XXIX Niedziela

Moi Drodzy! 

Jezus poucza nas, że przyszedł nie po to, aby Mu służono, lecz żeby służyć.
Chrześcijanin powinien być blisko Chrystusa, tak jak dziecko przy matce. Dziecko uczy się mówić, słuchając swojej matki, próbując naśladować jej słowa. W taki sam sposób, naśladując słowa i uczynki Jezusa, uczymy się postępować tak jak On.
Życie chrześcijańskie polega na naśladowaniu Nauczyciela, gdyż On przyjął ciało i zostawił wam wzór.  Św. Paweł zachęcał pierwszych chrześcijan do naśladowania Pana.   Jezus jest wzorem świętości, czyli miłości do Boga Ojca. I to nie tylko przez swoje uczynki, ale przez samo swoje istnienie.
Nasza świętość polega nie tyle na zewnętrznym naśladowaniu Jezusa, ile raczej na tym, aby nasza najgłębsza istota upodobniała się do Chrystusa. „Zwlekliście bowiem z siebie dawnego człowieka z jego uczynkami, a przyoblekli się w nowego..?” – chwali św. Paweł Kolosan.
Ta codzienna odnowa oznacza ustawiczne pragnienie poprawy, usuwania z  życia tego, co nie jest zgodne z życiem Chrystusa.   Chodzi o to, aby nasze życie w pewnym sensie było przedłużeniem życia Chrystusa, albowiem Ojciec nas  powołał, byśmy się stali na wzór obrazu Jego Syna. Jeśli odpowiemy na ciągłe działanie Ducha Świętego, sama łaska uczyni nas podobnymi do Boga. „Duch Święty sprawia, że czyny chrześcijanina zostają «przebóstwione», to znaczy współbrzmią z Bożym sposobem myślenia i działania, tak że wierzący może postawić sobie odważny cel, jakim jest naśladowanie samego Boga.”
Świętość ma więc polegać na tym, aby być tym z łaski Bożej, kim jest Chrystus ze swej natury: dzieckiem Bożym.
Ewangelia  mówi nam o Jakubie i Janie, którzy zwrócili się do Jezusa z prośbą o honorowe miejsca w Królestwie Niebieskim. Gdy dziesięciu to usłyszało, poczęli się oburzać na tych dwóch braci. Jezus im wówczas odpowiedział:   Kto by między wami chciał stać się wielki, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszy między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich.

Jezus podaje najgłębsze uzasadnienie takiej postawy: Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu. Całe Jego życie było poświęcone służbie ludziom. Jego nauczanie jest stałym wzywaniem ludzi, by zapomnieli o sobie i oddali się innym. Chrystus przemierzał drogi Palestyny, służąc każdemu, na każdego z napotkanych po drodze kładł ręce. Pan pozostał na zawsze w swoim Kościele, w sposób szczególny w Eucharystii, by nam codziennie służyć swoją obecnością, swoją pokorą, swoją łaską.
Kościół kontynuuje zbawczą misję Chrystusa w świecie, służąc ludziom przez przepowiadanie Słowa Bożego i sprawowanie sakramentów.
My, chrześcijanie, którzy chcemy naśladować Pana, powinniśmy być zawsze gotowi do radosnej służby Bogu i innym ludziom. Nie oczekujmy niczego w zamian, służmy nawet takim ludziom, którzy nie podziękują za okazaną im przysługę. Czasami wielu ludzi nie zrozumie tej postawy radosnej gotowości. Nam wystarczy świadomość, że Chrystus ją rozumie i przyjmuje nas jako prawdziwych swoich uczniów. To właśnie powinno być „dumą” chrześcijanina: służba na wzór Nauczyciela.
Nasza służba Bogu i ludziom powinna być pełna pokory. Spróbujmy pomyśleć, że jesteśmy jak osiołek, który miał zaszczyt dźwigać Chrystusa na sobie przy triumfalnym wjeździe do Jerozolimy.  Papież Jan Paweł I pisał: „Kiedy mi mówią komplementy przypominam sobie osła, który wiózł Chrystusa w Palmową Niedzielę. I powtarzam w duchu: gdyby on, słysząc poklask tłumu, popadł w pychę i zaczął  (on, zwykły osioł) dziękować na prawo i lewo za owację niczym primadonna, jakąż wesołość by wzbudził! Nie upodobnij się do niego!”.
Pomoc należy w miarę możności świadczyć niepostrzeżenie, dyskretnie. Jedyną nagrodą niech będzie dla nas miłujące spojrzenie Jezusa. Z pewnością jest to najwyższa zapłata! Psalmista zachęca nas do radosnej służby: Służcie Panu z weselem. Radość potrzebna jest szczególnie przy wykonywaniu czynności związanych z codziennym życiem. Mogą się one okazać bardziej dokuczliwe i niewdzięczne, a zwykle bywają najpotrzebniejsze. Życie składa się z serii drobnych wzajemnych przysług. Starajmy się służyć gorliwie i z radością. Znajdziemy wiele okazji do niesienia pomocy w pracy zawodowej, życiu rodzinnym, przy spotkaniach z krewnymi, przyjaciółmi, znajomymi, a także z osobami, których nigdy już nie zobaczymy. Kiedy będziemy wielkoduszni w naszym oddaniu się innym, nie licząc na wdzięczność, to zrozumiemy, że „służyć to królować”.
Od Matki Najświętszej uczmy się bycia użytecznymi dla innych, pamiętania o ich potrzebach, ułatwiania im życia na ziemi i drogi do nieba. Ona daje nam przykład:
„W Kanie Galilejskiej jedynie Maryja zauważyła brak wina. Najmniejsze posługi dostrzega ten, kto jak Ona żarliwie żyje sprawami bliźniego, dla Boga. Wówczas na pewno znajdziemy Jezusa, który wychodzi nam naprzeciw i mówi: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnie uczyniliście.”

Szczęść Boże.