IV Niedziela Zwykła.

Moi Drodzy!

„Człowiek szuka Boga, za Nim tęskni, bo wiara mówi mu, że od Niego wyszedł i do Niego zmierza”.

Filozofowie nazywają wszechświat przygodnym chcą przez to, że  wszechświat wprawdzie istnieje, ale równie dobrze mógłby nie istnieć. Jeżeli wszechświat jest przygodny istnieje chociaż istnieć nie musi, to tym bardziej  dojmujące stają się pytania: dlaczego jednak świat istnieje, skąd się wziął, jak uzasadnić jego istnienie?
Odpowiedzi na te pytania można szukać w wielu rozmaitych kierunkach, ale jeśli chce się znaleźć odpowiedzi zadowalające, to prędzej czy później musi się dojść do czegoś, co samo już nie  jest przygodne. W ten sposób dochodzimy do czegoś co  nie może nie istnieć.
To coś filozofowie nazywają absolutem, my mówimy, że jest to Bóg. Sens świata i sens własnego istnienia można budować tylko na Bogu.
Jeden z największych filozofów starożytnej Grecji, Arystoteles (384-322), sam doszedł
do koniecznego istnienia Absolutu co więcej, ten Absolut utożsamiał z Dobrem, a Dobrem nie może być coś, tylko ktoś,  a zatem musi być kimś, czyli osobą.
Najwyższe Dobro, ku któremu człowiek ukierunkowuje całe swoje życie, swoje istnienie, dla którego żyje i umiera, to Bóg Osobowy.
Z objawienia wiemy, że jest to jeden Bóg w trzech osobach. Człowiek, od początku swego istnienia znajduje się w istotnym związku z Bogiem Stwórcą.  Na początku był tylko Bóg. To Bóg pomyślał o człowieku. To On powołał go do bytu i obdarzył życiem osoby ludzkiej. Co więcej, Bóg obdarza człowieka swoim własnym wewnętrznym życiem. Dzięki temu człowiek ma zdolność poznania Boga i   przyjęcia Go. Człowiek posiada w sobie coś, w czym jak w zwierciadle odbija się Bóg. I ta  obecność Boga w człowieku, stanowi o jego tajemnicy. Tajemniczość człowieka oznacza to, że nie potrafi on nigdy swoim rozumem ogarnąć całej swej osobowości, tajemnicy siebie.   Człowiek istnieje przez Boga i dla Boga.
Działanie Boże przewyższa wymagania i możliwości działania ludzkiego i wynosi człowieka do poziomu uczestnictwa w życiu Bożym przez łaskę.
Chrześcijanin wierzy, że Bóg powołał człowieka do bytu z nicości. Człowiek nie jest zwyczajną cząstką świata, materii, lecz jest i duchem, osobą do której Bóg skierował swoje słowo i od której oczekuje odpowiedzi. Bóg nie zadowala się zdawkową odpowiedzią. On oczekuje ode mnie odpowiedzi życia na poziomie godności osoby i dziecka Bożego. Jest to tak wielka godność, iż w obliczu  całego kosmosu człowiek stoi po tej samej stronie co Bóg.
To prawda, że nieposłuszeństwo pierwszych rodziców zaciążyło na ludzkiej rodzinie. Ale też jest prawdą, że nawet wzgardziwszy miłością Boga, człowiek może, jeśli tylko zechce odnaleźć z powrotem utraconą więź z Ojcem. Ważną rolę w tym poszukiwaniu  Prawdy odgrywa nauka, wiedza! Uczeni ścierają się, zapominając często o tym, że bez światła z góry niczego pozytywnego nie osiągną.
Jak zatem mają się do siebie wiara i wiedza? Osiągnięcia naukowe?
Święty Augustyn powie: Rozumiej, abyś mógł uwierzyć. Wierz, abyś mógł rozumieć. Prawdziwy uczony,  nigdy nie ukrywa tego, że jest wierzącym.
Prof. Jan Wesołowski, wybitny fizyk w zakresie fizyki doświadczalnej na Uniwersytecie Wrocławskim w każdą niedzielę uczestniczył we Mszy świętej w kościele Św. Michała we Wrocławiu, w swojej  parafii.
Uczony nie hołduje modzie, ustrojowi politycznemu, ale prawdzie.
W przeszłości i we współczesności wielu wielkich uczonych było i są  obecnie ludźmi głęboko wierzącymi. Wymienię kilku z nich: Keppler, Leibnitz, Newton, Volt, Amper, Planck, Bohr, Heisenberg, Białobrzeski. Także Albert Einstein,  w wywiadzie 1950 roku powiedział, że wierzy w Boga osobowego.
Wśród wielkich przyrodników i lekarzy,  jako ludzi wielkiej wiary można wymienić: Lineusza, Pasteura, Hartmana, Corneliusa, Biera, … Ten ostatni profesor medycyny w Berlinie, wyznaje: Nie piszę książki religijnej, lecz dzieło naukowe. Pragnę  podkreślić, że prawdziwa religia, która przyjmuje istnienie osobowego Boga i dalsze życie po śmierci w zjednoczeniu z Nim, nie stoi w sprzeczności z wiedzą i jej największymi wymaganiami. Dlatego we wszystkich czasach czołowi reprezentanci nauki wyznawali tę wiarę, bo wiara i wiedza są odmiennymi dziedzinami, które można ze sobą harmonijnie pogodzić.
Kościół uznaje podwójny porządek poznania: rozumu i wiary. Uznaje więc uprawnioną autonomię nauk.
Wiara, jak mówi św. Paweł, jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy,  tych rzeczywistości, których nie widzimy … Przez wiarę poznajemy, że słowem Boga świat został tak stworzony, że to, co widzimy, powstało nie z rzeczy widzialnych „.
Istnieje jednak wspólny cel poznania religijnego i naukowego,   jest nim poznanie  prawdy i dobra.
Nauka odkrywa cząstki prawdy o świecie i człowieku. Religia natomiast dociera do Prawdy Najwyższej. Naukę i religię obowiązuje wierność prawdzie, poczucie odpowiedzialności za nią i solidarność w poszukiwaniu prawdy.
Kościół był w ciągu wieków mecenasem kultury i sztuki, zapoczątkował i prowadził szkolnictwo na wszystkich szczeblach.. Przyznaje to nawet, tak niechętny chrześcijaństwu, Bertrand Russel, myśliciel angielski.
Kościół przez naukę Soboru Watykańskiego II wyraźnie głosi, że krzewienie nauki i zdobywanie wiedzy jest moralnym  o b o w i ą z k i e m.. Powierzchowność i lenistwo umysłowe nigdy nie bogacą ludzkiej osobowości.     Wiedza nie tylko pozwala być
człowiekowi  pożytecznym dla innych, ale jednocześnie otwiera mu ona oczy na granice ludzkiej wiedzy i pozostające wciąż znaki zapytania, im więcej wiemy, tym bardziej jesteśmy świadomi, jak wielką tajemnicą dla nas jest  świat i człowiek. Znakomity biolog Ludwik Pasteur twierdził, że:  Trochę wiedzy oddala od Boga. Duży zasób wiedzy, sprowadza do Niego z powrotem. Całą prawdę o Bogu Ojcu przekazał nam Jezus Chrystus.
Zakończę swoje rozważania słowami Encykliki Jana Pawła II  o Bożym Miłosierdziu
„Dives in misericordia” i adhortacji apostolskiej „Vita Comunis”
“Tajemnica paschalna, to Chrystus u szczytu objawienia niezgłębionej tajemnicy Boga.
Właśnie wtedy wypełniają się do końca owe wypowiedziane w Wieczerniku słowa:  kto Mnie zobaczył,  zobaczył także i Ojca. Chrystus bowiem, którego Ojciec nie oszczędził ze względu na człowieka; Chrystus, który w swojej męce i krzyżu nie doznał miłosierdzia ludzkiego,  w swym zmartwychwstaniu objawił całą pełnię tej miłości, którą Ojciec ma dla Niego, a w Nim dla wszystkich ludzi. Nie jest On bowiem Bogiem umarłych, ale żywych”.

Szczęść Boże.