XXVII Niedziela

Moi Drodzy!    

W Księdze Rodzaju czytamy:
Pan Bóg rzekł: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc”. Wtedy Pan sprawił, że mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie i gdy spał, wyjął jedno z jego żeber. Po czym Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę i przyprowadził ją do mężczyzny. Mężczyzna powiedział: ona jest kością z kości moich i ciałem z mego ciała. Dlatego mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoja i łączy się ze swoją żoną i stają się jednym ciałem.”
Jezus w nauczaniu rzesz na brzegu Jordanu przypomina o pierwotnej nierozerwalności małżeństwa, postanowionej przez Boga na początku stworzenia. Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę; co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela.
W ten sposób Pan ogłasza, że jedność i nierozerwalność małżeństwa zostały na początkuzamierzone przez Stwórcę. Ta nauka dla samych uczniów okazała się tak wielką nowością, że po odejściu tłumów raz jeszcze prosili Jezusa o wyjaśnienie. I Nauczyciel jeszcze wyraźniej potwierdził to, czego nauczał. Powiedział im:„Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego. popełnia cudzołóstwo.” Chyba wyraźniej nie można przekazać tej prawdy. Słowa Pana są jasne i jednoznaczne.
Jak to możliwe, że istnieją chrześcijanie, którzy z jednej strony podważają naukę Chrystusa o małżeństwie, a z drugiej uważają się nadal za Jego uczniów?
„Kościół w sposób stanowczy i z mocą potwierdza naukę o nierozerwalności małżeństwa. Tym, którzy w naszych czasach uważają za trudne lub niemożliwe wiązanie się z jedna osobą na całe życie, i tym, którzy mają poglądy wypaczone przez kulturę odrzucającą nierozerwalność małżeństwa i wręcz ośmieszającą zobowiązanie małżonków do wierności, należy na nowo przypomnieć orędzie o bezwzględnie wiążącej mocy owej miłości małżeńskiej, która swój fundament i swoją siłę znajduje w Jezusie Chrystusie.
Bóg chce nierozerwalności małżeństwa i daje ją jako owoc i wymóg miłości absolutnie wiernej, którą On darzy człowieka i którą Chrystus Pan żywi dla swego Kościoła. Więź ta, którą może rozerwać tylko śmierć, jest znakiem związku Chrystusa ze swoim Ciałem Mistycznym, Kościołem.
Godność małżeństwa i jego trwałość są niezmiernie ważne dla    dzieci i samego społeczeństwa. Zdrowie moralne narodów,     zależy od zdrowej rodziny. Gdy małżeństwo rozpada się, możemy powiedzieć, że społeczeństwo jest chore, może nawet bardzo chore. Zgorszenia, które niestety zdarzają się coraz częściej, winne stanowić okazję do głoszenia prawdziwej nauki o nierozerwalności małżeństwa.
Jezus Chrystus podnosząc małżeństwo do godności sakramentu, dokonał wielkiej zmiany. Czysto naturalną instytucję przemienił,  jak wodę w wino w Kanie, w coś do tej pory niewyobrażalnego. „Oto czynię wszystko nowe”,  mówi Pan. Małżeństwo chrześcijańskie, wykracza  poza porządek rzeczy naturalnych i wkracza w porządek rzeczy boskich. Również małżeństwo naturalne wśród niechrześcijan jest pełne wielkości i godności, lecz ideał postawiony przez Chrystusa przed małżonkami nieskończenie przewyższa ludzką doskonałość i w porównaniu z małżeństwem naturalnym jawi się jako coś zdecydowanie nowego. Istotnie: przez małżeństwo udziela się małżonkom samo „życie Boże”, które wspiera ich w dziele wzajemnego doskonalenia i które od chwili Chrztu winno ożywiać duszę dzieci.
Zawierający małżeństwo rozpoczynają wspólnie nowe życie
i powinni  żyć w towarzystwie Boga. Sam Pan powołał ich, aby podążali ku Niemu tą drogą. Dla chrześcijanina małżeństwo „jest prawdziwym, nadprzyrodzonym powołaniem. Jest wielkim sakramentem, do którego, jak mówi św. Paweł, można porównać jedynie związek Chrystusa z Kościołem…, świętym znakiem, który uświęca; działaniem Jezusa, wchodzącego w dusze nowożeńców, zaproszeniem do naśladowania Go, aby całe życie małżeńskie przemieniać w Bożą pielgrzymkę po ziemi.”
Papież Jan Paweł I mówiąc do grupy nowożeńców o wielkości małżeństwa, opowiedział im pewną przygodę. W ubiegłym wieku we Francji żył wybitny profesor Sorbony, Fryderyk Ozanam. Był człowiekiem powszechnie szanowanym i dobrym katolikiem. Jego przyjaciel Lacordaire mawiał o profesorze Sorbony: „Ten człowiek jest tak dobry i tak wspaniały, że zostanie wyświęcony na kapłana, a nawet zostanie biskupem!”. Ozanam jednak zawarł związek małżeński. Wówczas rozczarowany Lacordaire zawołał: „Biedny Ozanam! Również on wpadł w matnię!” Słowa te doszły do papieża Piusa IX, który po kilku latach powiedział z humorem do Lacordaire’a: „Zawsze mówiono, że Jezus ustanowił siedem sakramentów, a tu przychodzi pan i wszystko zmienia, utrzymując, że ustanowił sześć sakramentów i matnię. Nie, proszę Ojca, małżeństwo nie jest matnią, jest wielkim sakramentem!” Nie zapominajmy, że przede wszystkim Pan zechciał uświęcić ognisko rodzinne. Właśnie w rodzinach radosnych, wielkodusznych, żyjących cnotą wstrzemięźliwości chrześcijańskiej rodzą się powołania do pełnego oddania się Bogu w dziewictwie lub w celibacie, które są koroną Kościoła i radością Boga w świecie.
Powołania te są często darem Boga dla rodziców, którzy o to  serdecznie i wytrwale proszą. Dar powołania jest skarbem, który będzie błyszczał w rękach rodziców, kiedy pewnego dnia staną przed Bogiem i będą rozliczać się z talentów, które zostały im powierzone.
Bóg starannie przygotował rodzinę, w której miał narodzić się Jego Syn: Józefa, z domu i rodu Dawida, który pełnił rolę ojca ziemskiego, oraz Maryję, Jego dziewiczą Matkę. Na przykładzie swojej własnej rodziny Pan chciał pokazać, że dzieci mają przychodzić na świat w rodzinie dobrze uformowanej, otaczającej je opieką i miłością.
Każda rodzina, która jest „żywotną komórką społeczeństwa” i w pewien sposób samego Kościoła, jest święta i zasługuje na cześć i troskę jej członków, społeczeństwa obywatelskiego i całego Kościoła. Św. Tomasz porównuje posłannictwo rodziców do posłannictwa kapłanów: podczas gdy kapłani, jako szafarze sakramentów przyczyniają się do wzrostu duchowego Ludu Bożego, rodzina chrześcijańska zapewnia jednocześnie życie cielesne i życie duchowe.
„W sakramencie małżeństwa mężczyzna i kobieta jednoczą się, by rodzić potomstwo i wychowywać je tak, by czciło Boga” (Św. Tomasz) Przy wielkodusznej współpracy rodziców sam Bóg „powiększa i wzbogaca swoja rodzinę” (Sob. Wat. II), pomnażając  członków Kościoła i chwałę, którą od Niego otrzymuje.
Rodzina w zamyśle Bożym jest prawdziwą „szkołą cnót” (J.P.II), gdzie dzieci kształcą się na dobrych obywateli i dobre dzieci Boże. W rodzinie każdy odnajduje własne powołanie. Podziwiaj dobroć naszego Ojca Boga: czyż nie napełnia cię radością pewność, że twój dom, rodzina, kraj, które kochasz, stanowią pole i klimat do uświęcenia.

Szczęść Boże.