02 stycznia 2011 r. II Niedziela po Bożym Narodzeniu

  

 Moi Drodzy!  

„Na początku było Słowo …”. W ewangelii św. Jana takich początków będzie kilka. Choć różne od siebie, spięte są tą samą tajemniczą klamrą, dzięki której stają się jednością. Tą klamrą jest Słowo. ( prze S duże)
„Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo.
Stajemy wobec pierwszego „początku”, który nie był i nie mógł być początkiem, ponieważ stanowi wydarzenie wieczności, a ta nie ma początku, podobnie jak nie będzie mieć i końca.
Trudno to wyrazić ludzkim językiem?
Bezradni sięgamy do porównań i przenośni.
W osłoniętej tajemnicą otchłani bytu, Bóg,  który zawsze jest, wypowiada Słowo będące odbiciem Jego samego, równie jak On wieczne, wielkie i Boskie, Syn Druga osoba Trójcy Przenajświętszej.
Nie ma jeszcze ani świata, ani ludzi. Słowo należy wyłącznie do Ojca, podobnie jak Ojciec należy do Słowa, z którym tworzy jedność. Czas nie płynie, bo nie zaistniał jeszcze punkt, od którego można by go zacząć liczyć.
Bóg nie potrzebuje nikogo ani niczego poza sobą, żeby istnieć i być szczęśliwym. Ojciec i Syn,   dzielą się wzajemną Miłością, która to Miłość, otrzyma imię Ducha Świętego.
Doskonała Trójjedność, jeden Bóg w trzech osobach.
Tajemnicza dla nas jedność osób, poza czasem, poza przestrzenią, poza jakąkolwiek z kategorii naszych pojęć. Tak mogło pozostać. Ale nie pozostało.  Bóg stwarza świat.
Stajemy w ten sposób u drugiego już „początku”.
W zdaniu otwierającym Biblię powiedziano to tak: „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię”.
Zaczyna płynąć czas i dziać się historia.
Św. Jan ewangelista, jakby dopełniając tamto pierwsze zdanie ksiąg świętych, oznajmia, że stworzenie nieba i ziemi dokonało się dzięki Słowu.
„Wszystko się przez Nie stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało”.
I doda zaraz, jakby w obawie, by go źle nie zrozumiano: „świat stał się przez Nie”. Przez Słowo.
Tajemnicę tę przeczuwał już, z wielką intuicją, Stary Testament. Autor pierwszej księgi Biblii ukazuje Boga, który wywodzi z nicości wszystkie byty do istnienia swoim wszechmocnym „niech się stanie”, a więc słowem.
To, ku czemu przeczuciem tylko szło Stare Przymierze, wypowie jasno Nowy Testament. Św. Jan napisze: „Świat stał się przez Nie”. Przez Słowo,   i temu Słowu poświęca cały prolog swojej ewangelii.
Jeszcze wyraźniej sformułuje tę prawdę św. Paweł w liście do Kolosan, który mówi: ”Słowo jest obrazem Boga niewidzialnego, bo w Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne… Wszystko   w Nim ma istnienie”.   
Słowo, w którym jest pełnia życia, przelewa to swoje życie w byty stworzone. Będą one istnieć dzięki Niemu i na zawsze odbijać na sobie Tego, od którego pochodzą i do którego należą.
Fakt stworzenia świata przez Boga, (Słowo jest przecież Bogiem),  odsłania przed nami szereg niesłychanie ważnych, a przy tym pocieszających prawd.
Bo jeżeli wszystkiemu, co istnieje, dał początek Bóg, to cała rzeczywistość stworzona jest ze swojej natury czymś dobrym.
Manichejczycy  ze Starego Testamentu, a za nimi i niektórzy współcześni pesymiści są zdania, że w naszym świecie tkwią immanentnie i od samego początku elementy zła, więcej: że cały świat jest tworem jakichś złych i Bogu wrogich mocy.
Biblia głosi coś wręcz przeciwnego: „A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre”. Dobry Bóg nie stwarza złego świata. Słowo, które jest życiem, nie przeleje swojego życia w byty, które nie są go godne.
Ponadto Biblia uczy, że świat jest ze strony Boga darem dla człowieka. Czy można przypuścić, że taki dar jest skażony i bez wartości?
Jeżeli stworzycielem świata jest Bóg, Słowo, to jest On również jego właścicielem.
Dał go nam wprawdzie, ale jak to precyzuje Biblia, tylko w zarząd i jako zadanie. Rozsądny administrator powinien usiłować odczytać zamkniętą w stworzeniu myśl Bożą i tak otrzymanym darem gospodarzyć, by przez urzeczywistnianie tej myśli zapewnić dobro i sobie, i światu.
Nie wolno mu natomiast zawłaszczać stworzenia dla siebie, nie zauważać praw rządzących naturą, a tym bardziej łamać je, gdyż to prowadzić może do katastrofy.
Trzeci z kolei „początek”, ukazuje św. Jan w prologu ewangelii. Będzie on tym razem powiązany ściśle z dziejami i losem człowieka, a jego inicjatorem będzie znowu Słowo.   
Św. Jan pisze: ,,W Słowie było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła”. I dalej: „Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi”.
Słowo jest nie tylko źródłem życia dla wszystkich bytów stworzonych, lecz także, i to w sposób szczególny, „życiem” dla człowieka.
Człowiek, stworzony „na obraz Boga”, otrzymuje od Słowa zarówno byt fizyczny, jak i ,,życie” będące uczestnictwem w życiu Tego, który go stworzył  i  na  siebie  ukierunkował.
Św. Paweł tak to tłumaczy Efezjanom: „ W Słowie wybrał nas Bóg przed założeniem świata…
Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przy branych synów przez Jezusa Chrystusa”. Toteż nie zrozumiemy człowieka,  ani on nie zrozumie sam siebie, dopóki patrzeć będziemy na niego w sposób
wyłącznie naturalny, jak na inne byty stworzone, nie uwzględniając tego, co go wynosi ponad wszystko, mianowicie: jego „spokrewnienia” z Bogiem w Chrystusie.
Słowo, w którym zostaliśmy stworzeni i przeznaczeni do godności dzieci Bożych, udziela się człowiekowi, by go o tym wszystkim pouczyć, by go po upadku oświecić, wyprowadzić z mroków niewiedzy oraz zawinionego stanu ciemności, w jakim pogrążyło go zło moralne, którego się dopuszczał. To właśnie Słowo, będące Światłem i Życiem, przenika od początku mroki i chłód długiej nocy adwentu ludzkości.
Słowo – Jako Światłość świeci w ciemnościach, a ciemność go nie zwycięża.
Jako Życie daje wszystkim, którzy Je przyjmą, siłę, aby się stali dziećmi Bożymi. Niestety, ponieważ nie udziela się nam widzialnie, nie zostaje rozpoznane przez człowieka.
Św. Jan napisze to najsmutniejsze i najbardziej zawstydzające stwierdzenie, które ciąży nad całym Starym Przymierzem, a które później ściemni i nową erę ludzkości: „…świat Go nie poznał.  Przyszedł do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli”.
Tylko nieliczni sprawiedliwi odnajdują w świetle działającego w świecie Słowa drogę w światło i życie. Dla większości ludzi, a także dla większości narodu wybranego ukazany przez Jana trzeci „początek”, którym było ratujące nas udzielenie się Boga ludzkości w swoim Słowie (J. Chrystusie), przechodzi nie zauważony i niczego pozornie nie zmienia.
Tu powinien nastąpić koniec Bożych zmiłowań względem człowieka! Bóg jednak przez proroka Izajasza pyta: „Co jeszcze miałem uczynić winnicy mojej, a nie uczyniłem w niej? Czemu, gdy czekałem, by winogrona wydała, ona cierpkie dała jagody?
Ale zamiast spodziewanej kary stajemy zdumieni wobec nowego, przechodzącego wszelkie oczekiwania „początku”, czwartego już z kolei, w prologu ewangelii Jana: „A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas”. Niewidzialny, osłonięty tajemnicą Bóg staje się człowiekiem, aby człowiek mógł przez Niego znaleźć drogę, zaplanowaną od wieków, prowadzącą do synostwa Bożego.
Z momentem wcielenia rozpoczął się nowy etap tak wielki i ważny, że nic z tego, co miało miejsce przedtem na naszej ziemi, nie wytrzymuje z Nim porównania. Ale jest to także ostatni z tych wyliczonych przez Jana „początków”, które znaczą etapy Bożych zmiłowań wobec człowieka. Od tej pory wskazówka zegara dziejów zmierzać już będzie nieuchronnie i nieubłaganie do końca wiadomego jedynie Bogu. Do dnia, w którym ujrzymy Tego, dziś dla nas narodzonego, jak przychodzi „w obłoku, z wielką mocą i chwałą”, dla oddania każdemu według jego uczynków.
Pomiędzy tym to właśnie początkiem a końcem, gdzieś na uboczu wielkich zdarzeń, rozegra się moje życie.
Jak by było dobrze, gdybym ku temu rozstrzygnięciu, decydującym o moim wiecznym „Jutro”, szedł w świetle, które bije ze Słowa, szedł bogaty życiem, jakie Ono chce z człowiekiem dzielić, szedł mocny tą Jego przeobrażającą mocą, która synów ziemi czyni synami Bożymi!   

Szczęść Boże.

Chcesz – masz życzenie podzielić się informacją, oceną, lub masz chęć coś zkrytykować   kliknij: sbws@sdb.krakow.pl
Jesteśmy wdzięczni za każde słowo. /red./