01 stycznia 2011 r. Święto Bożej Rodzicielki Maryi

  

 Moi Drodzy!  

W pierwszym dniu nowego roku, Kościół pragnie uczcić Maryję, Bożą Rodzicielkę.
Wszystko, na co czekaliśmy, już się dokonało. Ucieleśniła się tęsknota tysiącleci.
Spełniło się pragnienie proroków, Mesjasz którego zapowiadali i oczekiwali, leży w żłóbku, nad którym aniołowie śpiewają hymn pokoju i pojednania.
Nowo narodzony Zbawiciel małymi rączkami przygarnia do serca świat i ludzi. Świat, który odtąd będzie Mu ojczyzną i ludzi, których nazwie braćmi. Te narodziny zmienią na ziemi wiele. Miejsce Prawa i przymusu zajmie teraz miłość. Sługa nazwany zostanie synem, któremu wolno do Boga mówić: Ojcze. A będąc synem, stanie się także dziedzicem dóbr wiecznych.
By nam odsłonić całą prawdę o Narodzeniu, a równocześnie ukazać surowy realizm jej żądań, liturgia stawia przed nami, w pierwszy dzień Nowego Roku, Najświętszą Bożą Rodzicielkę, Maryję.
„Gdy nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty”. Dzięki temu, że jest ziemską matką Jezusa, wejdzie Maryja w Ewangelię i w życie Kościoła oraz pozostanie tam już na zawsze. Nie trzeba nic więcej o Niej wiedzieć niż to, że Ją wybrał Bóg na Matkę dla swojego Syna, by Ją czcić i kochać. Tak blisko, jak Ona nie wszedł jeszcze, nigdy, żaden człowiek w tajemnicę Boga. „Boża Rodzicielka”, w staropolskim języku „Bogarodzica”, to pierwszy i podstawowy tytuł chwały Maryi. To również wystarczająca przyczyna, by właśnie Ją, postawić u początku każdego nowego roku, gdyż Ona  jest wzorem  właściwej postawy człowieka,  przede wszystkim wzorem wiary. „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła”, zawoła Elżbieta przy spotkaniu z Maryją. Nie myślmy, że krok w tę wiarę był łatwy. „Jakże się to stanie?”,  wyrwie się Maryi pytanie przy pierwszym zetknięciu z tajemnicą. Potem nie będzie już pytać. Zawierzy i zaufa. Z największą uwagą i pokorą będzie patrzeć, będzie słuchać, będzie przechowywać w sercu i rozważać widziane i słyszane. Jakże silnej wiary trzeba było, by przebrnąć obronną ręką przez tajemnicę zwiastowania, przez gorycz stajni i żłobu, przez strach i trud ucieczki do Egiptu, poprzez wszystko to małe, zwyczajne i pospolite, które później przez całe, długie lata wychodzić Jej będzie naprzeciw w dorastającym u Jej boku Jezusie! Tej wiary nie załamie u Maryi nic: nawet krzyż na Kalwarii, nawet pożyczany w ogrodzie Józefa z Arymatei grób dla Syna.
Nie ma łatwej wiary! Wiara jest zawsze trudna! Poprzez wiarę mocną, gotową na wszystkie próby, prowadzi Maryja swoje dzieci dalej: ku konsekwencji w wyciąganiu wniosków, jakie przed człowiekiem stawia wiara. Bo wiara to nie tylko nasze „tak” na objawioną przez Boga prawdę. To również „tak” na przychodzącą do nas w tej prawdzie Bożą wolę. „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według Twego słowa”, odpowiedziała Maryja już zaraz na pierwsze Boże żądanie. I z tym nastawieniem woli poszła w swoje życie. Jezus nazwie kiedyś błogosławionymi tych, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je. Pochwali w tych słowach przede wszystkim własną Matkę, która słuchała i żyła usłyszanym. Czysta, uboga, pokój czyniąca, pracowita, cicha i pełna pokory, niedościgły wzór, według którego modelowały kiedyś własne życie nasze matki,  ukaże Maryja na sobie samej wcielenie tego wszystkiego, czego Syn uczył w kazaniu na górze, co objawił światu we własnej osobie, a do czego Ewangelia zaprasza każdego  człowieka.
Kto za przewodem Maryi wnika w tajemnicę Bożego Narodzenia poprzez prawidłowo ukształtowaną wiarę, księgę Ewangelii i surowy realizm historycznych szczegółów,   jak Ona, nie tylko na poznanie faktów, ale i na wyciąganie konsekwencji, ten     przekona się, że nie zmierza do krainy słodkiej baśni. Idzie ku Bogu, który ,,wyniszczył samego siebie, przyjąwszy postać sługi”,ku Bogu, który rodząc się w stajni, wystarczająco głośno powiedział, co myśli o naszej pogoni za pieniądzem, chęcią użycia i luksusem, idzie ku Bogu, któremu jeszcze przed narodzeniem nadano imię: Jezus Zbawiciel i zaprogramowano w tym imieniu życie trudu, cierpienia i ofiarnie za nas przelanej krwi. Ale równocześnie zrozumie, jak kiedyś Maryja, że tylko przy takim Bogu-Zbawicielu patrzy się bezpiecznie w przyszłość i już tu na ziemi, wśród trosk i pracy, znajduje ten pokój i radość wielką, jakie w noc Narodzenia obiecane zostały ludziom dobrej woli.
Niech Maryja, patronka dzisiejszego święta, weźmie nas  jak matka dziecko i wprowadzi w nowy, Boży rok, rok dany nam przez Opatrzność nie tylko po to, byśmy go „jakoś” przeżyli, ale byśmy go w pełni wykorzystali dla wzrostu w łasce u Boga i u ludzi. Niech przykładem swoim nauczy nas, jak brać w siebie Boże słowo, jak je strzec w sercu, jak jego, dającą życie, treścią róść i dojrzewać.
Niech także Ona, Święta Boża Rodzicielka, przyniesie nam dzisiaj od Syna, zaraz w pierwszy dzień Nowego Roku, a przyniesie wszystkim, to wspaniałe błogosławieństwo,  Kościoła  w słowach czytań liturgicznych: „Pan niech was błogosławi i strzeże. Niech rozpromieni oblicze swoje nad wami i niech was obdarzy pokojem!”

Szczęść Boże.

Chcesz – masz życzenie podzielić się informacją, oceną, lub masz chęć coś zkrytykować   kliknij: sbws@sdb.krakow.pl
Jesteśmy wdzięczni za każde słowo. /red./