XXIV Niedziela

Moi Drodzy!    

Kim jest dla mnie Jezus Chrystus? 

„Jeden jest Bóg, jeden pośrednik między Bogiem a ludźmi, Jezus Chrystus. Jako chrześcijanie jesteśmy naznaczeni niezatartą pieczęcią Chrystusa.  Odpowiedzmy sobie:
Kim jest  dla mnie Jezus Chrystus? Jest to pytanie istotne dlatego, że bez postawienia sobie tego pytania i prawidłowej odpowiedzi na nie, nie wiemy, kim właściwie jesteśmy jako chrześcijanie. Jezus wszedł w naszą ludzką historię jak każdy człowiek. Nie był  kimś  „w ogóle „,  był człowiekiem konkretnym i śmiertelnym.
Chrystus zgodził się na wszystkie ograniczenia z tym związane. Był Żydem ze wszystkimi konsekwencjami tego faktu. Był członkiem niewielkiego narodu podbitego w niewolę. Zdecydował się żyć w określonej epoce ludzkiej historii w starożytności.
Poddał się ówczesnym prawom, bez żadnych przywilejów. Widać to już przy Jego narodzeniu:  „W owym czasie wyszło zarządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. Udał się też Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego zwanego Betlejem, żeby się  zapisać z poślubioną sobie Maryją.
Kiedy tam przebywali porodziła swego pierworodnego Syna w żłóbku, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie.
Bywał głodny, bywał tak utrudzony, że potrafił spać w łodzi przy sztormowej fali.
Doświadczał niewierności ludzi dalekich i bliskich: zdrady Judasza, zaparcia się Piotra, ucieczki uczniów. Uznany za złoczyńcę i skazany na śmierć haniebną. Chrystus wpisując się w ludzką historię zgodził się na wiele różnorodnych ograniczeń, z wyjątkiem grzechu, poddał się nawet śmierci.
Nie uległ tylko grzechowi, bo grzech, choćby najmniejszy, jest zawsze zaprzeczeniem miłości. Zgrzeszyć można tylko ze słabości lub lekkomyślności, z namiętności lub wyrachowania, ale nigdy  z miłości. Grzech, zawiniony, brak dobra, jest w mniejszym czy większym stopniu przejawem nienawiści. Jezus był wolny od tego jedynego ograniczenia,  które pomniejsza człowieka, był wolny od grzechu i nienawiści, z której grzech wypływa.
Tylko On mógł przeciwnikom rzucić pytanie:  „ Kto z was  dowiedzie mi grzechu?”
I nikt się nie znalazł ! Sam wolny ad grzechu, Chrystus przyszedł  nas wyzwolić spod jego jarzma. Jawi się  w konkretnej roli jako Zbawiciel wszystkich ludzi.
Mesjasz oczekiwany był  jako wybawca narodu izraelskiego z rzymskiej niewoli.
Trudno jest zrozumieć, że wyzwolenie od grzechu, jakie Chrystus przynosi światu, jest  najbardziej potrzebne. Gdy je przyjmiemy i w nim trwać będziemy otrzymamy jeszcze i to, na co z niecierpliwością czekamy, ale nie teraz. Ta  „reszta”, będzie dopiero potem. Jaka  „reszta”?   Będzie to: całkowita wolność od wszelkich ograniczeń, sprawiedliwość pełna, nowe społeczeństwo, szczęście dla wszystkich. A więc dopiero „ potem ”  nastąpi powrót do pierwotnej czystości, odnajdziemy raj utracony w niezakłóconej już niczym  przyjaźni z Ojcem. Oto powoli odsłania się nam tajemnica osoby Chrystusa.
Jego imię Jezus,  to  znaczy Pan  jest  zbawieniem, określa rolę, jaką spełnia:
–  jest On jedynym pośrednikiem między człowiekiem a Bogiem,
–  jest budowniczym, który przerzucił most nad przepaścią dzielącą nas od Ojca.
A może być takim budowniczym, ponieważ wkorzeniony jest w dwa światy:
Boski i ludzki.
Święty Jan kreśli w prologu swojej Ewangelii syntetyczny rys historii świata, która jest historią zbawienia. Swój punkt kulminacyjny osiąga  we wcieleniu Słowa Bożego. Słowo stało się Ciałem i zamieszkało pośród nas.
Zanim Słowo Boże Ciałem się stało, to Słowo wkroczyło w nasz świat przez dwa ważne wydarzenia.
Pierwszy raz, gdy Słowo stworzyło świat. Wiemy, że świat istnieje nadal tylko i wyłącznie dzięki Bożej mocy utrzymującej go przy istnieniu.
Człowiek wierzący nie neguje praw natury, lecz dostrzega w nich mądrość Stwórcy, który jest równocześnie Energią, dzięki której świat istnieje.
„Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało”.  (św. Jan)
Istniejemy i działamy dzięki  tajemnicy Bożej Opatrzności, która ciągle stwarza świat i powołuje nas do udziału w tym dziele stworzenia.
Słowo jest źródłem wszelkiego życia we wszechświecie, które przelewa się niejako do stworzonych istot żywych. Życie, to wyższa, najpełniejsza postać istnienia.  Istnieje w świecie ogromne bogactwo form życia. Zachwyca nas bardziej żywy niż sztuczny kwiat
Lubimy zwierzęta, ale tylko w człowieku dostrzegamy życie duchowe: świat myśli, dążeń i przeżyć. Ciągle zagrożeni w swym obecnym bytowaniu, tęsknimy do życia bez granic i bez końca.  Wierzymy, że nie będziemy zawiedzeni.
Więcej, Pan życia i śmierci obiecał nam życie wieczne, które przewyższa wszelkie nasze pragnienia, aspiracje i wyobrażenia.
Słowo Boże, po raz  drugi wkracza w ludzką historię, gdyż Bóg postanowił nawiązać z ludźmi osobisty dialog i przychodzi w postaci objawienia Bożego.
Słowo Boskie nie objawiło się w tym czasie wszystkim ludziom, lecz tylko narodowi, który Bóg wybrał i wyprowadził z niewoli egipskiej. Słowo Boże wielokrotnie przemawiało do tego narodu, uchylając rąbka tajemnicy o Bogu i o ludzkim przeznaczeniu. Stopniowo Izrael mógł sobie wyrobić przekonanie o Bogu, który kocha troskliwością matki. Aż wreszcie nadszedł ten upragniony dzień, w którym „Stworzyciel staje się stworzeniem”. Choć przyszedł jak każdy człowiek przez narodzenie, to przecież od początku towarzyszą Jego życiu takie wydarzenia, które nie mieszczą się w stwierdzeniu.   Już Jego narodzenie było w tajemniczy sposób zapowiedziane i przewidziane od wieków. Oczekiwały Go pokolenia, zapowiadało wielu proroków. Jedynym wyjaśnieniem tego oczekiwania może być tylko interwencja  Ducha Świętego, który oświeca ludzkie umysły i serca. Czynił znaki i cuda własną, Bożą mocą. Posiadał prerogatywy Boskie: odpuszczał grzechy, by potem przekazać tę władzę swoim uczniom. Ale oni, czynić to będą, Jego mocą.
On naucza – jako władzę mający. Przede wszystkim ostatnie wydarzenie Jego życia nie mieści się absolutnie w schemacie: Chrystus był tylko człowiekiem.
W przekonaniu Żydów Chrystus został raz na zawsze uciszony, powalony, pognębiony, ukrzyżowany i pogrzebany. Tymczasem na przekór żelaznemu prawu śmierci i ku zdumieniu swoich przeciwników zmartwychwstaje. I to ostatnie wydarzenie stanowi jakby dojrzały owoc wszystkiego, co je poprzedzało i fundament wszystkiego, co nastąpi potem.
Zmartwychwstanie jest owocem Boskiego pochodzenia Jezusa, dlatego jest także fundamentem naszej wiary  i  Kościoła, który Chrystus założył i w którym trwa dalej z nami. Ten sam, ale już uwielbiony, poza zasięgiem ograniczeń, jakie przyjął w swoim ziemskim życiu, a które są wciąż jeszcze naszą codziennością, do czasu PARUZJI.

Szczęść Boże.