XXV Niedziela

Moi Drodzy!    

Rządzić znaczy służyć.
Święty Marek opowiada, jak Jezus wraz z uczniami przemierzał Galileę i po drodze przygotowywał ich do swojej śmierci i zmartwychwstania. Mówił im otwarcie: Syn człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie. Ale uczniowie, którzy inaczej wyobrażali sobie przyszłe królestwo Mesjasza, nie rozumieli tych stów, a bali się Go pytać.
Zdumiewa nas to, że gdy Chrystus mówił o cierpieniach i śmierci, którą ma ponieść, uczniowie  między sobą dyskutowali o tym, kto z nich jest największy. Dlatego po przybyciu do Kafarnaum Jezus zapytał ich o tę sprzeczkę podczas drogi. Zawstydzeni Apostołowie milczeli.  Wtedy usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: „Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich. Żeby obrazowo im to przedstawić, wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami rzeki do nich: „Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał”.
Pan chce pouczyć tych, którzy sprawują władzę w Kościele, w rodzinie, w państwie, że ich praca jest służbą. Mówi nam wszystkim o pokorze i  gotowości do ofiary, aby w najsłabszych widzieć samego Chrystusa. W tym dziecku, które obejmuje Jezus, uobecnione są wszystkie dzieci świata, a także ludzie znajdujący się w potrzebie, niepełnosprawni, ubodzy, chorzy, w których, z czysto ludzkiego punktu widzenia, nie można zauważyć siły ani sukcesów.
Pan Jezus chce pouczyć Dwunastu, jak powinni rządzić Kościołem. Wskazuje im, iż autorytet i władza polegają na służeniu innym. Słowo autorytet pochodzi od łacińskiego stówa auctor, czyli autor, twórca, źródło czegoś. Oznacza ono funkcję czuwania nad dobrem publicznym i rozwojem grupy lub społeczności. Rządzenie i posłuszeństwo nie są wykluczającymi się postawami, w Kościele rodzą się z tej samej miłości do Chrystusa.
Władza jest konieczna w każdej społeczności. W Kościele została ustanowiona bezpośrednio przez Jezusa. Kiedy w społeczności nie ma władzy albo sprawuje się ją niewłaściwie, wyrządza się wielką szkodę jej członkom. Ogromne wygodnictwo a czasami wielki brak odpowiedzialności kryje się w postawie przełożonych, którzy unikają przykrości upominania, wymawiając się niechęcią sprawiania cierpienia innym.
Być może oszczędzają sobie w tym życiu nieprzyjemności lecz narażają na niebezpieczeństwo utraty szczęśliwości wiecznej, własnej i innych, przez zaniedbania, które są prawdziwymi grzechami.
Władzę w Kościele należy sprawować tak, jak to czynił Chrystus, który nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służyć, gdyż przyszedł, aby dać swoje życie na okup za wielu. Nieco wcześniej, Jezus powiedział do  swoich  uczniów: Wiecie, że władcy narodów uciskają  je, a wielcy tego świata dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym. Uczniowie stopniowo zaczynali rozumieć te słowa Nauczyciela, a w całej pełni przyjęli je dopiero po zesłaniu Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy.
Po latach św. Piotr napisze do biskupów i prezbiterów, iż powinni paść powierzone im stado Boże nie jako ciemiężyciele, lecz służąc jako żywe przykłady dla stada. Św. Paweł stwierdził, że nie będąc poddany nikomu, stał się sługą wszystkich, aby pozyskać wszystkich. Im wyżej w hierarchii kościelnej, tym większy obowiązek służenia innym. Głęboką świadomość tej prawdy wyraża tytuł przyjęty przez papieży:
Servus servorum Dei – sługa sług Bożych.                      :
Dobrzy pasterze w Kościele powinni wiedzieć, w jaki sposób „harmonijnie połączyć stanowczość ojca z intuicją czułej matki, która traktuje w różny sposób swoje niejednakowe dzieci, zgodnie z ich potrzebami.
Powinniśmy modlić się o to, aby w Kościele nigdy nie brakowało dobrych pasterzy, którzy potrafiliby służyć wszystkim, a zwłaszcza tym najbardziej potrzebującym.
Sprawowanie władzy oznacza służbę w duchu posłuszeństwa. Pan stał się posłuszny aż do śmierci i to śmierci krzyżowej. Przykład Chrystusa pozwala nam zrozumieć istotę władzy. Władza sprawowana w duchu służby i posłuszeństwa jest dobrem, bardzo wielkim dobrem, bez którego nie mógłby istnieć Kościół w postaci ustanowionej przez Chrystusa.
Każda wspólnota, która chce przetrwać, w sposób naturalny szuka kogoś, kto by nią kierował. Codzienne życie przynosi nam niezliczoną ilość przykładów wspólnot, które szukają przywódców, szefów, kierowników: kluby, związki zawodowe, stowarzyszenia ludzi różnych zawodów. W prawdziwej wspólnocie, której członków łączą cele i ideały, władza nie jest przedmiotem strachu, ale szacunku i przywiązania ze strony tych, którzy  jej podlegają. U osoby normalnej nie ma naturalnej tendencji do nieufności lub buntu przeciw władzy; skłonna jest raczej ją zaakceptować, zwracać się do niej, popierać ją. W Kościele zmysł nadprzyrodzony, życie wiarą, każe nam widzieć w poleceniach i radach samego Chrystusa, który w tych wskazaniach wychodzi nam naprzeciw.
„Obowiązek posłuszeństwa domaga się od wszystkich okazywania władzy należnego jej uznania oraz szacunku i stosownie do zasług, wdzięczności i życzliwości osobom, które ją sprawują” (Katechizm Kościoła Katolickiego). Wielkim wrogiem szacunku dla autorytetu i życia we wspólnocie jest egoizm, gorzki owoc miłości własnej, skutek grzechu pierworodnego. Czasami może on nakłaniać nas do tego, by pod jakimś pretekstem nie podporządkowywać się tym, którzy z woli Boga mają nas do Niego prowadzić. „Dziś, kiedy świat tonie w nieposłuszeństwie, awanturach, intrygach, krętactwach winniśmy kochać bardziej niż kiedykolwiek posłuszeństwo, szczerość, wierność, prostotę i wszystko to, co w duchu nadprzyrodzonym sprawi, że będziemy bardziej ludzcy.
Zwróćmy się do Najświętszej Maryi Panny, która zechciała być Ancilla Domini, Służebnicą Pańską. Ona nas nauczy, iż służyć, zarówno sprawować władzę, jak i być posłusznym, oznacza królować.

Szczęść Boże.