludzi: „drogą, prawdą i życiem”, „światłością świata”, „chlebem życia”, „pokojem”, „bramą”, pokrzepieniem i „zmartwychwstaniem”; wszystkim tym, czego oczekujemy, za czym tęsknimy, ku czemu dążymy. Naprawdę On jest tym wszystkim! Obiecuje zbawić świat nie jakąś zaskakującą, dostępną tylko wtajemniczonym, doktryną, nie filozofią i teologią, nową formą ekonomii społecznej, przemyślnymi planami gospodarczymi, układami politycznymi czy jakąś, nie znaną jeszcze przeciwnikowi superbronią. Przychodzi zbawić świat sobą! Zbawienie, to nie coś obok Niego. On sam jest Zbawicielem i zbawia nas, dając nam siebie!
Od chwili wcielenia Syna Bożego przyszłość świata i każdego człowieka zależy od tego, jaką postawę zajmiemy wobec przychodzącego na świat Zbawiciela. Gdy uwierzę  i otworzę Mu serce, wygrałem,  bo ze  Zbawicielem przychodzi równocześnie, jak mówi  prorok Izajasz, zapłata, i nagroda. Gdy Go odrzucę i wzgardzę Jego przyjściem,  wybieram wyrok złowrogi dla siebie.
Ci, którzy przyjmują Jezusa, pisze Jan we wstępie do swojej ewangelii, otrzymują od Niego moc, by stali się dziećmi Bożymi. Biorą w siebie coś z Boga i to coś zaczyna ich powoli, od środka, bez przymusu, ale skutecznie przeistaczać. Zabija w nich zło: nienawiść, pogardę dla drugich, chciwość, kłamstwo, nie poddane rozumowi skłonności ciała, niesprawiedliwość, chęć panowania.  Zaczynają żyć tym, czym Bóg jest: Prawdą, Sprawiedliwością, Miłosierdziem, Pokojem i Dobrocią. Czy świat źle wyjdzie na tym, gdy budować go będą tacy właśnie ludzie?
Ci, którzy Jezusa nie przyjmują, bo albo umiłowali ziemię, albo mają zbyt sztywny kark, by go ugiąć, wchodząc do stajenki, nie otrzymują daru przemienienia. Pozostają sami. To znaczy tylko ludźmi. Dopóki na świecie będą tylko ludzie, usprawiedliwiony jest nasz strach i obawa o przyszłość.
Na szczęście jest już wśród ludzi Bóg – Zbawiciel. „Oto, co Pan obwieszcza wszystkim krańcom ziemi, woła prorok Izajasz: „Mówcie do Córy Syjońskiej, oto twój Zbawca przychodzi”. Leży w żłobie, ubogi, mały, bezbronny. Słabe, kwilące Dziecię. A przy tym taki potężny! Szkoda, że tylu jeszcze Go nie zna! Szkoda, że tylu nigdy jeszcze o Nim nie słyszało! Szkoda, że wielu ludziom ukazano Go w fałszywym świetle i tak zniechęcająco, że wyśmiali wieść o Jego narodzeniu i nie poszli do Betlejem! To opóźnia godzinę spełnienia. Najważniejsze, że On już wśród nas jest. Jest, i mimo wszystkich przeciwnych pozorów,  pociąga przecież do siebie ludzkie serca.
Dziś przyjdzie do stajenki pasterz, a jutro może i król? Dziś robotnik z fabryki, a jutro profesor uniwersytetu, mąż stanu. I Zbawiciel stanie się dla nich zbawicielem. Zbawi ich od tego, co w nich złe i nazbyt człowiecze. Ukaże, co to znaczy być stworzonym na „obraz Boga”, w Bożej sprawiedliwości i świętości. A potem  przeobrazi ich wewnętrznie, że żyć zaczną już nie oni, ale żył w nich będzie Chrystus. I dopiero takich przeobrażonych odda światu, by go budowali mądrze, ostrożnie, sprawiedliwie, bez cudzej krzywdy, bez bratobójczo przelewanej krwi, bez ludzkich łez i rozpaczy, bez niepotrzebnych mogił.
W tym właśnie leży pokój i nadzieja świata, że taki lud święty, odkupiony przez Pana, w którym Bóg ma upodobanie, zaistnieje kiedyś, rozrośnie się wśród nas, i świadomy swojej misji, przyłoży rękę do budowy doczesności.
Prośmy, by przemienionych betlejemskim darem było wielu, by weszli w ludzkość i jej dzieje, już dzisiaj, zanim nie będzie za późno. Prośmy, by tego, co otrzymali, nie kryli wstydliwie tylko dla siebie. By umieli o tym mówić,  tak głośno, jak głośno krzyczy      kłamstwo i grzech. By umieli tym darem żyć i promieniować. Bo tylko w ten sposób wzięty z Betlejem dar Jezusa – Zbawiciela, stać się może zbawieniem dla całej rodziny ludzkiej.
Spragnieni własnego przemienienia podejdźmy dzisiaj do żłóbka. Nie patrzmy w historię. Tajemnica Bożego Narodzenia to nie tylko pamiątka dawno minionych zdarzeń, ale ciągle na nowo w Kościele rozgrywająca się rzeczywistość. „Dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel”, mówił kiedyś do pasterzy anioł.
To „dziś” trwa, a trwa wszędzie tam, gdzie z wiarą i gotowością oddania się, podchodzimy do Słowa, które Ciałem się stało i zamieszkało wśród nas. Z ołtarza, jak z szeroko rozwartej stajenki betlejemskiej, wyciąga do nas swe rączki Zbawiciel świata. Ukazuje Go nam kapłan, pod postacią chleba i wina. I mówi: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata”.
A z grzechem  gładzi  nieszczęście świata i trwogę o świat.
Weźmy Boga dzisiaj w siebie, goręcej niż kiedy indziej, bardziej świadomie i bardziej radośnie.
To nasz Zbawiciel.
Niech poprzez nas, Zbawiciel dotrze ze swoim zbawieniem także i do ludzi całego świata.

Szczęść Boże.

Chcesz – masz życzenie podzielić się informacją, oceną, lub masz chęć coś zkrytykować   kliknij: sbws@sdb.krakow.pl
Jesteśmy wdzięczni za każde słowo. /red./