06 wrzesień 2009 r. XXIII Niedziela Zwykła

 

Moi Drodzy!
„Powiedzcie małodusznym: Odwagi! Nie bójcie się! Odpłata Boża przychodzi; On sam przychodzi, by zbawić was…” Takim pocieszeniem wprowadza prorok Izajasz optymistyczny akcent na zakończenie Księgi Gróźb. Zbliżają się trudne czasy, czasy upadku świetności Izraela, w powietrzu wisi groźba najazdu Babilonii, to ma być kara za wiarołomstwo ludu, za niezgodne z prawem Mojżesza decyzje królów. Jednakże sprawiedliwy Sędzia Jahwe jest równocześnie Bogiem wybawicielem.
Wybawienie to rysuje się bardzo konkretnymi faktami: upadną wrogie narody: Egipt, Asyria; zbawienie to zawiera również zapowiedź odnowienia ludu, jakąś ogólną wizję ustania wszelkiego zła. Gwarancją odnowienia jest dobroć Boga, a wzorem pierwotny ład dzieła stworzenia.
„Bóg wiedział, że wszystko co uczynił, było bardzo dobre”. Zaprzeczeniem tej dobroci są wszelkie kalectwa, ułomności: ślepi, głusi, chromi, niemi; zaprzeczeniem tej dobroci są wszelkie nieprawidłowości w naturze tak mocno usymbolizowane brakiem wody na pustyni. Ziemia spalona, ziemia bez wody i życia stała się znakiem wszelkiego pragnienia ludzkiego.
Ten ogólny obraz wybawienia w tekstach proroka Izajasza był interpretowany przez religijną tradycję Izraela w duchu obietnic mesjańskich. Czasy mesjańskie właśnie przyniosą powszechny pokój, dobrobyt, usuną antagonizmy w naturze i wszelkie cierpienie.
Interpretacja ta była tak powszechna, że nawet w czasach Chrystusa, po tylu doświadczeniach, jakie przeszedł Naród, stała się podstawą do błędnie pojmowanej roli Mesjasza,  wybawiciela politycznego.
Tu leży chyba źródło ,,sekretu”, który Chrystus nakazał zachowywać w wypadkach objawiania swojej Boskiej mocy. Z jednej strony otwarcie uszu głuchoniemego było zrealizowaniem zapowiedzi proroka Izajasza, z drugiej zaś mogłoby się stać powodem złego wykorzystania faktu Bożego zmiłowania do realizacji krótkowzrocznych celów politycznych. Stąd ten zakaz, by nie rozpowiadali o wydarzeniu.
A wydarzenie to jest nie tylko konkretną pomocą kalece, jest ono następnym zdaniem w wielkim orędziu o Bogu Zbawicielu. Opisane przez św. Marka z dodatkowymi szczegółami, miało przede wszystkim objawić Bóstwo Chrystusa nawróconym spośród obywateli Rzymu. Im to potrzebne były znaki wszechmocy Boga, dotykanie i słowa uzdrawiające, przełożone na język zrozumiały,  „Effetha”, to znaczy „Otwórz się”. Wydarzenie to miało przemówić również do wszystkich chrześcijan obeznanych z opisem stworzenia. Uwaga św. Marka, że uzdrowiony: „mógł prawidłowo mówić” wydaje się być nawiązaniem do powtarzającej się w opisie formuły: „Bóg widział że były dobre”.
Przyszedł więc Mesjasz, objawił swoją zbawczą rolę, którą wyznaczył Mu Ojciec. Kilkunastu chromych, kilkudziesięciu, czy kilkuset wykorzystało tę okazję, ustawiło się przy drodze, stali się ,,przedmiotem zainteresowania…” Czy tylko ci, przecież reszta rozmaitej ludzkiej biedy pozostała nietknięta zbawczym głosem i uzdrawiającym słowem Chrystusa?
Może pouczenie Jakuba Apostoła rozjaśni te bardzo trudne pytania. Wiara w Jezusa Chrystusa ma zlikwidować wszelką biedę. Nie zawsze może uleczyć chromego, ale może zawsze postawić go na jednej płaszczyźnie wartości ze zdrowym, może oddać mu utraconą godność ludzką i poczucie przynależności do wspólnoty. To będzie gest Boży, na Bożą moc obliczony… ludzkie gesty są zawsze za słabe. Nikt przecież nie ma pretensji do proboszcza parafii, że z kwiatami na powitanie biskupa wydelegował ładnie ubrane dziewczynki, a nie żebraków i kalek. Szamoce się człowiek z rozmaitymi hasłami emancypacji, rozstawia transparenty równości, wkłada olbrzymi wysiłek dobrej woli w dowartościowanie ludzi dotkniętych nieszczęściem,  to są okruchy dobra, które świadczymy, ograniczone z konieczności ludzkimi możliwościami. Boże możliwości są nieskończone: wybrał  ubogich tego świata na bogatych w wierze oraz na dziedziców królestwa przyobiecanego tym, którzy Go miłują. Św. Jakub Apostoł nawiązuje do konkretnych spraw młodego chrześcijaństwa w Jerozolimie; różnego traktowania nawróconych z judaizmu i pogaństwa. Stare podziały na wyznawców Jahwe i pogan przechodziły przez sadzawkę chrzcielną jako wynik ludzkich przywiązań do własnej pozycji, przywiązań jeszcze nie przezwyciężonych łaską Chrystusowego odrodzenia.
Przy tej okazji przypomina Apostoł metodę Chrystusowego działania: wybrał ubogich tego świata na bogatych w wierze. Przecież podział na uprzywilejowanych może przebiegać według rozmaitych granic: na   bogatych i ubogich, chorych i zdrowych, pobożnych i obojętnych na sprawy religii, uczonych i prostych z wykształcenia. Chrystus wybrał ubogich.
Dotknął niesprawnych uszu, uruchomił niemy język, wrócił prawidłowość ludzkim czynnościom. Wrócił człowiekowi pełnię człowieczeństwa, uratował największą wartość człowieka, jaka istnieje na ziemi.
Bo człowiek nie nadaje się na wpisanie w kartoteki rzeczy skasowanych, człowiek nadaje się tylko do nieustannego zbawienia. Nawet rachunek ekonomiczny, który podpowiada na ile taniej produkuje się rzeczy nowe w porównaniu z kosztami napraw zużytych przedmiotów, może panować w myśleniu, które woli nieustannie organizować kursy szkoleniowe nowych pracowników, aniżeli zajmować się rehabilitacją tych, którzy się nie sprawdzili.
Najbardziej przekreślony przez życie człowiek, ma w oczach Boga jeszcze tyle wartości, ze nadaje się na przedmiot zbawczej miłości.

Szczęść Boże.