13 luty 2011 r. VI NIEDZIELA ZWYKŁA

  

 Moi Drodzy!              

Jezus mówi do swoich słuchaczy: „Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego”.
Powaga tych słów każe być uważnym, bo są one pełnym autorytetu objawieniem woli Bożej, którą Jezus przekazuje ludziom nieco  inaczej, niż to głosili dotąd  uczeni w Piśmie i faryzeusze narodu wybranego.
Należy wyraźnie stwierdzić, że zarówno rabini, jak i faryzeusze, a więc  najwyższe autorytety, kierujący życiem religijnym Izraela, z obowiązku mieli troszczyć się o   właściwe odczytanie, zrozumienie żądań Boga i wprowadzenie ich w życie. Uczeni w Piśmie nie stanęli jednak na wysokości zadania. Jezus ma względem nich zastrzeżenia.
Odczytanie pełnej woli Bożej z kart Biblii nie jest rzeczą łatwą. Wprawdzie Bóg wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał do nich przez proroków, jak to przypomina List do Hebrajczyków.   Nie zapobiegło to jednak, ani dowolności w tłumaczeniu poszczególnych tekstów Pisma, ani powstaniu skrajnie przeciwnych w poglądach i wzajemnie zwalczających się szkół rabinistycznych.
Trudno było wypełniać w życiu codziennym teoretyczne nakazy i zakazy. Niejasno bowiem interpretowano pojęcie: „być sprawiedliwym”, do drobiazgowego wprawdzie, ale czysto zewnętrznego zachowania przepisów Prawa oraz do równie mechanicznego, czasem nawet wręcz obłudnie traktowanego pełnienia tzw. dobrych uczynków.
Zaniedbano troskę o wnętrze, czyli o usposobienie. Wchodząc bowiem w religię bez odpowiedniego nastawienia serca, zabija się religię.  Zachowanie przykazań i pełnienie dobrych uczynków są konieczne, ale wartość moralna tych praktyk zależy od zrozumienia, dlaczego je pełnimy: z miłości ku Bogu, z posłuszeństwa dla Jego woli, czy też z innych motywów, nie sięgających rangi religii?
W tym właśnie kierunku: nie oddania Bogu siebie, ale ofiarowania Mu „czegoś”, co jest nasze, szła „sprawiedliwość” wielu rabinów i faryzeuszy. Toteż przerodziła się ona z czasem w karykaturę religijności, którą Jezus wielokrotnie będzie piętnował w swoim nauczaniu.
Jezus ostrzega swoich uczniów, by nie poprzestawali na „sprawiedliwości”, którą reprezentują  rabini i faryzeusze, ale  sięgnęli po religijność pogłębioną, wewnętrzną i obejmującą całego człowieka, ponieważ tylko taka religijność daje szansę wejścia do królestwa niebieskiego.
Na czym polega ta inność? Jezus bierze za przykład trzy powszechnie przyjmowane, bo oparte na Biblii, zakazy Starego Testamentu: zakaz zabijania, zakaz cudzołóstwa oraz zakaz krzywoprzysięstwa, i na ich tle wyjaśnia swój pogląd na moralność.
Prawo Mojżesza surowo zabraniało zabójstwa. „Nie będziesz zabijał”, brzmiał znany wszystkim zakaz dekalogu. Kto popełnił zabójstwo, wiedział, że stanie przed sądem i otrzyma surową karę, w zasadzie karę śmierci. Jezus idzie dalej niż stare Prawo. Nie tylko zabójstwo jest przestępstwem, które należy karać. Jest nim także gniew. Już ten, co się gniewa, powinien stanąć przed sądem. Jezus wie, że nie wystarczy zakazać zabijania, skoro się zostawi otwarte drzwi dla gniewu, przyczyny wielu zabójstw. Ale nawet i wtedy, gdy gniew nie przeradza się w nienawiść i krwawą zemstę, napiętnować go trzeba jako rzecz złą. Nie pasuje on do tego obrazu człowieka, jaki Bóg miał, stwarzając go na swój obraz. Nie pasuje on do klimatu głoszonej przez Jezusa Dobrej Nowiny i przykładu cichości i pokory, jaki On sam nam zostawił. Nie jest on wreszcie do pogodzenia ze społecznością braci, którą Jezus na ziemi zakłada, a która budowana jest na zasadach wyrozumiałości, przebaczania uraz, zgody, wzajemnego poszanowania i miłości, a nie na odruchach urażonej ambicji i nieopanowaniu, ku któremu popycha nas natura.
I Żydzi uznawali gniew za coś nieodpowiedniego, ale dopiero Jezus zakaże go synom królestwa, ponieważ ich sprawiedliwość musi być większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszy.
Podobnie, cudzołóstwo zakazane było prawem Mojżesza. Prawo to zabraniało również pożądania cudzej żony. Zakaz, choć skierowany pod adresem mężczyzny, dotyczy w tej samej mierze i kobiety. Jego „męskie” sformułowanie pochodzi stąd, że w tamtych czasach i w tamtych układach społecznych inicjatywa zdrady małżeńskiej wychodziła najczęściej od mężczyzny.
Radykalnie podszedł do tego zagadnienia Jezus w kazaniu na górze. „A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa”. Poprawne psychologicznie i oparte na znajomości ludzkiej duszy stwierdzenie Jezusa zwraca uwagę na to, że każdy grzech, rodzi się w najgłębszych warstwach psychiki człowieka i deprawuje serce, zanim wyrazi się w zewnętrznym czynie. Oczy są tutaj często pierwszą bramą, która złe lub słabe serce otwiera na grzech. Dlatego Jezus woła o zdrowe i czyste oko, bo ono symbolizuje wnętrze.
Jakże aktualne to wołanie dziś, gdy najbardziej ordynarna pornografia spływa bez żadnych przeszkód w serca młodzieży, a nawet dzieci, dziś, gdy nie co innego, ale właśnie oko staje się pierwszą okazją zawarcia trującej znajomości z grzechami ciała.
„Nie cudzołóż”, uczyło stare Prawo. Dla Boga, to mało. Bądź czysty, woła Jezus w myślach, uczuciach, spojrzeniach. Cały! Bo tylko tędy idzie droga do sprawiedliwości większej niż ta rabinów i faryzeuszy.
Trzecie „obostrzenie” zakazu danego przodkom dotyczy praktyki przysięgania. Stary Testament widział w krzywoprzysięstwie grzech.  Piętnował także zwyczaj częstego i lekkomyślnego posługiwania się przysięgą, ale ogólnie jej nie zabraniał. Wręcz przeciwnie, w niektórych wypadkach uznawał jej pożytek, a nawet konieczność. Widział także w przysiędze jedną z form uczczenia Boga.
Wydaje się, że Nauczyciel ma tu na myśli przysięgę prywatną, najbardziej narażoną na nadużycie. Według Niego człowiek, który stał się uczniem królestwa, powinien być do tego stopnia prześwietlony wewnętrzną prawdą, że nikt nie będzie go zmuszał do przysięgi, wiedząc, że jego „tak” znaczy „tak”, a „nie”, „nie”.
Ewangelia, z jej potrójną korektą sprawiedliwości Starego Przymierza, jest fragmentem Jezusowego kazania na górze. Niewątpliwie Jezus żąda tutaj od nas ideału. Ukazuje też ten ideał odpowiadający pierwotnym planom Boga.  Według Niego dobro, które kazano nam czynić, czynić należy całkowicie.
Od wypełnienia tych żądań uzależniono wejście do królestwa. Chodzi o odważne i bez niedomówień ukazanie drogi, apelujące do naszej wielkoduszności, odwagi i zapału. Jest to stroma droga i za wąską bramą. Jest to po części tamto Jezusowe „Kto może pojąć, niech pojmuje”. Z tym, że do pojęcia rzeczy niepojętych można powoli dorastać i kiedyś doróść. A i stromą drogą można iść, choćby małymi kroczkami, odważmy się i my!  

Szczęść Boże.

Chcesz – masz życzenie podzielić się informacją, oceną, lub masz coś zkrytykować   kliknij: sbws@sdb.krakow.pl
Jesteśmy wdzięczni za każde słowo. /red./