24.09.2006 r. 25 Niedziela Zwykła.

„Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać”  (Mk 9,32).

Moi Drodzy!

Ludziom nigdy nie przypadała do gustu nauka o krzyżu i cierpieniu. Nie przypadała do gustu i apostołom, gdy „pouczał swoich uczniów i mówił im: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie. Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać” .
My także boimy się nie tylko pytać, ale nawet słuchać. „Proszę księdza,  zawiodłem się na religii, na Bogu. Byłam bardzo wierząca… Ufałam, że mnie nic złego nie spotka. Nic złego nie zrobiłam, a dostałam się do obozu. A potem mąż, którego kochałam, odszedł ode mnie. Poszedł z inną. Zostałam sama z dziećmi, bez pracy i bez dachu nad głową. Wszyscy się ode mnie odsunęli. Ciężko mi mówić, ale… gdyby Bóg był, to by nie dopuścił do tego. Nie przestałam wierzyć w Niego, w Jego istnienie, ale przekonałam się, że do naszych spraw odnosi się bardzo obojętnie. Nasza ludzka dola nic Go nie obchodzi. A tyle się mówi o Jego miłosierdziu”…
Po katastrofie samochodowej, w której zginęła matka kilkorga dzieci, toczy się dyskusja. Dlaczego Bóg zabrał dzieciom matkę ? To niesprawiedliwe !
Nie lubimy cierpienia, krzyża. Wolimy nosić złote krzyże na piersiach, niż nieść krzyż życiowy. Wolimy widzieć Chrystusa uzdrawiającego, niż wiszącego na krzyżu. Wolimy w końcu widzieć Jego na krzyżu, niż siebie obok Niego. I robimy wszystko, by krzyż znikł zupełnie. Usuwamy go z domów, biur, szpitali, szkół Wysilamy się obronić przed cierpieniem i krzyżem wszelkiego rodzaju. Staramy się szukać swoich sposobów szczęścia i zbawienia.
A skutek tego ? Widoczny niemal wszędzie.
„Im większy postęp, tym większa rzeka pokusy, rzeka pytań, rzeka problemów, coraz bardziej zawiłych i coraz bardziej nierozwiązalnych… ciężko jest żyć na rozdrożu stu negacji między szalejącym atomem, a szalejącym człowiekiem”… (R. Brandstaetter).
W krzyżu zbawienie
Czytałem kiedyś opowiadanie o włoskim artyście Janie Ardente. Chciał on zostawić po sobie wspaniały posąg wykuty w marmurze. Miał to być symbol człowieka dumnego, kroczącego odważnie w górę po skałach. U stóp jego leżał potrzaskany krzyż. Chciał niejako powiedzieć: Dam sobie radę bez Chrystusa. Posąg ten umieszczono w muzeum. Artysta był ciekaw, jakie wrażenie wywoła jego dzieło na zwiedzających. Ukrył się więc i obserwował. Jedni podziwiali, inni gorszyli się. Przyszła też młoda dziewczyna w żałobie i ze łzami w oczach. Zmarła jej matka i w swym bólu szukała ukojenia. Niestety, nie znalazła. Spojrzawszy na posąg, odeszła jeszcze bardziej rozżalona. Minęły lata. Artysta ów ciężko zachorował i potrzebował opieki. Zaopiekowała się nim pewna zakonnica. Rzeźbiarz dowiedział się wówczas, że właśnie ona była ową dziewczyną w żałobie, którą ujrzał w muzeum. Spokorniał. Odnalazł swą wiarę i przed śmiercią pragnął stworzyć nowe dzieło. Pracował nad rzeźbą Zbawiciela niosącego krzyż. U dołu wyrastały róże. Posąg ten umieszczono na jego grobie.
Oto obraz życiowej prawdy, że w krzyżu jest zbawienie. „W krzyżu cierpienie, W krzyżu zbawienie, W krzyżu miłości nauka”. W krzyżu Chrystusa streszczają się dzieje naszego zbawienia, nasza nędza i miłość Boża, nasze ludzkie i Boże życie, doczesność i wieczność. Żadna wiedza czy postęp nie potrafi osuszyć nawet jednej łzy, a tym bardziej zbawić nas. Przez krzyż Chrystus nas zbawił i otworzył niebo. Zrehabilitował nasze cierpienia i krzyże. ,,To bowiem, co jest głupstwem u Boga przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przechodzi mocą ludzi” (1 Kor 1,25).
W Chrystusowej szkole krzyża uczyli się apostołowie życiowej mądrości. Zanim pojęli naukę krzyża „nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać”, zaś „w drodze posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy”. Im dłużej przebywali z Mistrzem, tym więcej rozumieli i nie bali się ponieść nawet śmierci męczeńskiej za Niego. I św. Paweł zrozumie naukę krzyża dlatego powie: „A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje wraz z jego namiętnościami i pożądaniami” (Ga 5,24). „Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa” (Ga 6,14).
Zrozumiał św. Jakub, gdy pisał: „Gdzie bowiem zazdrość i żądza sporu, tam też bezład i wszelki występek. […] Skąd się biorą wojny i skąd utarczki między wami ? Nie skądinąd, jak z waszych żądz”… Budujemy swój pokój, swoje zbawienie na swój sposób i zamiast zbawienia – mamy jeszcze większy krzyż; zamiast pokoju – wojny; zamiast szczęścia – smutek i łzy; zamiast prawdziwego życia – śmierć ciała i duszy.

SZCZĘŚĆ BOŻE.